Ja w wieku 2 lat (sierpień 1995) |
Dlaczego tak właściwie wybrałem piłkę nożną? Otóż niemalże każdy mężczyzna chciał w dzieciństwie zostać zawodowym piłkarzem. W moim przekonaniu to właśnie futbol deklasował inne, popularne w tym okresie marzenia zawodowe. Pragnę zaznaczyć w tym miejscu, że wszyscy piłkarze zaczynali tak samo. Po przeczytaniu wielu wywiadów i artykułów poświęconych piłkarzom śmiem twierdzić, że nie ma na świecie futbolisty, który nie kopał po szkole piłki z kolegami, czy nie wybił nią szyby w czyimś domu. Rzecz jasna, że do światowego futbolu przebijają się tylko nieliczni, ale i tak lepiej jest według mnie poświęcić dzieciństwo na bieganiu za piłką niż zmarnować je na grach komputerowych.
Bardzo istotny wpływ na moją osobę miał i ma w dalszym ciągu mój tata – nauczyciel wychowania fizycznego, trener drużyn juniorskich Omulwi Wielbark, a osobiście zagorzały kibic łódzkiego Widzewa. To właśnie dzięki tacie poznałem tajniki piłki nożnej. Wytłumaczył mi on wiele przepisów i zasad, które obowiązują w futbolu. Dzisiaj również dyskutujemy ze sobą o piłce, a co najciekawsze – jest to temat przewodni naszych ojcowsko-synowskich rozmów.
Może nie tak istotnym jak poprzednie, ale wartym podkreślenia faktem przemawiający za tym, dlaczego polubiłem piłkę nożną, jest awans reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata w 2002 roku. Turniej rozgrywany w Korei i Japonii był pierwszą, po 16 latach absencji, tego rodzaju imprezą, na którą awansowaliśmy od czasów Mundialu w Meksyku w 1986 roku. Pamiętam jak wokół turnieju narodziła się niepowtarzalna atmosfera, która sprawiała, że ludzie zaczęli żyć piłką nożną. Mając wówczas 8 lat bacznie przyglądałem wszystkiemu, co było związane z Mistrzostwami Świata i zafascynowany futbolem postanowiłem częściej interesować się wydarzeniami piłkarskimi.
Ważny był dla mnie również finał Ligi Mistrzów w 2005 roku. Już jako 12 latek otwarcie przyznawałem się, że lubię piłkę nożną. Tamten mecz uświadomił mi, że w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych. Liverpool FC (z Jerzym Dudkiem w bramce) przegrywał z faworyzowanym przeze mnie AC Milanem 0:3, by przed końcem spotkania doprowadzić do remisu i ostatecznie zwyciężyć po serii rzutów karnych. Dwa lata później (23 maja 2007 roku), również w finale LM, spotkały się ponownie ze sobą te same zespoły. Tym razem AC Milan pokonał The Reds 2:1 i został triumfatorem całego turnieju. Po obu finałach wiem już, że warto jest wierzyć w sukces do samego końca (i nie dotyczy to wyłącznie piłki nożnej).
Moimi ulubionymi zespołami są Wisła Kraków, Lechia Gdańsk, Śląsk Wrocław, Widzew Łódź, AC Milan oraz Borussia Dortmund. Jeśli miałbym stworzyć piramidę hierarchii to pierwsze miejsce zajmowałyby ex aequo Wisła oraz Widzew. Nieco niżej, zaprzyjaźnione z Wisłą – Lechia oraz Śląsk. Milan i Borussia są moimi ulubionymi klubami zagranicznymi. Wiśle kibicuję nieprzerwanie od sezonu 2002/2003, kiedy to w Pucharze UEFA stawiała czoła takim zespołom jak FC Parma, Schalke 04 Gelsenkirchen, czy Lazio Rzym. Widzewowi natomiast od sezonu 2012/2013, kiedy mój tata zabrał mnie na mecz Lechii z Widzewem do Gdańska. Widzew jest zespołem o niezwykłej historii. To właśnie w Widzewie grali m.in. Zbigniew Boniek – legenda włoskiego Juventusu, Włodzimierz Smolarek – gwiazda Feyenoordu, czy Józef Młynarczyk – jeden z najwybitniejszych golkiperów portugalskiego FC Porto. Był to Widzew, któremu kibicował mój tato. Ja natomiast kojarzę jak w Widzewie występowali tacy zawodnicy jak Łukasz Broź, Marcin Robak, czy Mariusz Stępiński.
Jak już wcześniej wspomniałem, Lechia i Śląsk są zespołami zaprzyjaźnionymi z krakowską Wisłą. Gdańsk, w porównaniu z Krakowem i Wrocławiem, jest najbliżej mojego rodzinnego Wielbarka. Do tej pory sześciokrotnie byłem na meczach w Gdańsku (Lechia 2:0 Śląsk, 28 VIII 2010; Lechia 2:0 Widzew, 16 XI 2012; Lechia 1:4 Śląsk, 25 X 2014; Lechia 1:0 Wisła, 13 II 2015; Lechia 5:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała, 13 II 2016; Lechia 2:0 Ruch Chorzów, 9 IV 2016) i raz w Krakowie (Wisła 3:0 GKS Bełchatów, 30 VII 2005).
Piłka nożna od pozostałych dziedzin sportowych odróżnia się posiadaniem ogromnej popularności. W piłkę gra się niemal wszędzie, nawet na Sri Lance, czy w Grenlandii. Piłce nożnej w Polsce ustępują miejsca nawet siatkówka i piłka ręczna, w których to przecież osiągaliśmy znacznie większe sukcesy. Jednak mając na uwadze lata 70 i 80 ubiegłego wieku oraz fakt, iż Polacy są narodem ceniącym sobie historię i tradycję, to właśnie piłka nożna uważana jest za sport narodowy.
Ponadto sama piłka nożna odznacza się charakterystyczną tylko dla tej dyscypliny atmosferą. Takich wrażeń jak na stadionie piłkarskim nie doznamy nigdzie indziej. Efekt niosącego się po trybunach dopingu sprawia, że niejeden kibic dostaje na skórze gęsiej skórki.
Czy piłkę nożną można połączyć z biotechnologią? Choć wiele osób z marszu odpowiedziałoby, że nie, to tak naprawdę biotechnologia ma bardzo istotny wpływ na rozwój sprzętu piłkarskiego. Dla przykładu – na wykonanie pojedynczego egzemplarza koszulki reprezentacji Polski na finały Euro 2016 wykorzystano 16 odpowiednio przetworzonych butelek poliestrowych. Z kolei współcześnie wykonywane piłki odznaczają się wysoką odpornością na zniszczenia. Na ogół piłka posiadająca specjalny atest Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej FIFA jest w pełni klejona, (bezszwowa) co sprawia, że futbolówka nie nasiąka wodą. Zrezygnowano z 5,6-kątnych łat kosztem łat różnokątnych nadających piłce niemal idealnie kulistego kształtu. Warstwa zewnętrzna składa się z kilku warstw poliuretanu o różnej grubości i chropowatej powierzchni. Sprawia to, że piłka staje się bardziej wytrzymała, elastyczna i odporna na ścieranie. Warstwa środkowa spełnia funkcje połączeniowe, a następna, o grubości zaledwie jednego milimetra, utworzona jest z pianki poliuretanowej, zawierającej miliony mikrokomórek wypełnionych powietrzem. Jej elastyczność powoduje, że kopnięta piłka szybko odzyskuje swój pierwotny kształt. Warstwę wewnętrzną tworzy wypełniony powietrzem balon wykonany z kauczuku butylowego.
Podsumowując piłka nożna jest dla mnie sposobem na oderwanie się od codzienności. Pozwala mi choć na chwilę zapomnieć o kolokwiach, wejściówkach, sprawozdaniach itp. Zawodowym piłkarzem nie zostanę już nigdy, gdyż biotechnologia skutecznie zdetronizowała futbol w rankingu zawodów, które chciałbym wykonywać w przyszłości. Dążę do tego, aby zostać pracownikiem laboratorium, aczkolwiek swój fartuch, którego używam na studiach, zawsze wieszam obok zniszczonej i nienapompowanej piłki.
Przemysław Mazur
biotechnologia inżynierska, grupa III
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz