czwartek, 12 maja 2016

Wojtek – Niedźwiedź w służbie Polsce

(Źródło: http://miswojteksopot.org/mis-wojtek/)

Historia to nie tylko suche fakty, daty i powiązania. To też bardzo szczegółowe badanie danych wydarzeń, a przy tym poznawanie szczegółów, o których większość ludzi nie słyszała. Zagłębiając się w historię polskich sił zbrojnych w czasie II wojny światowej, możemy poznać losy Armii Generała Andersa, a wnikając jeszcze głębiej, poznać żołnierza najbardziej niezwykłego – niedźwiedzia Wojtka.
Rozpoczęcie przygody

Przenieśmy się do gór w pobliżu miasta Hamadan w Iranie. To właśnie tam, w 1941 roku, w jaskini na świat przyszedł syryjski niedźwiedź brunatny. Kiedy miał dwa lata, spadła na niego pierwsza tragedia. Jego matka została zamordowana przez myśliwych, a Wojtek pozostawiony sam sobie. Błąkającego i samotnego niedźwiadka znalazł mały irański chłopiec. Zapakował go do plecaka i postanowił zanieść do swojej wioski. Na drodze do Kandawaru chłopca spotkał konwój polskich żołnierzy zmierzających do Palestyny. Widząc, że chłopak jest wychudzony, ofiarowali mu kilka puszek z żywnością. Ten tak przejął się podarkiem, że zostawił plecak z niedźwiadkiem na środku drogi i pobiegł do domu. Polacy w tornistrze znaleźli małą puchatą, pomrukującą kulkę. Decyzja o przygarnięciu sieroty zapadła od razu. Kapral Piotr Prendysz nadał niedźwiedziowi imię Wojtek i nakazał zabrać go do obozu 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii.

Dorastanie Wojtka – ku pokrzepieniu serc

Żołnierze robili wszystko, by zapewnić niedźwiedziowi jak najlepsze warunki do wzrostu i rozwoju. Na początku karmiono go mlekiem skondensowanym, pochodzącym z zapasów żołnierzy. Wojtek nie potrafił jeszcze jeść, dlatego karmiono go mlekiem z butelki po wódce i skręconego ze szmat smoczka. Podobno od tego czasu niedźwiedź lubił wszystkie napoje znajdujące się w szklanych butelkach. W miarę wzrostu dieta niezwykłego żołnierza zmieniała się. Mleko zastąpiono marmoladą, słodkimi owocami oraz piwem. Wojtek jadł razem z towarzyszami, a także spał z nimi w namiocie. Kiedy podrósł, przygotowano mu sypialnię w skrzyni po amunicji. Nie lubił samotności, dlatego często zakradał się w nocy do namiotów żołnierzy i spał razem z nimi. Wojtek był poniekąd maskotką 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, stanowił odskocznię przed codziennością działań wojennych i chociaż na chwilę pozwalał żołnierzom zapomnieć o miejscu, w którym się znajdują i o tęsknocie do ojczyzny. Gdy żołnierze wracali po wyczerpujących patrolach, niedźwiedź witał wszystkich radośnie. Wojtek potrafił wchodzić na drewniany dźwig i jak cyrkowiec podciągał i wisiał na nim, by na końcu zjechać z niego okrakiem. Ulubioną zabawą niedźwiadka były zapasy z Polakami. Jak wiadomo człowiek nie miał większych szans w starciu ze zwierzakiem i lądował na łopatkach. Największą rekompensatą dla pokonanych było lizanie ich po twarzy przez sympatycznego kudłatego towarzysza. Niedźwiedź był łagodnym zwierzęciem i bardzo ufnym w stosunku do ludzi. Nigdy nie zdarzyło się, by zrobił komuś krzywdę. Wojtek bardzo lubił jeździć wojskowymi ciężarówkami. Siedział albo w szoferce, albo na pace, dopóki rozmiary mu na to pozwalały. Warto zaznaczyć, że kiedy dorósł ważył około 250 kg i mierzył ponad 182 cm.

Służba wojskowa

Po pewnym czasie Wojtek stał się równoprawnym kompanem. Oprócz roli maskotki chętnie podejmował wszystkie prace związane z czynną służbą. Tak jak inni żołnierze brał on także udział w patrolach, pełnił warty, a także pilnował cennego sprzętu. Dzięki zamiłowaniu Wojtka do długich pryszniców, udało mu się zdemaskować arabskiego szpiega, którego zaskoczył w jednej z łaźni. Niedźwiedź towarzyszył Polakom niemal przez cały szlak bojowy. Był z nimi w Syrii, Palestynie, Egipcie i Włoszech. Jego oficjalna kariera wojskowa rozpoczęła się dopiero w Egipcie. 22. Kompania Zaopatrywania Artylerii dostała rozkaz transportu do Włoch. Żołnierze mieli popłynąć z Egiptu do Włoch na pokładzie statku MS Batory i to wtedy pojawił się problem. Na statku był stanowczy zakaz przebywania zwierząt i tylko dzięki uporowi polskich żołnierzy Wojtek mógł popłynąć ze swoimi kompanami. To właśnie wtedy został oficjalnie wcielony do armii. Otrzymał stopień kaprala, książeczkę wojskową i co najważniejsze - własny żołd w postaci papierosów, które uwielbiał zjadać. Od tej chwili Wojtek stał się polskim żołnierzem. Po dotarciu do Włoch, 22. Kompania Zaopatrywania Artylerii brała udział w bitwie pod Monte Cassino. Wtedy żołnierz Wojtek wyróżnił się szczególną postawą. Ciężarówki z amunicją nie mogły podjechać w pobliże artylerii z powodu trudnego terenu i to żołnierze musieli dostarczyć ciężkie skrzynie na swoich barkach. Widząc ten stan rzeczy, Wojtek nie chciał być gorszy od swoich kompanów. Podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych łapach, a przednie wyciągnął w kierunku żołnierza podającego skrzynie. Wojtek bez problemu dźwigał skrzynie na swoich potężnych łapach, ale oddanie, z jakim to robił, budziło zdumienie. Obraz ten został uwieczniony i stanowił symbol 22. Kompani zaopatrywania Artylerii.

Po Wojnie 

Po zakończeniu działań wojennych oddział został przetransportowany do Szkocji. Oczywiście wśród żołnierzy nie zabrakło Wojciecha. Stał się on ulubieńcem lokalnej społeczności. W dowód sympatii i uznania uczyniono go honorowym członkiem Towarzystwa Polsko-Szkockiego. Na uroczystości przyjęcia do towarzystwa, nie mogło zabraknąć piwa, za którym Wojtek przepadał.

Po demobilizacji oddziału zapadła smutna decyzja o oddaniu niedźwiedzia do ogrodu zoologicznego w Edynburgu. Decyzja ta bardzo szybko odbiła się na stanie psychicznym Wojtka. Mimo częstych odwiedzin dawnych towarzyszy, uprawiania zapasów i częstowania piwem i papierosami stan Wojtka pogorszył się wyraźnie. Stał się coraz bardziej ospały, markotny, ale zawsze ożywał, gdy tylko usłyszał polskie słowa. W ZOO niedźwiedź spędził 16 lat, w klatce o wymiarach 10 metrów kwadratowych.

Mateusz Kurpiński,
 
gr. 3 Biotechnologia inż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz