wtorek, 27 maja 2014

Spotkanie z bioinformatyką w Olsztynie


Szanowni Państwo,
Reprezentuję firmę bioinformatyczną VitaInSilica. Nasz cel to wspieranie naukowców w wykorzystywaniu narzędzi bioinformatycznych. 10 i 11 czerwca 2014 roku jesteśmy w Olsztynie celem przedstawienia oferty bioinformatycznej VitaInSilica i wsparcia jakie oferujemy naukowcom. To dobra okazja, żeby Państwu przybliżyć tematykę naszej działalności! Z przyjemnością przygotuję krótkie wystąpienie na seminarium u Państwa w zakładach i instytutach, o tym jak pomagamy badaczom wykorzystywać narzędzia bioinformatyczne. Zajmujemy się m. in.: - analizowaniem danych biologicznych, - przetwarzaniem danych z eksperymentów (np. wysoko przepustowych, w tym sekwencjonowania nowej generacji, mikromacierzy itp), - przygotowywaniem danych do publikacji naukowych, - tworzeniem oprogramowania na potrzeby naukowców oraz szeroko pojętym wsparciem bioinformatycznym, - pomagamy odpierać zarzuty recenzentów publikacji naukowych, które dotyczą jakichkolwiek aspektów bioinformatycznych.

Zachęcam do kontaktu. W razie potrzeby porozmawiania o projektach bioinformatycznych jestem do Państwa dyspozycji 10-11 czerwca 2014 w Olsztynie.

pozdrowienia,

dr Tomasz Puton
tomasz.puton@vitainsilica.pl
http://www.vitainsilica.pl

sobota, 24 maja 2014

O tym jak Pasłęk wypożycza sobie naukowców

(Zespół Szkół w Pasłęku, tuż przez wykładem, fot. S.Cz.)
W piątek 23 maja 2014 byłem w szkole średniej w Pasłęku z wykładem o bioróżnorodności. Wyjazd odbył się w ramach akcji edukacynej "Wypożyczysz sobie naukowca". Nie jestem jedyną osobą, którą szkoła w Pasłęku "wypożyczyła". Pracownicy Wydziału mają więc wykłady nie tylko dla studentów i nie tylko w Olsztynie.

Gdziekolwiek nie pojadę, zawsze spotykam naszych absolwentów. To są miłe spotkania. Można powspominać, ale co ważniejsze zobaczyć miejsce pracy naszych absolwentów. Przyda się to w codziennej dydaktyce i kształceniu, bo wiadomo do jakiego miejsca pracy przygotowujemy studentów. Nie tylko w szkole. Tak więc "wypożyczanie naukowców" to korzyść obopólna.

Stanisław Czachorowski
(Zespół Szkół w Pasłęku, fot. S. Czachorowski)

środa, 21 maja 2014

Letnia Szkoła Młodych Przedsiębiorczych czyli student i jego biznes

Centrum Innowacji i Transferu Technologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie serdecznie zaprasza studentów UWM na bliskie spotkanie ze światem biznesu.


Działanie to obejmuje trzy etapy:
  • Wyjazdowy cykl szkoleniowy (23-28.06.2014 r.) – Przez pierwsze 4 dni studenci w sposób teoretyczny i praktyczny zgłębiać będą tajniki prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Przeprowadzeni zostaną przez najważniejsze aspekty zakładania, finansowania i prowadzenia działalności. Ponadto doskonalone będą ich umiejętności przyjmowania odpowiedzialności, podejmowania decyzji, pracy zespole, autoprezentacji i komunikacji interpersonalnej. Kolejne 2 dni poświęcone będą na symulacyjną grę biznesową, podczas której studenci będą mogli wykorzystać w praktyce zdobytą wiedzę i umiejętności.
  • Seminaria mentoringowe (30.06.2014 r.) – Pierwsze seminarium to regionalny przykład sukcesu w biznesie, drugie natomiast poświęcone będzie tematowi jak przygotować efektywną prezentację pomysłu na biznes przed inwestorem.
  • Indywidualne doradztwo – każdy uczestnik LSMP będzie miał możliwość skorzystać z 5 godzin bezpośrednich konsultacji swoich pomysłów na biznes z ekspertami w indywidualnie ustalonym terminie.
Uczestnikom wyjazdowego cyklu szkoleniowego zostanie zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie i transport z/do kampusu UWM. Każdy uczestnik LSMP zostanie również zaopatrzony w komplet materiałów szkoleniowych oraz informacyjno-promocyjnych. Wszystkich zainteresowanych udziałem w LSMP uprzejmie prosimy o wypełnienie do 23.05.2014 r. FORMULARZA ZGŁOSZENIA UDZIAŁU W LSMP.


Liczba miejsc jest ograniczona (20), w związku z tym już dziś zachęcamy do wysyłania zgłoszeń. Udział w LSMP jest bezpłatny.


Osoba do kontaktu: Agnieszka Lempa
(tel. 89/ 524 52 40, e-mail: agnieszka.lempa@uwm.edu.pl).

wtorek, 20 maja 2014

Encyklopedia Przyrody Warmii i Mazur na pikniku naukowym

W czasie pikniku naukowego (31 maja 2014) pojawi się regionalna encyklopedia przyrodnicza „Natura Warmii i Mazur” . Encyklopedia ta jest nie tylko rozrastającym się repozytorium wiedzy. Jest także przedsięwzięciem edukacyjnym – stąd współpraca Uniwersytetu, a w szczególności Wydziału Biologii i Biotechnologii.

Odkrywaj, fotografuj, dziel się wrażeniami. Ten kto pisze i fotografuje ten widzi więcej i dostrzega więcej. To pogłębiona obserwacja, rozpoznawanie, doczytywanie, porządkowanie myśli. Jednym słowem proces edukacyjny.

Encyklopedia Przyrody Warmii i Mazur jest dla pracowników uniwersytetu poszukiwaniem nowych form kształcenia ustawicznego i pozaformalnego a jednocześnie uczeniem się współpracy z partnerami biznesowymi. Razem tworzymy innowacyjne przedsięwzięcia. I razem się uczymy.

Dziennikarstwo obywatelskie to nie tylko ciekawe zjawisko społeczne. To także nowy, uzupełniający wymiar edukacji. Współpraca z Gazetą Olsztyńską, jak i z innymi mediami czy partnerami z gospodarki, jest dla nas procesem zarówno badawczym i wdrożeniowym innowacyjności jak i procesem samokształcenia. Świat się zmienia. Szukamy inspiracji, by uczyć mądrzej i skuteczniej (w tym dla rynku pracy) jak i szukamy potencjalnych miejsc pracy dla naszych studentów (kształcimy odpowiedzialnie). Poszukiwanie nowych form kształcenia (PBL, nauczanie metodą projektu, kształcenie ustawiczne i nieformalne).

Dziennikarstwo obywatelskie jest czymś odbiegającym od metod w tradycyjnej szkole, gdzie pisze się wypracowanie lub prace klasowe i dyktanda na ocenę (ocena jako motywator). Dziennikarzem obywatelskim może zostać każdy, tego da się nauczyć w sposób nieformalny i pozaformalny (metodą prób i błędów oraz korzystając z konsultacji). Dziennikarz obywatelski pisze, bo chce, gdy mam coś do opowiedzenia. Wystarczy dostrzec coś ciekawego.

Przyroda i bioróżnorodność są ze wszech miar ciekawe. Zwłaszcza w krainie siódmego przyrodniczego cudu świata. Pisanie dla kogoś uczy dostrzegania różnych rzeczy, ukierunkowuje i pogłębia uwagę. Pisanie uczy porządkowania własnych myśli, porządkuje wiadomości i wiedzę o świecie, zmusza do… czytania i myślenia! Pisanie jest aktywizującą metodą uczenia się. Przydatne jest przy kształceniu ustawicznym, nieformalnym i pozaformalnym oraz jako element kształcenia na odległość (e-learning).

Dlatego podjęliśmy współpracę z Gazeta Olsztyńska przy tworzeniu regionalnej Encyklopedii Przyrodniczej. Bioróżnorodność Warmii, Mazur i Powiśla jest ogromna, łatwo więc jest pisać o przyrodzie i odkrywać Przyrodniczy Cud Natury. Po prostu zrób zdjęcie na wycieczce, spacerze czy wokół swojego domu. Korzystając z różnorodnych portali społecznościowych rozpoznaj gatunek grzyba, rośliny czy zwierzęcia (jest wielu ludzi, którzy chętnie pomogą). Napisz krótki tekst. Z pewnością w czasie pisania sięgniesz do źródeł zarówno papierowych (odwiedź bibliotekę) jak i zasobów internetowych (naucz się szukać).
(Przykład opisu w Gazecie Olsztyńskiej)
Dopytaj, konsultuj, bo zawsze w zespole lepiej się pracuje. Odkrywaj dla siebie…i   dla innych. Teksty w Encyklopedii Przyrody Warmii i Mazur ukazują się na portalu ale czasem także wersji skróconej w wydaniu papierowych Gazety Olsztyńskiej. Nie piszesz więc do szuflady.

Nic nie musisz (tak jak w dawnej szkole) – możesz i potrafisz. Jeszcze nigdy Polacy nie pisali tak dużo jak obecnie. Nie tylko esemesy czy lakoniczne i anonimowe komentarze w internecie. Powstaje wiele lokalnych i internetowych, tematycznych encyklopedii i innych repozytoriów wiedzy czy wiadomości. Możesz dołączyć do dowolnego zespołu.

Na pikniku naukowym pojawi się Encyklopedia Przyrody Warmii i Mazur. Bo to jest piknik naukowy, zachęcający nie tylko do biernego odbioru ale i do aktywnego udziału w tworzeniu i upowszechnianiu wiedzy. Piknik to nie tylko rozrywka ale przede wszystkim edukacja (zaciekawianie i objaśnienia świata i zjawisk w nim zachodzących). Współuczestnictwo w odkrywaniu świata na różne sposoby. Przyjdź, pytaj, dyskutuj. A jeśli jesteś daleko…. To i tak możesz uczestniczyć korzystając z internetu i … dziennikarzy, którzy przyjdą, zobaczą, przemyślą i opowiedzą innym (publikując w gazecie papierowej czy wydaniu internetowym). Ty także opowiadaj o tym, co lokalnej prowincji się dzieje. Tego się można nauczyć.

Naukowcem można zostać od zaraz. A przynajmniej pracownikiem i partnerem naukowca. Przyjdź na piknik a poznasz niektórych.

Stanisław Czachorowski
http://czachorowski1963.blogspot.com/

piątek, 16 maja 2014

Piknikowo i pokrzywowo czyli inne spojrzenie na biologię

(Studenci dziennikarstwa w trakcie nagrywania materiału o pokrzywie)

Przygotowujemy się do pikniku naukowego UWM na olsztyńskiej Starówce w dniu 31 maja 2014 r. Będziemy nie tylko na stoisku Wydziału Biologii i Biotechnologii ale także razem z Wydziałem Humanistycznym na stoisku nowego kierunku Dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze.

Nie jest (aż tak) ważne gdzie studiujesz - ważne jest to, kogo spotykasz. Staramy się więc nauczać przez działanie i współpracę. Dlatego pojawia się współpraca międzywydziałowa i wspólne przedsięwzięcia, np. ze studentami dziennikarstwa. A także współpraca z gospodarką (biznesem).  

Biologia inspiruje. Na biogospodarkę można spojrzeć różnorodnie, także pod kątem szansy na sensowne miejsce pracy. Biogospodarka potrzebuje nie tylko głębszej wiedzy biologicznej i biotechnologicznej ale i kompetencji społecznych, takich jak umiejętność pracy w zespole. Nie jest ważne, że studenci studiują na różnych kierunkach czy różnych wydziałach (biolodzy, dziennikarze, historycy, filozofowie itd.). Ważne, że się spotykają i organizują wspólne projekty, wykorzystując swoje różne umiejętności i różną ale uzupełniającą się wiedzę. Przykładem takiej współpracy może być "pokrzywa".

(Zupa pokrzywowa z jajkiem po benedyktyńsku
+ mała ekstrawagancja, propozycja Cudnych Manowców)
W czasie pikniku naukowego (31 maja), we współpracy z restauracją Cudne Manowce, serwowana będzie zupa z pokrzywy (w przyszłości liczymy na współpracę z Wydziałem Nauk o Żywności). To element naszego dziedzictwa kulinarnego i dziedzictwa kulturowego. Można będzie zrobić sobie krem (chodzi o kosmetyki) z surowców naturalnych. Pokrzywa też się nadaje. Można będzie pomalować słoik lub butelkę (to element filozofii minimalizmu i ograniczonej konsumpcji - filozofowie będą w sąsiednim namiocie, można będzie więc z nimi porozmawiać), w ramach warsztatów malowania na szkle. Motyw pokrzywy jak najbardziej mile widziany. Rozdawać będziemy rośliny doniczkowe, odstraszające komary. Mowa o komarzycy czyli plektrantusie (czytaj o komarzycy także tu). Ładnie pachnąca roślinka i nieinwazyjny sposób odstraszania komarów. Przyda się na balkonie czy w kawiarnianym ogródku. Wspólnie z Katedrą Ogrodnictwa i studentami Wydziału Kształtowania Środowiska przygotowaliśmy do rozdania 400 sadzonek. Pokrzywa także odstrasza niektóre owady - dawniej używano jest to "konserwowania" żywności. Obok Towarzystwo Naukowe Pruthenia i pracownicy Wydziału Humanistycznego opowiadać będą o dawnych Prusach. Bo historia łączy się z przyrodą. Można będzie samodzielnie spróbować ulepić babę pruską lub upiec piernik według starej receptury. A biolodzy.... zaoferują możliwość zrobienia sobie współczesnego, ekologicznego lizaka. Ziołowe słodycze.

Będzie także o Encyklopedii Przyrody Warmii i Mazur ( http://natura.wm.pl/). A o pokrzywie można sporo napisać. Oczywiście, nie tylko o pokrzywie, bowiem do opisania jest co najmniej.... kilkadziesiąt tysięcy gatunków grzybów, roślin i zwierząt, żyjących na Warmii, Mazurach i Powiślu. Naukowcem można zostać od zaraz. Chcesz się przekonać? Przyjdź na piknik naukowy UWM w dniu 31 maja br. Każdy może współtworzyć regionalną encyklopedię przyrodniczą - nie jest tak trudno zostać dziennikarzem obywatelskim, opisującym przyrodę. My współpracujemy z różnymi mediami - to także szansa na staż w czasie studiów.

To nie wszystko z motywem pokrzywy. Po południu zapraszamy do restauracji Cudne Manowce (na Starówce) na debatę o dziedzictwie kulturowym i przyrodniczymi regionu, o tworzeniu markowych produktów regionalnych (może to być na przykład zupa z pokrzywy) oraz  tożsamości regionalnej. Dyskusja będzie interdyscyplinarna. Pierwsza jej część odbyła się w czasie Dni Humany (13 maja 2014 r., restauracja  Malta Cafe, więcej o debacie, wprowadzenie teoretyczne). Debacie - tak jak w połowie maja - towarzyszyć będzie zupa z pokrzywy (zobacz filmik z gotowania zupy i drugi o pokrzywie ).

Więcej informacji o programie niebawem. Także o tym, co można będzie zobaczyć na stoisku Wydziału Biologii i Biotechnologii.

Dlaczego pokrzywa? Roślina użytkowa, trochę zapomniana, dobra jest jak setki innych do opowiadania o nauce i poznawaniu świata, o przyrodzie naszego regionu. Na przykładzie szczegółu, drobnego elementu, można opowiadać o całości i złożoności świata, można opowiadać o bardziej ogólnych kwestiach. Pokrzywa to tylko przykład, także innowacji dla biogospodarki i rozwoju turystycznego naszego regionu. Dziedzictwo przyrodnicze regionu obejmuje kilkadziesiąt tysięcy gatunków grzybów, roślin i zwierząt, setki typów ekosystemów. Dlaczego więc nie pokrzywa? Podobnie z dziedzictwem kulinarnym - ogromne bogactwo, po części zapomniane. Warto je odkrywać teoretycznie i praktycznie. Od czegoś trzeba zacząć...


(w materiale filmowy pojawia się podobna do pokrzywy jasnota biała)

Studenci dziennikarstwa (Marta Półtoraczyk, Iwona Zbroja, Maciej Wilamowski, Adrian Frąckiewicz) pod opieką mgr Aleksandry Miedzowskiej, przygotowali swoje materiały filmowe (umieszczą w różnych portalach informacyjnych - bo też się uczą współpracy i swojego rzemiosła zawodowego). W ten sposób włączają się do tej interdyscyplinarnej w formie i treści debaty nad dziedzictwek kulturowym i przyrodniczym regionu. Do debaty zapraszamy wszystkich chętnych, nie ograniczając ani formy ani miejsca i czasu. 


Stanisław Czachorowski


Kilka przyrodniczych dywagacji o pokrzywie (intelektualna przekąska przed debatą), czyli jak przygotowywaliśmy się do debaty, korzystając z mediów popularnych:

Co ma wspólnego mrągowska zupa z pokrzywy, uniwersytet i dziedzictwo przyrodnicze regionu? Tym co łączy to studenci Mrągowskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, którzy poznają tajniki roślin i eksperymentują kulinarnie. (czytaj więcej)

Czy pokrzywa jest gender? Nawet nie przypuszczałem, że zwykła pokrzywa kryje tyle tajemnic i bogatej historii. Była wykorzystywana nie tylko jak karma dla zwierząt czy potrawa na zupę i sałatki na przednówku, ale także jako roślina lecznicza oraz roślina dostarczająca włókien, z których szyto koszule, prześcieradła i inne asortymenty garderobiane czy nawet bandaże. Była też rośliną barwierską oraz wykorzystywaną do konserwowania żywności. Rośnie pod płotem i skrywa bogatą przeszłość. Ale moją uwagę ostatnio wzbudzała jej płciowość. Jak to jest z pokrzywą, że głównie jest dwupienna (rozdzielnopłciowa) a czasem jednopienna? Zmienia sobie płeć jak chce? Czy pokrzywa jest gender? Co determinuje płeć (dwupienność i jednopienność) u pokrzywy? Na Wikipedii doczytałem, że pokrzywa zwyczajna (Urtica dioica L.) należy do rodziny pokrzywowatych (Urticaceae), jest przeważnie dwupienna ale u podgatunków północnoamerykańskich jest jednopienna. A więc jednopienność nie jest tak dowolna jak można byłoby sądzić.  (czytaj więcej tu lub tu

Wszystko ma swoją porę, nawet zbiór i konsumowanie pokrzywy. Wynika to z fenologii, rozwoju poszczególnej rośliny i zmian anatomicznych czy fizjologicznych. Warto to następstwo czasowe i właściwą porę zrozumieć. Aby lekarstwo nie było trucizną. I aby wiedza nie mieszała się z zabobonem. Pokrzywę zaleca się jadać ale tylko wiosną, gdy jest młoda. Dlaczego? Czy ze względu na właściwości czy z faktu, że zjadano ją na przednówku? Wiele informacji, receptur, sposobów postępowania przejmujemy od innych. Jako bezpośrednią tradycję lub wyczytaną z książek. I przyjmujemy na wiarę. Bo przecież na czymś się trzeba opierać i ufać ludziom. Wszystkiego nie da się ciągle kontestować. Tradycja rodzi się z obserwacji i przekazywaniu spostrzeżeń. Warto korzystać z tradycji ustnej i spisanej w książkach, bo życie jest zbyt krótkie by odkrywać wszystko na nowo. Ale warto również stawiać pytanie dlaczego tak a nie inaczej postępować. Bez takich pytań tradycja przeradza się w pusty rytuał. Trzeba weryfikować, eksperymentować, sprawdzać. Pokrzywę zaleca się jadać ale tylko wiosną, gdy jest młoda. Dlaczego?  (czytaj więcej)

Z pokrzywą spotykamy się już w młodości, a są to spotkania bolesne. Przynajmniej bywało tak dawniej, gdy dzieciństwo kojarzyło się przede wszystkim z zabawami na podwórku, a nie przed komputerem. Bolesne spotkania z pokrzywą uczą rozpoznawać ją spośród innych roślin, aby unikać i omijać. Ale podobno owe parzenie (nie temperatura a kłującymi włoskami i drażniącą cieczą) przez pokrzywę wychodzi człowiekowi na dobre – chroni przed reumatyzmem. Kiedyś mieliśmy to za darmo, teraz na kurację pokrzywową trzeba jechać do SPA i słono za nią zapłacić. Dlaczego pokrzywa parzy? Pokrzywa w majtkach wydaje się torturą, ale niektórzy jeszcze za to płacą. Ludzie są dziwni, zwłaszcza ci bogaci (a było już tak w starożytności, o czym niżej). Tak, tak, pokrzywa od wieków wykorzystywana była jako roślina dostarczająca włókien na sznury, powrozy, przędzę tkacką. Pokrzywa w uprawie i wykorzystaniu jest trudna. Dlatego wyparta została przez len i bawełnę. Odeszła w niepamięć tak jak konopie. I ponownie obecnie wraca do łask. Mała dygresja z aluzją do konopi – suszone ziele pokrzywy, zmieszane z tytoniem wchodzi w skład papierosów przeciwastmatycznych.  (czytaj więcej tu lub tu

W internecie znalazłem wiele przepisów na zupę z pokrzywy z różnymi lokalnymi wariantami (od Litwy po Bułgarię). Niematerialne dziedzictwo kulinarne ma bardzo różny… smak. Owo parzące zielsko pod płotem okazuje się od dawna być obecnym w naszym jadłospisie, zarówno w Polsce jak i wielu krajach Europy. Trochę zapomniane, bo było jedzeniem ubogich na przednówki. Teraz systematycznie wraca do łask. Już nie z biedy ale z rozsądku i tęsknoty za oryginalnym, lokalnym jedzeniem. (czytaj więcej)

W końcu XIX wieku Oskar Kolberg spisywał różne dawne wiejskie zwyczaje (gusłami zwane). Pisał więc, że w polskiej tradycji ludowej chroniono domostwa podczas burzy poprzez okadzanie ich święconymi wianeczkami z pokrzyw. Natomiast dla ochrony domów przed demonami zawieszano wiązki pokrzyw zebranych w noc świętojańską. Wiele ziół miało związek z nocą świętojańską, np. bylica. A pokrzywa wykorzystywana była przez ludzi od wieków. Więc i ona przyrosła do nicy świętojańskiej. (czytaj więcej

Kontakt z pokrzywą dla naszej skóry kończy się uczuciem pieczenia, swędzenia i bólem oraz białymi grudkami i krostami o nieregularnym kształcie, na obrzeżach zaczerwienionych. Umiarkowany kontakt cielesny z pokrzywą ponoć zapobiega reumatyzmowi. No ale które lekarstwo nie jest gorzkie (dosłownie lub w przenośni)? Dlaczego pokrzywa parzy i jak to robi? (czytaj więcej)

Nie tylko my jesteśmy amatorami pokrzywy na różne sposoby. I jeśli zatrzymać się przy jednej roślinie na dłużej i spróbować dostrzec jej relacje ze światem, to zobaczyć można bardzo wiele, niemalże cały ekosystem i ogromne bogactwo zależności. Żeby zobaczyć dużo – można szybko biegać by dotrzeć do wielu miejsc. Ale równie dobrze można się zatrzymać i obserwować. Slow science. Nie szybciej i więcej ale głębiej, dokładniej i przez to więcej (czytaj więcej).

Pokrzywy to mój dziadek dawał świniom do koryta, poszatkowane i wymieszane z innymi dodatkami paszowymi, np. z parowanymi ziemniakami. Ale żebym ja miał jeść zupę z pokrzyw? Czemu nie! Czy można rozwijać gospodarkę w oparciu o turystykę i przyrodę? Można, tylko trzeba wiedzieć jak. I trzeba znać swoje własne dziedzictwo przyrodnicze oraz kulturowe. Czyli znać miejsca, tutejszą przyrodę oraz jej przeszłość. Przyroda zawsze ma lokalny charakter i zmienny w czasie. Dodatkowo oferta musi być dostosowana do różnego odbiorcy, zarówno ze względu na wiek jak i wykształcenie. (czytaj więcej

Kupuj i jedz lokalnie – to hasło coraz mocniej zadomawia się w konsumenckich głowach. Dawniej lokalność wynikała z konieczności, teraz wynika w rozsądku i głębokich przemyśleń, a także globalnej i społecznej odpowiedzialności. Zupę z pokrzywy można zjeść tylko w sezonie wiosennym (bo wtedy jest najsmaczniejsza, lokalna i sezonowa). A w szczególności zupę z pokrzywy i czosnku niedźwiedziego Z lokalnością łączy się sezonowość. Konsumujemy owoce i warzywa nie tylko lokalnie ale i wtedy, gdy naturalnie dojrzewają. Gdy pojawiają się w przyrodzie, w lesie, na łące czy w ogródku. Bo wtedy są na prawdę świeże a koszty produkcji niższe. Bez sztucznego "pędzenia" w szklarniach, konserwowania, aby zniosły daleką i długą podróż, bez zbędnego przetwarzania, zamrażania itd. Lokalność i sezonowość po prostu czuć kubkami smakowymi. Lokalność (prowincjonalność w dobrym słowa tego znaczeniu) jest delikatna i niepowtarzalna. (czytaj więcej tu lub tu lub tu ).

poniedziałek, 12 maja 2014

Tekścik z pokrzywą a w dłoni garść ziemi


Żywa gleba to grzyby, bakterie, dżdżownice, owady, ślimaki, krety i nornice. Garść ziemi to bogactwo żywych organizmów. Zważyłam ziemię w dłoni i policzyłam, że trzymam mnóstwo: owadów i pajęczaków - 100 stworzeń, pierścienic - 110,  skoczkonogów - 250, obleńców -25 tys., oierwotniaków - 7,5 tys., glonów i grzybów - 120 mln, bakterii - 125 mln.

Dzień Ziemi w Mrągowie (9 maJA 2014 R.) - byliśmy blisko traw. domyślacie się, że tematem naszego spotkania była Pokrzywa (znajoma-nieznajoma). Robiliśmy w tym dniu zielony eksperyment, oczywiście z pokrzywowym talizmanem na szczęście. W kolekcji prac warsztatów hortiterapii prawdziwe trofea. Wśród uczestników zajęć znalazły się: brosza i zapinki oraz do kompletu efektowna bransoletka. Pojawiła się także biżuteria floralna, wszystko z zastosowaniem materiału florystycznego. Używaliśmy liści pokrzyw, które poddane uprzedniemu frotażowaniu traciły parzące włoski. Zajęcia dla odważnych i ciekawych etnobotanicznych historii regionu.

Pokrzywa znajoma ale jak się okazuje także mało znana roślina mazurskich ogrodów, lasów i pól. A przecież jak mawiali dawniej Mazurzy: "Lebioda, jasnota i pokrzywa na byle ziemi nie bywa".

Spotkanie Instytutu Hortiterapii w Zielonej Akademii było doskonałą okazją do wymiany doświadczeń oraz wiedzy. W trakcie dnia Ziemi zaprezentowaliśmy pierwsze w Polsce wydawnictwo dedykowane Hortiterapii. W Mrągowie w ubiegłym roku odbyło się I Seminarium Ogólnopolskie pt. Hortiterapia. Nadal na Mazurach jesteśmy prekursorami w tej dziedzinie. Warmia i Mazury to skarb Natury.

W Zielonej Akademii czas upływał nam miło o tym świadczy piękno dziecięcych uśmiechów, urok zdjęć w albumie Zielonego Archiwum oraz wspomnienie z naszych spotkań zapisane w Księdze Przyrody. Gościem na stoisku Instytutu Hortiterapii na Daniach Ziemi była dr Beata Płoszaj Witkowska - kierownik studiów podyplomowych Hortiterapia na UWM - a to jedyne takie studia w Polsce. Instytut Hortiterapii realizuje wspólnie z dr Beatą Płoszaj Witkowską z Katedry Ogrodnictwa UWM projekt Centrum Innowacji i Transferu Wiedzy pt. "Nauka na staże".  Wszystkim dziękujemy za udział w naszym Dniu Ziemi.

Zofia Wojciechowska

niedziela, 11 maja 2014

Forum Młodych Ekologów w Elblągu

(For. Małgorzata Karmasz)
W dniu 9. maja 2014 r. miałem przyjemność uczestniczyć w Elblągu w Forum Młodych Ekologów, odbywającym się pod hasłem "Polodowcowy raj krajobrazowy - różnorodność zasobów przyrodniczych województwa-mazowieckiego". Forum zostało zorganizowane przez Elbląskie Centrum Ekoloigczne Warmińsko-Mazurskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, a w szczególności przez p. Wiesławę Kamińską i Janinę Meller.

Na wspomnianym spotkaniu miałem okazję wygłosić wykład pt. "Bioróżnorodnosć czyli co wynika z ochrony przyrody i dziedzictwa przyrodniczego." W czasie spotkania ogłoszono wyniki trzech konkursów: plastycznego, eko-literackiego i prezentacji maultimedialnych (tematycznie związane z hasłem Forum). Nagrody dla laureatów ufundował Wojewódzki Fundusz Ośchrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie. Wysłuchaliśmy także nagrodzone wiersze i prezentacje a także obejrzeliśmy nagrodzone prace plastyczne.


Stanisław Czachorowski

zobacz więcej zdjęć ze spotkania

sobota, 10 maja 2014

Tylko Chuck Norris wie … – biomonitoring w szerokim ujęciu

 Tematem mojej pracy doktoranckiej są: zmiany epigenetyczne w zarodkach i macicy w okresie wczesnej ciąży – badania na modelu świni domowej. Pierwszym pytaniem jakie sobie zadałam było, jak połączyć temat swoich badań, które są wykonywane na modelu świni domowej z biomonitoringiem. I wtedy długo się nie zastanawiając stwierdziłam, tylko Chuck Norris wie co ma świnia do biomonitoringu. Krótki kurs z przedmiotu Biomonitoring dobiegł ku końcowi, a w mojej głowie nie zawitał żaden pomysł, jak „ugryźć” problem świni vs. biomonitoring. Byłam pewna, że jest to walka z wiatrakami, ale ja tak łatwo nie poddaje się. Zaczęłam od wytłumaczenia samej sobie, czym w ogóle jest szeroka bioindykacja. Doszłam do wniosku, że jest to wykorzystanie organizmów żywych do oceny stanu środowiska. Mogą to być całe gatunki lub ich poszczególne elementy. W celu bioindykacji możemy analizować aktywność enzymatyczną organizmów żywych. Monitoring przyrodniczy może obejmować ekosystemy mniej lub bardziej ważne, bowiem reakcje organizmów żywych na zmiany otoczenia pozwolą nam na wykrycie różnego rodzaju skażeń (zaburzeń, zmian) środowiska, a także określenie stopnia jego naturalności. Teraz byłam już krok bliżej rozwiązani problemu biomnitoringu w kontekście świni domowej i epigenetyki.

Epigenetyka – co to takiego? Epigenetyka to termin powstały z dwóch słów: epigeneza i genetyka, zaproponowany przez Waddingtona w celu wyjaśnienia mechanizmów różnicowania w rozwoju organizmów, w jego teorii pejzażu epigenetycznego, bowiem, tak naprawdę zjawiska epigenetyczne „malują” nas. Bardzo łatwo wytłumaczyć to na przykładzie bliźniąt jednojajowych. Bliźnięta jednojajowe rodzą się raz na 250 urodzeń na świecie. Z nieznanych dotąd powodów zapłodniona komórka jajowa kopiuje się i powstają dwa oddzielne, identyczne genetycznie embriony, ale podczas rozwoju, wzrostu i dorastania zaczynają doświadczać różnic w otaczającym środowisku, z których niektóre mogą wpłynąć na wygląd i zachowanie bliźniaków. Co może również tłumaczyć dlaczego bliźnięta jednojajowe nie zapadają na te same choroby np. cukrzycę typu I. Dotychczasowy stan wiedzy pozwala stwierdzić, że ekspozycja na czynniki środowiska podczas krytycznych faz rozwoju, takich jak np. okres okołozapłodnieniowy, powoduje trwałe zmiany w fizjologii i metabolizmie organizmów. Istnieje wiele przykładów tego procesu zaobserwowanych w przyrodzie. Jednym z nich jest mechanizm, który determinuje płeć krokodyli i aligatorów. Jaja krokodyli i aligatorów składane są w kopcach ziemnych, w których panuje gradient temperatury. W większości przypadków z jaj wylęgają się samice, ponieważ tylko wtedy, gdy jaja przebywają w zakresie temperatury 4 – 5°C istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wylęgną się samce. Uważa się, że temperatura wpływa na ekspresję genu aromatazy cytochromu P450, która jest odpowiedzialna za syntezę estrogenów. Ssaki również podlegają wpływowi czynników środowiska podczas wczesnego rozwoju i jest to szczególnie interesujące w kontekście prawidłowego żywienia, a także ludzkiego zdrowia i chorób. W 2011 roku ruszył projekt zsekwencjonowania ludzkiego epigenomu, 41 instytucji i ponad 50 czołowych badaczy z całej Europy zaczęło współpracę w ramach projektu Blueprint prowadzonego pod egidą Komisji Europejskiej. Celem projektu jest zsekwencjonowanie ludzkiego epigenomu, co ma pomóc w zrozumieniu jak epigenom kształtuję ekspresję genów.

Ale, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na świnię domową. Świnia domowa (Sus scrofa domestica) jest organizmem modelowym. Świnie są łatwe i tanie w hodowli, rozmnażają się szybko, mają liczne potomstwo. Zwierzęta te łatwo poddają się zabiegom inżynierii genetycznej. Mają zbliżone parametry anatomiczne i fizjologiczne do człowieka. Zbliżona jest osmolarność moczu, wielkość filtracji kłębuszkowej i przepływ krwi przez nerki. Podobny jest też rzut minutowy serca i ciśnienie tętnicze. Niektóre hormony (np. insulina) oraz czynniki tkankowe (czynnik VIII krzepnięcia) działają na organizm człowieka, co potwierdza ich zastosowanie w badaniach klinicznych. Perfuzja krwi przez wątrobę świni umożliwia detoksykację chorych w śpiączce wątrobowej. Świnia domowa pochodzi od dzika, którego udomowienie miało miejsce około 7 tys. lat temu w Azji, a następnie w Europie. Za przodków świń uważa się podgatunki dzika europejskiego (Sus scrofa): Sus scrofa scrofa, który występował w Europie i północnej Afryce oraz azjatyckich Sus scrofa cristatus i Sus scrofa vittatus. Archeolodzy z Durham University w Wielkiej Brytanii twierdzą, że pierwsze świnie przywędrowały do Europy ze Środkowego Wschodu wraz z rolnikami z epoki kamiennej, 6800 – 4000 lat temu, a dopiero po ich przybyciu rozpoczął się proces udomowiania dzika. W wyniku udomowienia świnia różni się od swoich dzikich przodków oraz ras prymitywnych. Nocny tryb życia zamienił się na dzienny, zmienił się także rozród – u dzikiego przodka, występował tylko jeden okres rozrodu przypadający na grudzień, u świni współczesnej występują w miarę regularne cykle płciowe (rujowe) trwające zwykle 21 dni. 

Dlaczego świnia domowa nie może być bioindykatorem stanu środowiska ? Może i jest. Wiele badań przeprowadzonych z wykorzystaniem tkanek pochodzących od świni pozwoliło określić wpływ różnych substancji chemicznych, hormonów, temperatury, długość dnia świetlnego, sposobu żywienia i stresu na organizm świni, a uzyskane wyniki odnieść do organizmu człowieka, bądź innych gatunków zwierząt. W celu bioindykacji możemy przecież analizować również aktywność enzymatyczną, sekrecję danych hormonów pod wpływem różnych czynników i substancji chemicznych na organizm żywy, bądź fragment tkanki. „Zwykli śmiertelnicy” nie wiedzą nawet jak wspaniałą i tajemniczą biocenozą jest każdy organizm żywy. Monitoring wpływu różnych czynników np. podczas hodowli in vitro fragmentów tkanki macicy świni pozwala określić wpływ tych czynników na sekrecję hormonów podczas różnych okresów wczesnej ciąży lub cyklu. Monitoring zmian sekrecji np. hormonów pozwoli wykryć różne zaburzenia i zmiany w mikrośrodowisku macicy. Jest to bardzo ważne z punktu widzenia hodowców trzody chlewnej. Sukces reprodukcyjny u świni domowej wynosi 25%, czyli istnieje wysoka wczesna śmiertelność zarodków, która dotyczy zarówno ludzi jak i zwierząt. Straty zarodków u świń występują między 2 a 3 tygodniem ciąży. Aby zwiększyć przeżywalność zarodków należy w pełni zrozumieć: hormonalną kontrolę biologicznej owulacji, poznać czynniki regulujące tempo rozwoju zarodka, pojemność rogów macicy, rozwój naczyń i gruczołów macicy, a także rozwój ukrwienia łożyska. Mikrośrodowisko macicy zmienia się podczas ciąży, co znacznie wpływa na przeżywalność zarodków. Optymalna wielkość miotu u świń wynosi 14 prosiąt lub nawet więcej, jednak ilość prosiąt w miocie wynosi 10,5 (USDA, 2001). Mimo, że już od dawna uznano, że zwiększenie liczebności miotów zwiększy efektywność produkcji, znacznej poprawy nie osiągnięto.

Podsumowując, zarówno poznanie tajemnicy epigenomu, który kontroluje i steruje naszym DNA, a także określenie biomarkerów mikrośrodowiska macicy świni pozwoli na połączenie biomonitoringu i umożliwi analizy mikrośrodowiska w organizmie, który na pierwszy „rzut oka” nie może być bioindykatorem. A jak powiedział Edwards Deming „Nie jest wystarczające robić coś najlepiej, musisz wiedzieć co robisz i wtedy robisz to najlepiej”. Dlatego nie możemy patrzeć na niektóre problemy tylko utartymi schematami, czasami trzeba spojrzeć szeroko na problem, aby znaleźć właściwe rozwiązanie. 

Kamila Zglejc 
(Katedra Fizjologii Zwierząt)

czwartek, 8 maja 2014

Bioflawonoidy i zielona herbata czyli coś nie tylko dla szczupłej sylwetki

(Napar z zielonej herbaty,
fot. MASA, Wikimedia Commons)
"Życzę Ci zdrowia, szczęścia, pomyślności (...)". Jest to tradycyjny zwrot używany przez ludzi składających życzenia urodzinowe. Nie bez przyczyny zdrowie znajduje się w pierwszej kolejności owej wyliczanki. Jest ono jednym z najważniejszych czynników gwarantujących nam szczęśliwe, długie życie.

Od wieków ludzie starają się wynaleźć remedium na wszystkie choroby. Już w starożytności rozwijała się dziedzina nauki zajmująca leczeniem. Sporządzano przeróżne napary, wyciągi, esencje roślinne. Pierwotne ludy, bez względu na stopień rozwoju, szerokość geograficzną, czy też kulturę, specjalizują się w stosowaniu określonych roślin jako substancje lecznicze, zaś wiedzę tą przekazują sobie skrupulatnie z pokolenia na pokolenie. W średniowieczu wierzono w szamanów, którzy za sprawą magii mieli radzić sobie z chorobami. Na przestrzeni kolejnych wieków poznawano kolejne tajniki medycyny. Ogromny przełom nastąpił, gdy odkryto penicylinę. Zaczęła rozwijać się farmaceutyka. Obecnie firmy farmaceutyczne proponują leki i suplementy diety praktycznie na wszystko.

Jednak pozostają aspekty naszego zdrowia, w których medycyna dalej pozostaje bezsilna. Są to między innymi nowotwory. Część zdiagnozowanych chorób nowotworowych udaje się wyleczyć. Udział w tym ma połączenie nauk medycznych oraz wiedzy inżynierów genetycznych i biologów molekularnych. Ogromne wysiłki i finanse inwestowane w kolejne badania pozwalają opracowywać coraz to nowe leki mające na celu zatrzymać proliferację komórek rakowych, indukować w nich samozniszczenie, czy też znaleść substancje podwyższające skuteczność dotychczas stosowanych. Niestety często stosowane leczenie wiąże się z występowaniem szeregu skutków ubocznych. Myślę, że każdy z nas myśląc o chemioterapii ma przed oczami widok pacjenta, który w wyniku stosowanej terapii utracił włosy, jest słaby, blady i osłabiony. Dlatego też bardzo interesujący wydaje mi się temat zastosowania substancji naturalnie dostarczanych przez naturę w celu leczenia chorób nowotworowych, a mianowicie bioflawonoidów.

Bioflawonoidy, zwane też flawonoidami są to związki flawonowe należące do klasy substancji fitochemicznych, będące metabolitami roślinnymi. Mimo że w ścisłym znaczeniu tego słowa nie należą do witamin, określa się je wspólną nazwą witaminy P, ze względu na zanotowany szereg prozdrowotnych oddziaływań tej grupy związków roślinnych na ludzki organizm. Powszechnie znane są jako silne antyoksydanty. Występują we wszystkich komórkach roślinnych, lecz największe ich stężenie występuje w nadziemnych organach nadając im kolory od jasnożółtego owoców cytrusowych do granatowego jagód. Ponadto chronią rośliny przed szkodliwym działaniem promieni UV-B, grzybów i owadów. Znaleźć możemy je w szeregu warzyw i owoców takich jak na przykład czerwone winogrona, wino, cytrusy, jagody, owoce bzu czarnego, czekolada oraz tytułowa zielona herbata.

Wiele badań prowadzonych przez naukowców na całym świecie dowodzi właściwości chemioprewencyjnych omawianych związków. Wynikają one z właściwości inhibitorów polimerazy DNA ssaków oraz topoizomerazy DNA człowieka. Szczególne właściwości hamujące w stosunku do wymienionych enzymów wykazują bioflawonoidy należące do klas flawonoli oraz izoflawonów takie jak kwercetyna, genisteina, kemferol oraz mirecytyna znajdująca się właśnie w zielonej herbacie.

Badania prowadzone na Kobe Gakuin University w Japoni wykazały, że spośród badanych flawonoidów izolowanych z zielonej herbaty (Camellia sinensis) mirecytyna była najsilniejszym inhibitorem enzymów zwanych topoizomerazami. Zbadano działanie mirecytyny wobec komórek ludzkiego raka okrężnicy linii komórkowej HCT116. Wykazały one, że mirecytyna może być zdolna do penetracji błony komórkowej i dotarcia do jądra, gdzie może hamować działanie polimerazy i topoizomerazy II, co prowadzi do zahamowania wzrostu komórek. W obserwacjach dotyczących wpływu tej substancji na rozkład cyklu komórkowego komórek HTC116 wykazano, że zatrzymuje ona cykl w fazie G2 / M. Wynika to z faktu, że inhibicja działania polimerazy i topoizomerazy przyczynia się do zmniejszenia ekspresji lub funkcji wielu białek, które biorą udział w progresji cyklu komórkowego. Mirecytyna ma działanie supresyjne w stosunku do innych linii ludzkich nowotworów, takich jak rak płuc, rak szyjki macicy, rak wątroby, rak piersi i rak prostaty, jednocześnie nie wpływając na wzrost komórek niezmienionych nowotworowo. Wyniki te wskazują, że mirecytyna może posiadać selektywne cytotoksyczne właściwości w stosunku do komórek nowotworowych bez skutków ubocznych.

Badania prowadzone przez Lamson D.W., Brignall M.S. dowodzą, że flawonoidy mogą podwyższać stężenie niektórych zastosowanych cytostatyków w komórkach nowotworowych, co jest istotne w przypadku opornych na działanie chemioterapeutyków linii komórek nowotworowych. Kwercetyna w warunkach in vitro, podwyższała stężenie deoksyrubicyny, genisteina zaś cisplatyny w komórkach raka piersi. W warunkach in vivo kwercetyna przyczyniła się do podwyższenia przeciwnowotworowego działania cisplatyny i busulfanu, nie modyfikując przy tym aktywności doksorubicyny i etopozydu. Zatem zastosowanie tych naturalnie występujących w naturze substancji daje ogromna nadzieję w leczeniu szeregu chorób nowotworowych. Ukazuje również jak ważne jest, by pamiętać o tym, co natura sama nam dostarcza, zanim sięgniemy po metody chemicznej syntezy, bądź też tej opartej na metodach inżynierii genetycznej.

Anna Jaworska
(studentka biotechnologii)

środa, 7 maja 2014

Wykorzystanie pijawek w biologicznej ocenie wód powierzchniowych

Degradacja ekosystemów wodnych stanowi ważny problem środowiskowy. Do oceny jakości wód rzecznych stosuje się wiele różnych grup organizmów, od bakterii, przez glony aż po ryby. Bioindykatorami mogą być organizmy wodne, zarówno roślinne jak i zwierzęce, których obecność lub brak, liczebność w danym biotopie a także zmiany zachodzące w strukturach całych zespołów i zbiorowiskach organizmów świadczą o określonych właściwościach abiotycznych danego ekosystemu (Gorzel i Kornijów 2004). Organizmami szczególnie dobrze nadającymi się do analizy jakości wód płynących są makrobezkręgowce bentosowe. Biocenozy naturalnych cieków wodnych charakteryzują się dużym bogactwem gatunkowym natomiast zanieczyszczenia powodują stopniowe zubożenie składu gatunkowego oraz zmiany struktury gatunkowej danych zespołów na korzyść organizmów bardziej odpornych. Poszczególne gatunki mogą pełnić rolę bioindykatorów jeżeli dobrze poznana jest ich ekologia oraz dynamika populacji.
(Autorka w czasie zbiór materiału badawczego
w rzece Czarna Hańcza)
Według Kownackiego (2000) organizmy wskaźnikowe powinny spełniać następujące kryteria:
1) mieć wąski oraz specyficzny zakres wymagań ekologicznych,
2) posiadać szerokie rozmieszczenie geograficzne,
3) występować w środowisku w dużej liczebności,
4) mieć długi cykl życiowy
 5) być łatwo rozpoznawalne i mieć ograniczony poziom zmienności osobniczej utrudniającej ewentualną identyfikację (Kownacki 2000 za Gorzel i Kornijów 2004).

Najstarszą biologiczną metodą wykorzystywaną do oceny jakości wód jest system saprobów. System ten pozwala określić stopień zanieczyszczenia organicznego wody na podstawie tolerancji na zanieczyszczenia różnych gatunków wskaźnikowych wielu grup systematycznych (m. in. bakterii, glonów, pierwotniaków, owadów czy mięczaków). Do największej wady tej metody należy konieczność identyfikacji organizmów do poziomu gatunków, co związane jest z koniecznością poznania ogromnej liczby organizmów biowskaźnikowych (około 1000 gatunków wskaźnikowych), których taksonomia jest bardzo trudna. Może to prowadzić do błędów w klasyfikacji gatunków, a w konsekwencji do wyciągania niewłaściwych wniosków. Ograniczenie się do jednej grupy taksonomicznej może wyeliminować te błędy (Czerniawska – Kusza 2007, Kołodziejczyk i in. 1998). 

Erpobdella octoculata
Pijawki (Hirudinea) wydają się być bardzo przydatne jako bioindykatory oraz spełniają wymogi tak zwanego organizmu wskaźnikowego. Należą one do najliczniejszych zwierząt słodkowodnych występujących w wodach płynących oraz stojących, gdzie spędzają cały cykl życiowy a ich zróżnicowanie taksonomiczne w porównaniu do innych makrobezkręgowców jest raczej niskie (Koperski 2005).

Większość gatunków jest raczej prosta lub średnio trudna do sklasyfikowania dla specjalistów. Pijawki uważane są za organizmy tolerujące duże zanieczyszczenia ale poszczególne gatunki pijawek różnią się między sobą stopniem tolerancji na zanieczyszczenia i w zależności od tego stopnia, mogą reagować na nie spadkiem bądź wzrostem zagęszczenia (Koperski 2005, Gorzel i Kornijów 2004). Takie gatunki pijawek jak Erpobdella octoculata i Glossiphonia complanata zostały scharakteryzowane jako organizmy bardzo odporne na różnego rodzaje zanieczyszczenia chemiczne. Są to gatunki typowe, bardzo liczne i szeroko rozpowszechnione w Europie Środkowej. Erpobdella nigricollis, Helobdella stagnalis i Alboglossiphonia heteroclita, gatunki występujące powszechnie w wodach słodkich Europy środkowej, zostały scharakteryzowane jako umiarkowanie tolerancyjne, natomiast niektóre gatunki tolerują tylko wąski zakres warunków środowiskowych (Koperski 2005 za Grosse 2001 i Matysiak 1976). Wraz ze wzrostem zanieczyszczenia różnorodność gatunkowa pijawek znacząco maleje (Krodkiewska 2003) a odsetek gatunków bardziej tolerancyjnych zwiększa się (Koperski 2005).

Organizmy wodne, które akumulują wysokie stężenia niektórych zanieczyszczeń w swoich tkankach, mogą być stosowane jako wskaźniki biologiczne określające występowanie i poziom tych zanieczyszczeń w środowisku wodnym. Tkanki pijawek zdolne są do kumulacji dużych ilości substancji toksycznych (Metcalfe i in. 1988, Friese i in. 2003). Badania takie często prowadzone są na rybach ale pijawki okazują się być lepszym modelem. Pozyskiwanie ryb danego gatunku o określonym wieku może być problematyczne w porównaniu do zbierania pijawek, które jest stosunkowo proste. Dodatkowo denne makrobezkręgowce są obecne, często obficie, przez cały rok, a ograniczone możliwości poruszania się, odzwierciedlają warunki środowiskowe w punkcie pobierania próbek.

Pijawki są organizmami lepiej odzwierciedlającymi warunki panujące w miejscu, z którego zostały pobrane niż ryby, które migrują i możliwe, że nie zamieszkują obszaru, w którym zostały odłowione (Macova i in. 2009 za Barus i Oliva 1995). Pijawki są w stałym kontakcie z osadami rzecznych a skażenia i toksyczność tych osadów wpływają na te organizmy bentoniczne i kumulują się w ich tkankach. W porównaniu do bezpośredniego badania osadów, pijawki dostarczają więcej obiektywnych danych, ponieważ są one zbierane z kilkudziesięciu metrów kwadratowych w danym miejscu (Macova i in. 2009). W takich badaniach często wykorzystuje się pijawkę z gatunku E. octoculata ponieważ wykazuje ona wysoki poziom tolerancji na zanieczyszczenia, występuje bardzo powszechnie i jest łatwo dostępna (Macova i in. 2009). E. octoculata została między innymi wykorzystana do analizy ilości metali ciężkich w rzece Łabie (Friese i in. 2003) oraz oceny biologicznej rzeki Skalice, która w 1986 roku została zanieczyszczona polichlorowanymi bifenylami z fabryki przetwórstwa żwiru drogowego. Badacze stwierdzili, że w organizmie pijawki gromadzi się dużo więcej związków toksycznych (16 związków toksycznych) niż w badanej wodzie (10 związków toksycznych) w której zamieszkiwały (Macova i in. 2009). Inni autorzy (Prahacs i Hall, 1996) wykazali liniową zależność pomiędzy stężeniem tych toksyn w wodzie a ich biokoncentracją w tkankach pijawek. Powolna eliminacja związków toksycznych z organizmów pijawek skutkuje dużym stężeniem tych związków w ich tkankach co zwiększa czułość oceny biologicznej. Teoretycznie, wolniejsze tempo eliminacji toksyn z organizmu, może wiązać się z mniejszą częstotliwością pobierania próbek (Metcalfe i in. 1988). Okazało się również, że pijawki kumulują więcej toksyn w porównaniu do ryb, kijanek i innych makrobezkręgowców bentosowych (Metcalfe i in. 1984).

Jak wykazano, zalet stosowania pijawek w ocenie biologicznej wód w porównaniu do tradycyjnych metod monitorowania wody czy osadów, jest wiele. Ponieważ organizmy te koncentrują duże stężenia zanieczyszczeń, które nie wykrywane są w próbkach wody mogą one służyć jako wskaźniki wczesnego ostrzegania. Taki rodzaj biomonitoringu umożliwia również bezpośredni pomiar biodostępności zanieczyszczeń, które nie mogą być określone poprzez analizę wody czy osadu a co jest ważnym aspektem oceny ryzyka (Matcalfe i in. 1988, Friese i in. 2003).

Dorota Pikuła
(Rzeka Czarna Hańcza - w poszukiwaniu pijawek)
Literatura
1) Czerniawska – Kusza I., Szoszkiewicz K. 2007. Biologiczna i hydromorfologiczna ocena wód płynących na przykładzie rzeki Mała Panew. SINDRUK 70 ss.
2) Friese K., Frömmichen R., Witter B., Müller H. 2003. Determination of Trace Metals in the Freshwater Leech Erpobdella octoculata of the Elbe River – Evaluation of the Analytical Protocol. Acta hydrochim. hydrobiol. 31: 346–355.
3) Gorzel M., Kornijów R., 2004. Biologiczne metody oceny jakości wód rzecznych. Kosmos 2: 183-191.
4) Kołodziejczyk A., Koperski P., Kamiński M. 1988. Klucz do oznaczania słodkowodnej makrofauny bezkręgowej. http://www.wigry.win.pl/makrofauna/index.htm
5) Koperski P. 2005. Testing the suitability of leeches (HIRUDINEA, CLITELLATA) for biological assessment of lowland streams. Polish Journal of Ecology 53(1): 65-80.
6) Krodkiewska M. 2003. Leech communities of post-exploitation water bodies in industrial region. Polish Journal Of Ecology 51(1): 101-108.
 7) Macova S., Harustiakova D., Kolarova J., Machova J., Zlabek V., Vykusova B., Randak T., Velisek J., Poleszczuk G., Hajslova J., Pulkrabova J., Svobodova Z. 2009. Leeches as Sensor-bioindicators of River Contamination by PCBs. Sensors 9: 1807-1820.
8) Metcalfe J.L., Fox M.E., Carey H. 1988. Freshwater leeches (Hirudinea) as a screening tool for detecting organic contaminants in the environment. Environmental Monitoring and Assessment 11: 147-169.
9) Metcalfe, J. L., Fox, M. E., Carey, J. H. 1984. Aquatic leeches (Hirudinea) as bioindicators of organicchemical contaminants in fresh-water ecosystems. Chemosphere 13: 143–150.
10) Prahacs, S. M., Hall, K. J. 1996. Leeches as in situ biomonitors of chlorinated phenolic compounds. 1. Laboratory investigations. Water Res. 30: 2293-2300.

wtorek, 6 maja 2014

Potrzeba matką wynalazku, nauka kochanką natury

Monitoring środowiskowy jest zestawem pomiarów, ocen, przewidywań i opinii na temat stanu środowiska. Są one potem wykorzystywane w toku procesów decyzyjnych, w działaniach zapobiegawczych oraz naprawczych. Bez wątpienia jest on także bardzo ważnym komponentem w kształtowaniu świadomości ekologicznej społeczeństwa. Nadrzędny cel monitoringu to systematyczne zbieranie informacji oraz danych na temat zanieczyszczenia elementów środowiska, a następnie przewidywanie jego konsekwencji. W ramach całego systemu monitorowania funkcjonują poszczególne podsystemy, które dotyczą konkretnych komponentów środowiska, tj. powietrza, wody, gleby, ziemi czy hałasu. Tym elementem, który interesuje nas - biologów najbardziej, jest monitoring biologiczny czyli biomonitoring. Wiele źródeł uznaje monitoring biologiczny za najtańszy i najmniej skomplikowany względem niezbędnego wyposażenia w porównaniu do innych metod monitoringu, dlatego uznaje się go za wyjątkowo przydatny do długotrwałych badań na dużych obszarach. Jednak warto zauważyć, że komponenty biologiczne mogą podlegać badaniom na różnych płaszczyznach. Począwszy od poziomu całej biocenozy, poprzez badania populacyjne, badania pojedynczych organizmów, kończąc na badaniach cytologicznych czy molekularnych. Na tym etapie polemizowałabym z wyceną prowadzonych badań, bo o ile eksperymenty w terenie mogą być wymiernie tańsze, o tyle metody molekularne na chwilę obecną wymagają nie tylko wyższych nakładów finansowych do samych procedur badawczych, ale przede wszystkim bardzo specjalistycznej i drogiej aparatury.

Systemy ekologiczne działają sprawnie dzięki wzajemnym relacjom i oddziaływaniu pomiędzy czynnikami abiotycznymi – nieożywionymi, które definiują charakterystykę fizyko-chemiczną biotopu, a czynnikami biotycznymi – ożywionymi czyli składnikami biologicznymi. Warunki naturalne sprzyjają zróżnicowaniu czynników biotycznych i abiotycznych, które wykazują zmienność w czasie i przestrzeni. Jest to nierozerwalnie związane z formami zmienności biocenoz w czasie – procesem sukcesji, która przebiega etapami aż do pożądanego stanu klimaksu czyli stabilnego stadium końcowego rozwoju biocenozy.

W metodach biologicznych spotykamy się często z zastosowaniem organizmów wskaźnikowych do identyfikacji zanieczyszczeń środowiska, celem zaobserwowania reakcji ekosystemu na zmiany środowiskowe/antropogeniczne czy (idący często za tym) stres. Wykonuje się to poprzez przeprowadzanie obserwacji in situ, dzięki czemu możliwa jest bezpośrednia ocena zintegrowanego efektu, który wywołały zanieczyszczenia.

Wskaźniki biologiczne w różnym stopniu mogą reagować na zmiany w środowisku naturalnym:
  • Organizmy akumulujące, które w swoich tkankach gromadzą substancje chemiczne, często toksyczne, np. kumulacja zanieczyszczeń w liściach akacji stanowi ważny wyznacznik dla skumulowanych metali ciężkich w środowisku antropogennym. Najużyteczniejszym organem u roślin naczyniowych w identyfikacji skumulowanych zanieczyszczeń okazują się właśnie liście, z czego przydatne są nawet w tym przypadku nagozalążkowe – igły sosny także stanowią ważny wskaźnik akumulacyjny
  • Organizmy reagujące zniszczeniami, zmianami w swoich organach pod wpływem fluktuacji w warunkach środowiskowych
  • Organizmy, które w gradiencie swoich wrażliwości mogą występować w danych warunkach lub nie – ich obecność tudzież brak sama w sobie jest wskaźnikiem.
Biologicznym wskaźnikiem (indykatorem) siedlisk są rośliny wskaźnikowe. Zaliczają się do nich gatunki, które cechuje wąski zakres wymagań ekologicznych, dlatego jeśli są obecne na danym obszarze to oznacza to, iż warunki środowiskowe tego terenu mają konkretne cechy, tj. wilgotność, nasłonecznienie, temperatura otoczenia, obecność bądź brak pewnych pierwiastków, itp. Tu dostrzegam pewne konotacje tej metody biomonitoringu z przedmiotem moim badań nad pracą doktorską. Wstępnym, roboczym tematem mojej pracy doktorskiej jest „Uzyskanie i analiza genomów organellowych chloroplastowych i mitochondrialnych rodziny Ericaceae”. I to właśnie Ericaceae, czyli wrzosowate łączą się z identyfikacją siedlisk. Wśród wrzosowatych występuje bowiem kilka gatunków, które są roślinami wskaźnikowymi dla siedlisk kwaśnych, w tym wrzos (Calluna vulgaris), borówka czarna (Vaccinum myrtillus), borówka brusznica (Vaccinum vitis idea) czy żurawina błotna (Oxyococcus palustris). Występowanie wrzosowatych charakteryzuje warunki środowiska pod względem zakwaszenia gleb, zasiedlają i przy tym wskazują gleby kwaśne. Pozwala to między innymi na wskazanie obszarów o szczególnej przydatności do pewnych sektorów gospodarki czy przewidywanie odtworzenia szaty roślinnej w przypadku obszarów zmienionych, np. działalnością przemysłową.

Poza tymi sprawdzonymi metodami stosowanymi u wrzosowatych, warto byłoby zastanowić się nad skorzystaniem z ich możliwością kumulowania wysokich stężeń metali ciężkich, co wynika ze specyficznej mikoryzy – mikoryzy erikoidalnej. Grzyby, które współżyją z korzeniami wrzosowatych umożliwiają im egzystowanie w takim stężeniu metali ciężkich, które normalnie powodują silne objawy toksyczności u roślin wyższych. Dzieje się tak za sprawą często badanych mechanizmów, w tym dużych zdolności regeneracyjnych komórek grzyba Oidiodendron maius (gatunek grzyba, który mikoryzuje z korzeniami wrzosowatych) w warunkach wysokiego stężenia cynku, kadmu czy kobaltu. Mogłoby to stanowić ważny wyznacznik zanieczyszczenia obszarów, na których bytują wrzosowate. Ponadto szczegółowe analizy molekularne mają szansę wykazywać różnice w profilach genetycznych w zależności od obszaru, z jakiego pochodzą rośliny, co można potem przyporządkować zarówno zanieczyszczeniom, warunkom środowiskowym czy innym parametrom przydatnym dalszym wnioskowaniom, które prowadziłyby w konsekwencji do troski o zachowanie jak najlepszego i sprawnego ekosystemu. Myślę, że konieczność utrzymania natury w jej najdoskonalszym stanie i działania sprzyjające ochronie środowiska wygenerują jeszcze wiele przydatnych metod; z czego niewykluczone, że moja praktyka laboratoryjna przyczyni się do czegoś wnoszącego służąc elementarnym zasadom utrzymania optymalizacji w naturze. Wiek XXI z całą jego aprowizacją to nadzieja dla nauki, która ma szansę stać się orężem wobec problemów z ochroną naszej przyrody.

Angelika Maria Gomolińska
Biologia, studia doktoranckie

Bibliografia
  1. Traczewska T.M.; Biologiczne metody oceny skażenia środowiska; Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 2011
  2. Kłos A.; Zastosowanie współczynnika wzbogacenia (EF) do interpretacji wyników badań biomonitoringowych; Chemia Dydaktyka Ekologia Metrologia nr 1-2; 2009
  3.  Malzahn E., Wójcik J.; Metody stosowane w bioindykacji środowiska leśnego Puszczy Białowieskiej; Acta Agrophysica 19(2); 2012
  4. Małkowska E., Palowski B., Małkowski Ł., Bierza W., Szewczykowska K.; Przydatność wybranych organów Robinia pseudoacacia do celów bioindykacyjnych; Proceedings of ECOpole 7(1); 2013
  5. Stepnowski P., Synak E., Szafranek B., Kaczyński Z.; Monitoring i analityka zanieczyszczeń w środowisku; Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego; 2010
  6. Parzych A., Sobisz Z.; The macro- and microelemental content of Pinus sylvestris L. and Pinus nigra J.F. Arn. needles in Cladonio-Pinetum habitat of the Słowiański National Park; Leśne Prace Badawcze vol.73(4); 2012

poniedziałek, 5 maja 2014

Domostwa dla zapylaczy i innego bezkręgowcowego drobiazgu

(Przykład ogrodowych "domków" dla dzikich pszczół i innych owadów, Meklemburgia, Niemcy, fot. S. Czachorowski)
Studenci trzeciego roku biologii: Paulina Boruch, Iweta Cieplińska, Patrycja Glinka, Milena Gogół, Kinga Klimek, Paweł Knozowski, Agata Nowak, Angelika Pabianek, Marta Pakuła, Anna-Maria Stawicka, Mateusz Szulc,Karolina Tobolska, Aneta Waszak (studia licencjackie) z Wydziału Biologii i Biotechnologii chcą aktywnie włączyć się w ochronę przyrody. I to w Kortowie.

(Domek dla dzikich pszczół, Katedra Pszczelnictwa,
UWM w Olsztynie, fot. S. Czachorowski)
W pewnym sensie chcą rozwiązać problem bezdomności wśród… owadów zapylających (w dużym uproszczeniu dzikich pszczół). Na skutek stosowania różnych pestycydów w rolnictwie oraz przekształceń środowiska i niszczenia siedlisk dla gniazdowania owadów zapylających, w coraz większym zagrożeniu znajdują się te owady, a tym samy rośliny zapylane przez owady. To także nasz, żywnościowy problem. Bo skutki odczuje także gospodarka człowieka. Media na ogół zajmują się problemem ginięcia pszczoły miodnej. Ale w przyrodzie jest znacznie więcej gatunków owadów, zapylających rośliny. Gatunki te są zagrożone także na skutek utraty dogodnych siedlisk do gniazdowania. Zwłaszcza w mieście.

Pomysł studentów sprowadza się do zbudowania kilku takich „domków”. Studenci biologii włączają się w ogólnopolska akcję Greenpeace Polska. Zgromadzili niezbędne materiały i starają się o niezbędne pozwolenia, aby w Kortowie, miasteczku uniwersyteckim, znalazły się dodatkowe „hotele” dla owadów. Każdy może się włączyć. Wystarczy wejść na stronę Greenpeace, pobrać poradnik owadziego budowlańca i wybrać sobie model do samodzielnego zbudowania.
(Domek dla dzikich pszczół, Katedra Pszczelnictwa,
UWM w Olsztynie, fot. S. Czachorowski)

Bioróżnorodność jest bogatsza niż tylko tradycyjnie wzbudzające zainteresowania ptaki. Więc można zbudować nie tylko budkę lęgowa dla ptaków (czy karmnik zimą), ale także domek dla owadów. Można go umieścić na balkonie albo w innym miejscu. I obserwować. Małe jest piękne i... pracowite.

W kwietniu w 17 polskich miastach  Greenpeace Polska rozpoczął budowę 100 hoteli dla dzikich owadów zapylających. Pierwsze dwa stanęły w Warszawie, a kolejne planowane są w Białystoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Toruniu, Wrocławiu i Zielonej Górze. Środki na budowę stu hoteli Greenpeace Polska zebrał we wrześniu 2013 w ramach akcji „Adoptuj Pszczołę" (wsparło ją ponad pięć tysięcy osób).

Studenci biologii UWM sami, ze swoich środków zgromadzili materiały. Ale szukają wsparcia i współpracy. Aby akcja nabrała rumieńców. W końcu Olsztyn to miasto ogród, a w ogrodzie nie może zabraknąć miejsca dla owadów. Kto by kwiaty zapylał?

Stanisław Czachorowski


(Hotel dla dzikich pszczół, Francja, fot. S. Czachorowski)

czwartek, 1 maja 2014

Części zamienne dla człowieka?

Ogólnie dostępne są części zamienne do samochodów, komputerów, telefonów oraz wielu innych urządzeń. Jednak czy kiedyś, w przyszłości, będą dostępne części zamienne dla człowieka? Czy będziemy mogli zamówić sobie jakiś narząd, np. oko, wątrobę lub nerkę?

Prawie 20 lat temu, w 1997 roku, do kin trafił film Luca Bessona "Piąty element". W jednej ze scen naukowcy starają się odtworzyć tytułowy piąty element poprzez odbudowę organizmu na podstawie fragmentu ręki. Cały proces przypomina trójwymiarowe drukowanie. Efektem rekonstrukcji jest kobieta – Leeloo. Można by powiedzieć, że to kolejna niewiarygodna historia, wynik bogatej wyobraźni scenarzystów. Ale czy na pewno to jedynie science-fiction? Moim zdaniem nie. Najnowsze doniesienia ze świata nauki sugerują, że możliwość rekonstrukcji tkanek i narządów wcale nie jest tak odległa i nierealna, jak można by przypuszczać. Jak to jest możliwe? Aby odpowiedzieć na to pytanie posłużę się kilkoma przykładami.

Ron Strang, sierżant marines, w wyniku wybuchu miny pułapki podłożonej przez talibów stracił w Afganistanie dużą część mięśnia czworogłowego lewego uda. 28-letni wówczas mężczyzna stracił nadzieję w to, że jeszcze kiedykolwiek będzie mógł normalnie się poruszać, chodził bardzo niezgrabnie. Dwa lata później, w 2012 roku, poruszał się już bez problemu, myślał o karierze w policji. Jak to możliwe? Mężczyźnie zrekonstruowano mięśnie dzięki cienkiej warstwie tkanki pochodzącej od świni. Rekonstrukcja mięśnia została przeprowadzona przez zespół pod kierownictwem dr Petera Rubin’a - chirurga z uniwersytetu w Pittsburghu. Na początku usunięto fragment uszkodzonej, zabliźnionej tkanki. W to miejsce wprowadzono warstwę macierzy międzykomórkowej pobranej od świni. Macierz międzykomórkowa to nic innego jak cienka struktura o charakterze sieci, która zbudowana jest z białek. Stanowi naturalne rusztowanie oraz wspomaga proces odbudowy i regeneracji uszkodzonych tkanek. Po wszczepieniu macierzy organizm Rona Stranga zaczął ją rozkładać, a w jej miejsce zaczęły gromadzić się włókna mięśniowe. Z czasem, utracony fragment mięśnia zaczął regenerować się . Dzięki temu oraz intensywnej rehabilitacji sprawność mężczyzny stopniowo zaczęła wzrastać. Obecnie może nawet biegać!
(Schemat metody wykorzystanej u Rona Stranga)

Kolejnym przykładem jest Kaitlyne McNamara, która urodziła się z wadą wrodzoną - rozszczepieniem kręgosłupa oraz przepukliną oponowo-rdzeniową. Jednym z objawów wady jest nieprawidłowe działanie pęcherza moczowego. Pęcherz jest mało elastyczny, nie jest w stanie gromadzić większych ilości moczu, co powoduje cofanie się moczu do nerek i uszkadzanie ich. Z czasem stan Kaitlyne pogarszył się do tego stopnia, że groziła jej poważna niewydolność nerek. Zazwyczaj w takich sytuacjach wykorzystuje się metodę wszczepienia kawałka jelita, który zaczyna pełnić rolę pęcherza. Nie jest to komfortowe rozwiązanie, ponieważ jelito wchłania pewne substancje i związki, których nie powinno. Powoduje to poważne powikłania. Sytuacja zmieniła się w 2006 roku dzięki dr Anthony'emu Atala z Instytutu Medycyny Regeneracyjnej w Wake Forest University School of Medicine. Udało mu się zrekonstruować i wszczepić sztucznie otrzymany pęcherz moczowy. Na początku pobrano od Kaitlyne komórki mięśniowe i śluzowe pokrywające od wewnątrz ścianę jej pęcherza. Komórki hodowano na płytkach Petriego w celu namnożenia, a następnie nałożono je na trójwymiarową formę w kształcie pęcherza. Komórki namnażając się dalej pokryły rusztowanie. Otrzymany w ten sposób pęcherz wszczepiono Kaitlyne. W ciele dziewczyny szkielet nowego organu ulegał rozkładowi, natomiast komórki utworzyły pęcherz, który zaczął pełnić swoją funkcję. Obecnie Kaitlyne McNamara ma 24 lata i w pełni cieszy się życiem.

(Schemat rekonstrukcji pęcherza Kaitlyne)

Następnym niesamowitym przykładem jest Andemariam Beyene, który zachorował na nowotwór tchawicy. Wykryto u niego guz wielkości piłki golfowej. Ani chemioterapia, ani naświetlanianie były wstanie zatrzymać rozrostu nieprawidłowych komórek. Z pomocą przyszedł włoski prof. Paolo Macchiarini, pracujący w Instytucie Karolinska w Sztokholmie. Macchiarin w 2011 roku wyhodował nową tchawicę dla Andemariama. Na początku stworzono sztuczne rusztowanie, stanowiące replikę tchawicy Beyene'a. Następnie ze szpiku kostnego pacjenta pobrano komórki macierzyste. Wcześniej przygotowany szablon tchawicy zanurzono w roztworze wcześniej pobranych komórek, które w miarę upływu czasu zaczęły obrastać szkielet nowej tchawicy.Kolejnym etapem było usunięcie chorego organu i wszczepienie sztucznie otrzymanego. Obecnie Beyene ma 41 lat, nowa tchawica idealnie spełnia swoją rolę, a mężczyzna może normalnie funkcjonować.
(Schemat metody wykorzystanej u Andemariama Beyene’a)

W ubiegłym roku natomiast lekarzom z Duke University Hospital udało się wszczepić pacjentowi żyłę, którą także otrzymano za pomocą metod bioinżynierii. Przeszczepu dokonano u pacjenta ze schorzeniem nerek, u którego częste dializy wymagały obecności połączenia pomiędzy żyła a tętnicą. Tak jak we wcześniejszych przypadkach, żyłę otrzymano za pomocą wzrostu namnożonych komórek pacjenta na specjalnie przygotowanym rusztowaniu.

Najbardziej przełomowym wydarzeniem dziedzinie rekonstrukcja narządów było jednak otrzymanie w warunkach laboratoryjnych szczurzej nerki, która jest w stanie sprawnie produkować mocz. Autorami metody są naukowcy z Massachusetts General Hospital (MGH). Na początku od dawcy pobierano organ i poddano go działaniu różnych substancji, które spowodowały usuniecie komórek, zachowując kolagenowy szkielet narządu. Na tak przygotowane rusztowanie naniesiono komórki śródbłonka oraz komórki pochodzące z nerek szczurzych noworodków. Narząd następnie regenerował się w specjalnym bioreaktorze. Sztucznie otrzymana nerka produkowała mocz nie tylko w warunkach in-vitro, ale także in – vivo, po przeszczepieniu organu do żywego organizmu . Obecnie na podstawie tej metody trwają badania nad otrzymaniem ludzkiej nerki.

Jednak to nie koniec niezwykłych doniesień ze świata nauki. Szkockim badaczom udało się opracować metodę trójwymiarowego druku… ludzkich embrionalnych komórek macierzystych (hESCs). Jest to tak zwane biodrukowanie. Nadruk pozwala na zachowanie odpowiedniej struktury komórek oraz zapewnia ich żywotność. Dodatkowo, biorąc pod uwagę efekty druku 3D, metoda ta jest stosunkowo tania.

Wszystkie przytoczone przeze mnie przykłady świadczą o tym, że nauka pozwala obecnie na przeprowadzanie zabiegów, o których wcześniej można było jedynie pomarzyć. Laboratoryjnie otrzymane tkanki i narządy nie tylko pełnią swoja rolę, zachowując odpowiednia strukturę i elastyczność, ale też nie pociągają za sobą ryzyka odrzucenia przeszczepionego organu, ponieważ otrzymane są z komórek pochodzących od pacjenta. Narządy otrzymane za pomocą bioinżynierii są tak zbliżone do swoich prototypów, że często nie można ich odróżnić od żywej tkanki organizmu. Co prawda opracowane do tej pory nie są pozbawione wad, jednakże moim zdaniem, to ogromny krok na przód. Daje to nadzieję wielu pacjentom, którym nowy organ pozwoli na normalne życie.

Edyta Rytelewska 

Więcej informacji:
• http://dolinabiotechnologiczna.pl/nowe-doniesienia/biotechnologia-nowosci/kolejny-sukces-bioinzynierii-zyla-z-laboratorium/
• http://dolinabiotechnologiczna.pl/nowe-doniesienia/biotechnologia-nowosci/wyhodowano-szczurza-nerke-w-warunkach-laboratoryjnych/
• http://dolinabiotechnologiczna.pl/nowe-doniesienia/biotechnologia-nowosci/wynaleziono-drukarke-3d-do-ludzkich-embrionalnych-komorek-macierzystych/
• http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,129865,13004579,Fabryki_ludzkich_czesci.html
• Duke Medicine News and Communications. Surgeons at Duke University Hospital Implant Bioengineered Vein. Duke Medicine, June 6, 2013.
• Jeremy J Song, Jacques P Guyette, Sarah E Gilpin, Gabriel Gonzalez, Joseph P Vacanti, Harald C Ott. Regeneration and experimental orthotopic transplantation of a bioengineered kidney. Nature Medicine, 2013: http://www.nature.com/nm/journal/vaop/ncurrent/full/nm.3154.html
• http://www.nytimes.com/2012/09/17/health/research/human-muscle-regenerated-with-animal-help.html?_r=0
• http://edition.cnn.com/2006/HEALTH/conditions/04/03/engineered.organs/index.html?_s=PM:HEALTH
• http://www.cbsnews.com/news/growing-body-parts-21-07-2010/
• http://www.nytimes.com/2012/09/16/health/research/scientists-make-progress-in-tailor-made-organs.html
 • http://iopscience.iop.org/1758-5090/5/1/015013/pdf/1758-5090_5_1_015013.pdf
• http://on3dprinting.com/tag/stem-cells/