środa, 27 czerwca 2012

Tarsjusz czyli opinie o wykładowcach i przedmiotach

"Celem portalu jest zbieranie prawdziwych opinii o przedmiotach i wykładowcach uczelni wyższych. Opiniowaniu podlega wyłącznie ich aspekt uczelniany tj. ich przydatność w procesie dydaktycznym innych studentów, wartość dydaktyczna i inne aspekty bezpośrednio związane z jakością zajęć i procesu dydaktycznego. Tarsjusz nie jest miejscem opiniowania ludzi czy wyrażania swoich sympatii/antypatii. Dokładne informacje na temat tego jak wyrażać opinię w Tarsjuszu znajdują się w regulaminie."

"Opinie wypowiadane przez osoby z zagwarantowaną do pewnego stopnia anonimowością o przedmiotach i innych osobach: to może rodzić nadużycia i prowadzić do naruszenia zasad współżycia społecznego. Dlatego stworzyliśmy regulamin broniący dobrego imienia i czci osób opiniowanych. Dlatego udostępniamy możliwość zgłaszania opinii niezgodnych z regulaminem, niewłaściwych i niezgodnych z zasadami współżycia społecznego. Każde zgłoszenie analizujemy możliwie szybko i reagujemy. Przez pierwsze trzy lata działalności te zasady sprawdziły się. Mamy nadzieję, że nadal będą się sprawdzały."

O przedmiotach z Wydziału Biologii i Biotechnologii nie ma jeszcze opinii (zobacz). A może znacie inne strony z opiniami studentów o przedmitach i wykładowcach?


wtorek, 26 czerwca 2012

Noc świętojańska z Wydziałem Biologii i Biotechnologii

Zdawałoby się spotkanie jakich wiele. Ale gdy przeczytałem komentarze naszych absolwentów na Facebooku typu: "Za moich czasów nie było takich spotkań :(", uświadomiłem sobie jak ważne są takie imprezy. Nieformalne spotkania studentów, doktorantów i pracowników. Bo przecież uniwersytet to wspólnota uczących i nauczanych. A studiowanie to nie przekazywanie wiadomości a samodzielne poszukiwanie w przyjaznym i sprzyjającym środowisku akademickim. Tak więc studiowanie to nie tylko obecność na zajęciach lecz również to, co robi się poza obowiązkowymi wykładami i ćwiczeniami.

Może czas na spotkanie w wieczór Nocy Świętojańskiej nie był najbardziej odpowiedni. Bo to i sesja, i część studentów już po obronach do domu pojechała, i sobota i na dodatek Euro 2012. Ale chętnych do wspólnego spotkania nie zabrakło.

Absolwentom, którzy żałują swojej nieobecności na tego typu spotkaniach w przeszłości można tylko zasugerować... zjazdy absolwenckie. Kortowo coraz pięniejsze. Albo odwiedzajcie nas przy okazji Olsztyński Dni Nauki (już we wrześniu) lub ogólnopolskiej Nocy Biologów (w styczniu). Nigdy nie jest za późno by się spotykać :). I przysyłać swoje wypowiedzi na nasz blog wydziałowy. A także spotkania w olsztyńskiej kawiarni naukowej.

Stanisław Czachorowski

(Zapowiedź spotkania, więcej zdjęć)

środa, 20 czerwca 2012

Zmiany klimatu i skutki dla ludzi (konkurs fotograficzny)

Zmiany klimatu dotykaja najbiedniejszych. W czasie wakacji będziesz w podróży? Przywieź zdjęcia i wygraj nagrody w konkursie fotograficznym.

19 czerwca rozpoczyna się organizowany przez Polską Zieloną Sieć konkurs fotograficzny „Zmiany klimatu dotykają najbiedniejszych”, w którym nagroda główna wynosi 5700 złotych. Wakacyjne wyjazdy do krajów rozwijających się zwanych Globalnym Południem to okazja, by zobaczyć i sfotografować, jak zmieniający się coraz gwałtowniej klimat wpływa na życie ludzi w najbardziej wrażliwych na te zmiany regionach świata, które niestety są też jednymi z najuboższych. Nagrodzone w konkursie fotografie stworzą unikatowy kalendarz na 2013r.

Dlaczego na safari przez trzy dni padało, choć pora deszczowa teoretycznie miała skończyć się przed planowaną wycieczką? Dlaczego spotykani w trakcie podróży rolnicy, pasterze czy rybacy z krajów Południa mówią, że nie są w stanie się wyżywić odkąd pogoda stała się nieprzewidywalna? Dlaczego na Karaibach można spotkać ludzi śpiących z dala od swoich domów w obawie przed huraganami, które przecież zdarzały się tam od dawna, a na znikających pod wodą Malediwach mówi się nie tylko o turystycznym ale wręcz apokaliptycznym last minute? No i dlaczego w Mexico City nie ma wody, w ogóle! Wspólna odpowiedź na te pytania jest jedna: to przez zmiany klimatu.

Więcej ludzi choruje na tropikalne choroby, bo strefa tropików powiększa się. Katastrofy naturalne są o wiele bardziej intensywne i ludziom trudniej powrócić po nich do normalnego życia. Z powodu susz, lub też powodzi, katastrof naturalnych, bądź podnoszenia się poziomu morza ludzie mają problemy z dostępem do wody pitnej, i nie mogą się wyżywić. Pojawiają się migranci klimatyczni, których wyspiarskie kraje powoli znikają z powierzchni planety. Kurczą się zasoby np. wody, a to prowadzi do konfliktów między sąsiadami, plemionami, narodami. To rzeczywistość, z jaką mierzą się przede wszystkim kraje Globalnego Południa, które z powodu położenia geograficznego są najbardziej narażone na negatywne skutki zmian klimatu. Statystyki są nieubłagane: w skali globu co roku w klęskach żywiołowych ginie około 60 000 ludzi a ponad 90 procent z nich to mieszkańcy krajów najuboższych .

Ogłoszony konkurs fotograficzny jest zaproszeniem do dokumentowania skutków zmian klimatu, które na naszych oczach dotykają ludzi, zmieniają środowisko, kształtują nową rzeczywistość. „Szukamy fotografii, które nie tylko dobitnie pokażą Polkom i Polakom, jak mocno Globalne Południe doświadcza zmian klimatu, lecz także jak pomysłowo i skutecznie jego mieszkańcy adaptują się do nowych, nieprzewidywalnych warunków. – mówi Ola Antonowicz z Polskiej Zielonej Sieci, organizatora konkursu – Oprócz wartości artystycznej zdjęcia liczyć się będzie załączony opis i pomysłowość w podejściu do tego trudnego tematu, może ktoś odnajdzie przebranżowionych pasterzy w Etiopii, albo sfotografuje innowacyjne metody pozyskiwania wody albo akcje sadzenia drzew na obszarach narażonych na erozje. A może ktoś uchwyci komara malarycznego w górskich, jeszcze niedawno wolnych od malarii rejonach Afryki? Nawet najbardziej nietypowe lub zrobione przypadkowo zdjęcia będą miały szansę. Ten konkurs to prawdziwy test na pomysłowość, spostrzegawczość i uwaga! odpowiedzialną turystykę.”

Więcej informacji o konkursie na stroni internetowej: konkurs.globalnepoludnie.pl. Fotografie przysyłać można do 23 września, wyniki konkursu – w tym nagroda internetowej publiczności - ogłoszone zostaną na początku października a wręczenie nagród nastąpi w drugiej połowie października w Warszawie, podczas corocznej imprezy Polskiej Zielonej Sieci NOC DLA AFRYKI.

Kontakt:Aleksandra Antonowicz, 091 880 38 72 / 0 601 32 52 42,ola@globalnepoludnie.pl

(fot. S. Czachorowski, kwitnące wierzby na plantacji, wykorzystywanie biomasy do celów energetycznych)

niedziela, 17 czerwca 2012

Absolwencie, postaw "kropkę nad ...i" !

DO ABSOLWENTÓW KIERUNKU BIOLOGIA I KIERUNKU BIOTECHNOLOGIA ROCZNIK 2011/2012,
Postawcie "kropkę nad ...i" !

Kochani! I oto nadszedł czas, kiedy możecie zwieńczyć pięć lat swojej intensywnej pracy - rozpoczęły się magisterskie egzaminy dyplomowe. Chciałabym, abyście, oprócz wielu godzin odbytych ćwiczeń, wykładów, seminariów, zdanych kolokwiów i egzaminów, zebranej dokumentacji przebiegu studiów, Waszej pasji, energii, radości, a może czasami również - jak to w życiu bywa - smutków:) zostawili jeszcze jeden ślad w miejscu, które przez ostatnie lata było dla Was ważne.

W gablocie Samorządu Studenckiego umieszczam podobrazie, pędzle i zestaw kolorowych farb i bardzo proszę każdego z Was o namalowanie kolorowej kropki - takiego znaku "zakończenia" po zdanym egzaminie dyplomowym:) - w dowolnym miejscu płótna, w ulubionym kolorze i dowolnej wielkości. Miejsca powinno wystarczyć dla wszystkich :).

Mam nadzieję, że stworzycie piękny kolorowy obraz, który zostanie z nami na Wydziale, który będziecie wspominać i który zawsze będziecie mogli obejrzeć podczas Waszych wizyt na naszym Wydziale. Bo my i ten obraz będziemy na Was czekać!

Z życzeniami sukcesów!
dr hab. Anita Franczak Prodziekan ds. studenckich

(fot. S. Cz., "Ogrody (EURO)kultury, Olsztyn, Stare Miasto, 17 czerwca 2012 r.)

sobota, 16 czerwca 2012

BBQ party czyli Wydział Biologii i Biotechnologi nad jeziorem


Leczenie nowotworów polem elektrycznym

Każdy z nas w społeczeństwie dotknięty jest tematem raka – jeżeli nie osobiście, to poprzez bliskich, członka rodziny, kolegę z pracy, przyjaciela. Od momentu kiedy w naszym życiu pojawia się nowotwór, szybko dowiadujemy się, że tak naprawdę istnieją tylko trzy bronie lub narzędzia do walki z tą chorobą: operacja, chemioterapia oraz radioterapia. Kiedy staniemy przed wyborem metody leczenia szybko dowiadujemy się również o korzyściach, wadach i ograniczeniach każdej z powyższych metod. Poniżej chciałbym opisać nową metodę walki z nowotworami zwaną Tumor Treating Fields.

Metoda pól TTF została wynaleziona przez dr Yorama Palti emerytowanego naukowca z Technion w Izraelu. Do walki z rakiem używa się w niej pola elektrycznego o niskim natężeniu. Aby zrozumieć jak działa ta metoda, należy najpierw dowiedzieć się co to dokładnie jest pole elektryczne. Uważam, że odpowiednie będzie tu nawiązanie do kilku mitów dotyczących powyższego zagadnienia, a mianowicie :
- pole elektryczne nie jest prądem elektrycznym , który przechodzi przez tkanki,
- pole elektrycznie nie jest promieniowaniem jonizującym jak promienie rentgenowskie , czy terapia protonowa, które bombardując tkankę by zniszczyć DNA,
- pole elektryczne nie jest polem magnetycznym.

Pole elektryczne jest polem sił. Siły te oddziałują na ciała posiadające ładunek elektryczny. Najlepszą metodą do wyobrażenia sobie pola elektrycznego jest porównanie go do grawitacji , która również jest polem sił jednak oddziałujących na masę.

W przebiegu choroby nowotworowej następuje szybki podział komórek , prowadzący do niekontrolowanego rozrostu guza . Jeżeli popatrzymy na komórkę z perspektywy elektryczności jest ona niczym mała stacja kosmiczna . W tejże stacji mamy materiał genetyczny , chromosomy wewnątrz jądra komórkowego. Poza nią w cytoplazmatycznej zupie znajdują się specjalne białka niezbędne do podziału komórki , które przemieszczają się swobodnie we wszystkich kierunkach . Białka te są jednym z najbardziej naładowanych elektrycznie elementów naszego ciała. Podczas podziału komórki dzieli się jądro komórkowe, chromosomy ustawiają się w rzędzie pośrodku komórki, a wspomniane białka tworzą trójwymiarowe sekwencje , w których łączą się i zatrzaskują na swoich pozycjach tworząc łańcuchy. Następnie łańcuchy te przyczepiają się do materiału genetycznego i przeciągają go z jednej komórki do dwóch potomnych. W taki właśnie sposób z jednej komórki rakowej tworzą się dwie, z dwóch tworzą się cztery i dochodzi do niekontrolowanego wzrostu guza. W metodzie TTF używa się zewnętrznych przetworników podłączonych do generatora pola, aby wytworzyć sztuczne pole elektryczne we wspomnianej „stacji kosmicznej”. Kiedy komórkowa stacja kosmiczna znajdzie się wewnątrz pola elektrycznego oddziałuje one na silnie naładowane białka, które zaczynają ustawiać się w linii prostej tak aby nie mogły tworzyć łańcuchów czyli wrzecion mitotycznych. Przez kilka kolejnych godzin komórki próbują dokonać podziału i albo wchodzą na drogę apoptozy, albo utworzą nowe upośledzone komórki wchodzące w stan apoptozy tuż po podziale. Tworzenie się wrzecion mitotycznych jest niezbędne do podziału większości komórek organizmu. Naukowcy umieścili w polu elektrycznym ponad 20 rodzajów komórek i zaobserwowali efekt apoptozy we wszystkich przypadkach. Najważniejsze jednak w metodzie TTF jest to, że pole elektryczne nie wpływa na zdrowe nie dzielącej się komórki .

10 lat temu prowadzone były badanie dotyczące leczenia glejaka wielopostaciowego ( jeden z rodzajów nowotworów mózgu ). W wyniku zastosowania chemioterapii oraz techniki TTF obie grupy eksperymentalne wykazywały jednakową długość życia , jednak przy metodzie TTF nie wystąpiły żadne skutki uboczne w postaci mdłości, infekcji i obstrukcji. W kwietniu tego roku FDA zatwierdziła metodę TTF jako technikę walki z nawracającym glejakiem wielopostaciowym . W laboratorium naukowcy zauważyli ogromną synergię między chemioterapią, a TTF. W Harvard Medical School prowadzone są obecnie badania w celu dobrania odpowiednich par terapii w celu zapewnienia choremu maksymalnej korzyści . 

Naukowcy zajmujący się TTF mają w planach więcej badań: nad nowotworami trzustki, jajnika oraz raka piersi . Szczerze wierzę w to, że za 10 lat metoda TTF będzie bronią ogólnie dostępną dla lekarzy oraz pacjentów w leczeniu najtrudniejszych rodzajów guza. Jestem także pewny, że w następnych dekadach poczynimy znaczne postępy w zmniejszeniu umieralności w przypadku chorób nowotworowych.

Sebastian Sosnowski (student biotechnologii)

czwartek, 14 czerwca 2012

Biochemia, ProEdu i kraina sushi


Od 29 maja, a tak naprawdę od 30 mam okazję odbywać staż dydaktyczny na Uniwersytecie Hokkaido w Sapporo. Dzięki uprzejmości Profesora Hashidoko i wsparciu finansowymUniwersytetu Warmińsko–Mazurskiego w Olsztynie (program ProEdu) dostałem niepowtarzalną okazję przylotu do Japonii i nauczenia się wielu ciekawych rzeczy.

 Ale od początku. Podróż bezproblemowa, ale niemiłosiernie długa. Na początek prawie dwie godziny lotu do Frankfurtu, później 11h lotu do Tokio, kolejna przesiadka i następne 2h lotu do Sapporo. Na lotnisku czekał wspomniany prof. Hashidoko. Po osiągnięciu punktu docelowego (Sapporo), szybkie wprowadzenie w kulturę japońską i jeszcze szybsza, piesza wycieczka po okolicy Uniwersytetu Hokkaido, gdzie niedaleko znajduje się uniwersytecki Guest House. Po 24h podróży różnymi środkami komunikacji w końcu można odpocząć. Padłem i wstałem dopiero rano ok 9:30. Szybki spacer na uniwersytet ok. 20 min drogi. Po drodze setki rowerzystów i pieszych maszerujących do pracy (zobacz zdjęcie na dole). Na początku ciężko było przywyknąć, że na przejściu dla pieszych najpierw trzeba spojrzeć w prawą (ruch lewostronny) a potem w lewą, bo można się co nieco zdziwić. Wizyta w laboratorium prof. Hasidoko i kolejne zdziwienie. Japończycy to mistrzowie w wykorzystywaniu wolnej przestrzeni, nigdy jeszcze nie widziałem tyle sprzętu laboratoryjnego „upchanego” na tak małej powierzchni. W sumie to muszę przyznać, że ktoś kto projektował laboratorium miał głowę na karku. Tutaj nie ma miejsca na pomyłki, wszystko jest z góry przemyślane, wygląda i funkcjonuje bez zarzutu.

Przyroda ożywiona: roślinność bardzo podobna do tej którą mamy w Polsce, dużo dębów, buków, wiązów, widziałem nawet brzozy, bardzo często widać również sosny i kasztanowce (tutaj jeszcze nie przekwitły). Ale co tam pospolite drzewa. Miłorząb japoński gdzie nie spojrzeć, w sumie to gdzie miałby być. Przeróżnej maści kolorowe krzewy, wiele odmian klonów, ogromne magnolie z wielkimi kwiatami. Dość o roślinach, chociaż ze zwierząt oprócz psów widziałem tylko wszechobecne kruki, jakieś takie znacznie większe niż nasze. Podobno są na tyle bezczelne, że kradną mięso z grilla, wystarczy się odwrócić. Niczym sępy czyhające na kawałek miecha.
Ludzie: bardzo mili, otwarci, chętni do pomocy. Nikt nigdy mi się w życiu nie kłaniał tyle razy, ale to jest taka kultura, która dla Europejczyka wydaje się na pierwszy rzut oka nieco dziwaczna. Jak wspomniałem wcześniej, wszyscy są pracowici i bardzo punktualni, praca w laboratorium trwa od 9:00 do 21:00. Może dlatego Japonia jest tak rozwiniętym krajem. Dominującym środkiem transportu, na krótkie odległości jest oczywiście rower z koszykiem z przodu. Jak się łatwo domyślić jest wiele miejsc, gdzie można go „zaparkować”. 
Jedzenie: Hmm…Dużo by o tym pisać, mi po prostu smakuje wszystko. Prawdziwe sushi można kupić tylko w Japonii, a ponadto wyspa Hokkaido słynie z genialnego sushi. Co bardziej interesujące, miałem okazję spróbować tego przysmaku w drugim co do jakości i popularności miejscu na wyspie w samym Sapporo. Pierwsze i najlepsze jest w Otaru. Dla zobrazowania tego i owego parę zdjęć.

Bartosz Nitkiewicz (i jego blog)



Mini konkurs biologiczny: znajdź błędy w zdaniu

Ile błędów merytorycznych z zakresu biologii może zrobić dziennikarz w dwu zdaniach? Przykład przesłał Bartosz Nitkiewicz:
"Roztocze vaorra jest obecnie jednym z najniebezpieczniejszych wirusów, który zagraża pszczołom. Bakterie przekazywane są bezpośrednio do krwioobiegu pszczoły, omijając jej układ odpornościowy."

Kto znajdzie wszystkie błędy w krótkim artykule Zabójczy wirus zagraża pszczołom, zamieszczonym na portal onet.wiadomości? Ciekawe czy można zrobić więcej błędów merytorycznych w tak krótkim tekście.

środa, 13 czerwca 2012

Akademia Młodego Ekologa

W Radiu Olsztyn, co niedzielę o godz. 10.30 emitowana jest popularnonaukowa audycja dla dzieci, pod nazwą Akademia Młodego Ekologa. Czasami w roli ekspertów udzielają się pracownicy naszego Wydziału. Audycje emitowane są od kwietnia i posłuchać będzie ich można aż do jesieni.
(fot. S.Cz.)

wtorek, 12 czerwca 2012

Prestiżowy staż dla absolwentów i doktorantów

Gorąco zachęcamy wszystkich absolwentów i doktorantów do ubiegania się o prestiżowe stypendium w Niemczech. 15 lat Programu Stypendialnego pokazało, że żaden stypendysta nie ma problemu ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie! Dlatego warto skorzystać, aby zadbać o swoją karierę zawodową i naukową!

Stypendium trwa 6 miesięcy, ale można bez problemu wydłużyć do 12 miesięcy. Miesięcznie stypendysta otrzymuje 1060 euro! Dodatkowo zwrot kosztów nauki języka niemieckiego, ubezpieczenie i pełen pakiet świadczeń obowiązujący na terenie Niemiec. Już od 1 czerwca 2012 roku trwa nabór zgłoszeń w ramach XVI Edycji Programu Stypendialnego DBU! 

Cały wniosek wypełnia się w prosty sposób ONLINE. Wystarczy zarejestrować się na stronie DBU  (kliknąć na zielone pole ONLINE BEWERBUNG).  Po zarejestrowaniu się kandydat otrzyma z DBU drogą e-mail indywidualny login do systemu aplikacji. Aplikacje można wypełnić w wybranym przez siebie języku: niemieckim lub angielskim. Informacje umieszczane w poszczególnych polach są zapisywane w systemie dzięki temu nad swoją aplikacją pracujesz kiedy chcesz, tak aby była gotowa do 16 września 2012 roku! Kryteria konkursowe Fundacja DBU przyznaje stypendia dla absolwentów szkół wyższych i doktorantów w dziedzinie szeroko rozumianej ochrony środowiska, którzy:
- przedłożą propozycję/koncepcję projektu (opis problemu związanego ze środowiskiem, na temat którego chcą pogłębić wiedzę i zdobyć doświadczenie
- ok. 3 stron wg schematu podanego w podpunkcie Koncepcja Projektu),
- posiadają tytuł magistra uczelni wyższej,
- uzyskali dyplom ukończenia studiów nie wcześniej niż w ciągu ostatnich trzech lat,
- nie ukończyli 31 roku życia,
- w czasie składania wniosku posiadają stały pobyt w Polsce.

Jakie informacje należy zamieścić w systemie aplikacji ONLINE? System aplikacji o przyznanie stypendium wymaga uzupełnienia odpowiednich informacji na temat kandydata oraz zamieszczenia opisu projektu, który chciałby realizować:
1. Koncepcja projektu, który kandydat chce zrealizować w ramach swojego pobytu w Niemczech. Przedstawienie projektu powinno być przygotowane w języku niemieckim lub angielskim według następującego schematu: - Temat projektu - Wprowadzenie - Obecny stan wiedzy na świecie i w Polsce w wybranej dziedzinie - Cel projektu - Określenie metodyki pracy - Oczekiwane efekty i ich znaczenie w praktyce lub dla prowadzenia dalszych badań - Bibliografia Wskazane jest, aby w opisie projektu uwypuklić znaczenie wybranego tematu dla środowiska w Polsce lub w Niemczech. Opis powinien być zawarty na maksymalnie trzech stronach. Do aplikacji w systemie on-line należy również załączyć następujące dokumenty (np. jako skany w formacie PDF):
 2. Świadectwo ukończenia studiów – skan dyplomu wraz z własnym tłumaczeniem na język niemiecki lub angielski lub skan angielskiej wersji dyplomu. Kandydaci, którzy uzyskają dyplom po terminie składania aplikacji muszą dołączyć w miejsce dyplomu zaświadczenie z uczelni o przewidywanym terminie ukończenia studiów/uzyskania dyplomu (wraz z tłumaczeniem na j. niemiecki lub angielski, tłumaczenie może być wykonane przez kandydata).
3. Opinia z uczelni np. od promotora pracy dyplomowej – w wersji angielskiej lub niemieckiej. Jeśli opinia wystawiona jest w języku polskim - należy ją przedłożyć wraz z tłumaczeniem na język niemiecki lub angielski. Tłumaczenie może być wykonane przez kandydata.
4. Potwierdzenie znajomości języka niemieckiego lub angielskiego - pismo z lektoratu/szkoły językowej/posiadany certyfikat. W uzasadnionych przypadkach losowych istnieje możliwość uzgodnienia indywidualnego trybu dostarczenia brakującego dokumentu, jednak wyłącznie po wcześniejszym uzgodnieniu szczegółów z panią dr Nicole Freyer lub panią Wiesławą Dyki (kontakty poniżej).

Więcej informacji o stypendium znajduje się na naszej stronie : www.sds.org.pl oraz na www.facebook.com/Stypendia.
DBU Kontakty: Krajowy koordynator międzynarodowego programu stypendialnego DBU w Polsce Wiesława Dyki E-mail: wdyki@eko.org.pl Tel.: 71/321 34 31 , kom. 66 77 22 301.  Kontakt z byłymi stypendystami – Stowarzyszenie Środowisko dla Środowiska: Marta Godzisz-Gnoza E-mail: stypendia@sds.org.pl Tel.: +48 604 838 626 www.sds.org.pl

piątek, 8 czerwca 2012

Profesor Włodzimierz Jezierski - obituary

Z wielkim żalem informujemy, że 2 czerwca 2012 r. w wieku 84 lat zmarł prof. dr hab. Włodzimierz Jezierski, wieloletni kierownik Zakładu Ekologii i Ochrony Środowiska (obecna Katedra Ekologii i Ochrony Środowiska, Wydziału Biologii i Biotechnologii UWM w Olsztynie). Pogrzeb odbędzie się 16 czerwca o godz. 14 w Bartągu k. Olsztyna.

Profesora Włodzimierza Jezierskiego (wtedy jako docenta) spotkałem na studiach biologicznych w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Olsztynie, na początku lat 80. XX w. Poznałem jako student z perspektywy zajęć ale i jako członek studenckiego Koła Naukowego Biologów. Na zdjęciu prof. Jezierski w kwietniu 1977 r. w czasie obrad jury Ogólnopolskiego Zjazdu Studenckich Kół Naukowych Biologów. Z synem prof. Jezierskiego – Piotrem – aktywnie udzielałem się w studenckim klubie Docent. W końcu profesor Jezierski przyjmował mnie do pracy w 1987 r. 

Był pierwszym moim kierownikiem. Jako podwładny wypominam profesora Jezierskiego z dużą sympatią. Elegancki, taktowny, troszczący się w wszystkich pracowników, aktywnie starający się o rozwój podwładnych, interweniujący w przypadku pojawiających się konfliktów. Inspirujący i „wypychający” w naukowy świat. Dyskretnie uczący nie tylko naukowego rzemiosła ale i obycia towarzyskiego. Odszedł na emeryturę tuż przed powstaniem Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego i nowoutworzonego Wydziału Biologii. Ale swoją aktywnością naukową i organizacyjną tworzył podstawy pod badania ekologiczne na naszym wydziale. Zapalony myśliwy i teriolog, urokliwy gawędziarz o wysokiej kulturze. W czasie swojej pracy na WSP piastował wiele ważnych funkcji i stanowisk.

Profesor Włodzimierz Jezierski stworzył od podstaw w marcu 1977 Zakład Ekologii i Ochrony Środowiska, w ramach Instytutu Biologii na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczycm WSP w Olsztynie. Nie tylko rozwijał badania teriologiczne ale i stworzył podstawy dla zaistnienia zespołu zajmującego się ekologią bezkręgowców wodnych.

Pracownicy naukowi pozostawiają po sobie myśl i nie do końca wymierny dorobek naukowych (profesor Jezierski zostawił po sobie życzliwie i ciepłe wspomnienia jako człowiek oraz odpowiedzialny "szef"). Publikacje łatwo wymienić, ale przecież wpływ naukowy to coś więcej, i nie wszystko jest uwidocznione na papierze. W 2003 próbowałem zebrać dorobek publikacyjny pracowników Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska. Nie udało mi się doprowadzić tego przedsięwzięcia do końca. Zamieszczam niżej zebrany wtedy dorobek naukowy prof. Włodzimierza Jezierskiego, niekompletny i niedokończony. Ale niech będzie niedoskonałym przejawem sympatii i nieprzemijającej pamięci.

Stanisław Czachorowski
Oryginalne opublikowane prace twórcze: 
• „O ekologicznej metodzie ustalania pojemności łowisk.” Pom.-pozn. Biul. Łow. 41: 16-20. 1957
• „Wyniki badań nad zającem w wojewodztwie poznanskim. Łowiec pol. 18/1 1 17: 2-4. 1959
• „ Wpływ warunków pogodowych okresu zimowego na legi kuropatw (Perdix perdix L.). Zach. Por. Łow. 4: 9-17. 1963 (z L. Włodarczykiem).
• Studies on the European Hare. XI. Estimation of the population density and attempt to plan the yearly take of hares. Acta theriol. 11: 433-448. 1966 (z R. Andrzejewskim).
• Studies on the European Hare. VII. Changes in some elements of the structure and size of population. Acta theriol. 10:1 1-25. 1965.
• Policzymy wszystkie zające. Łowiec pol. 19/ 1286/ : 2-3. 1966. (z R. Andrzejewskim).
• Four cases of "home instinct" in the European Hare. Acta theriol. 12:173-175. 1967.
• Ekologiczne problemy użytkowania i kierowania liczebnością populacji zająca na tle najnowszych polskich badaii. Ekol. PoI.B. 13:17-36. 1967. (z R. Andrzejewskim).
• Some ecological aspects of introduction of the European Hare. Acta theriol. 13:1-30. 1968.
• Zasady przeciwdziałania szkodom wyrządzanym przez dziki. Łowiec pol. 11/1340/ :4-6, 12/1341/ :2-3. 1969 (z R. Andrzejewskim).
• Metabolic rate during the postnatal development of Wild Boar. Acta theriol. 17:443-452. 1972 (z A. Myrchą).
• Elements of the space structure of European Hare (Lepus europaeus Pall., 1778). Ekol. pol. 20:593-607. 1972.
• Gospodarcze znaczenie szkód lowieckich wyrządzanych przez dziki. Łowiec pol. 10/1421/ :2-3. 1972.
• Environmental conditioning of space structure and shyness in hares (Lepus europaeus Pall., 1778). Ekol. pol. 21:1-12. 1973.
• Aktualne kierunki hodowli zająca. Łowiec pol. 20/1455/ :4-6. 1973 (z Z. Pielowskim i inn.).
• Elementy ekologii populacji w przemysłowym chowie zwierzt. Przegl. Hodow. 43, 6:2-5. 1975.
 • Food requirements of a Wild Boar population. (The role of large herbivors mammals in woodland ecosystems. Ed. W. Grodzinski and Z. Pucek). Pol. ecol. stud. I, 2:61-83. 1975. (z A. Myrchą). 
Opublikowane w Zakładzie Ekologii i Ochrony Środowiska 
Jezierski W., R. Andrzejewski i in., 1976. Colour mutation in Wild Boars and the physiological causes of mortality of mutants in the population. Bull. Acad. pol. Sci., CL.II, 23:793-797
Jezierski W., 1977. Zastosowanie teorii populacji w łowiectwie. Państw. Wyd. Nauk., Warszawa. 1-1 18. Jezierski W., S. Juda, 1997. Znaczenie organizacji socjalnej we wczesnym okresie życia prosiąt. Roczn. Nauk Roln. B. 98, 4: 101-114.
 Jezierski W., 1977. Longevity and mortality rate in a population of Wild Boar. Acta theriol. 22,24: 337-348. 1977.
Jezierski W., R. Andrzejewski, 1978. Management of a Wild Boar population and its Effects on Comercial Land. Acta theriol. 23, 19:309-339.
 Jezierski W., A. Bruski, 1984. Damage cause in tree stands by small population of moose. Acta Zool. Fennica, 172: 193-1944.
Jezierski W., J. Dubas, 1984. Wild Boar food selection relation to agricultural plants: phenology and species variations. Les Colloques de 1'INRA, 22: 213-214.
Jezierski W., 1985. Bark feeding by the elk productivity of stands of trees: the problem of deciduous species. (w Control of mammal pests. Eds: C.G.J. Richards and T.Y. Ku). Tropical Pest Manag. Suppl., 32:19-20.
Jezierski W., J. Dubas, 1985. The dependence of the roe deer condition on certain physiographical factors of the habitat (in. Transaction of the XVIIth Congress of the JUGB, Brussels (Belgium), September 17-21, 1985. Ed.: S.A. de Crombrugghe). Ministry of Agriculture: 213-214. Brussels.
Jezierski W.,R. Andrzejweski, D. Maurel, 1985. Space structure of Wild Boar population (In: Transactions of the XVIIth Congress of the JUGB, Brussels (Belgium), September 17-21, 1985. Ed.: S.A. de Crombrugghe). Ministry of Agriculture: 213-214. Brussels.
Jezierski W., Z. Kuczawski, 1987. The dependence of tapping of deciduous trees on the population density of moose. Swedish Wildlife Research, Suppl.
Jezierski W., K. Lewandowski, 1987. The range expansion of moose in Northeastem Poland. Swedish Wildlife Research. Suppl.
Jezierski W., 1988. Bark feeding of the moose on deciduous trees: an attempt to evaluate the consequences for tree, stand and the forest itself. (In: Transactions of the XVIIIth Congress of the JUGB, Krakow (Poland), August 23-29, 1987. Ed.: B. Bobek). Wydawnictwo Uniw. Jagiellońskiego. :132-139.
Jezierski W., J. Dubas, 1988. Effekte derjagdlichen Auslese beim männlichen Rotwild. Z. Jagdwiss.:l92-197.
Jezierski W., 1989. Some elements of space structure of hare populations. Official Records of the International Meeting on the Hare. Alessandria. :l-12.
Jezierski W., 1990. Effect of the phase of biological maturity of deciduous stands on the size of tapping by moose. Swedish Wildlife Research (Supplement).:86-95.
Jezierski W., 1992. Wildschaden Entstellung an Licht auf Populationstheorie. Scientific Events.: 16-22.
Jezierski W., Z. Endler, 1992. Environment structure vs. Diet of hares. Materialy Mi~dzynarodowego Sympozjum na temat zająca.: 231-256.
 Jezierski W., ?? Kontrola środowiska przez populacje zwierząt (na przykładzie populacji dzika). Acta Biol. Olstinensis. Suppl. (w druku?).
Jezierski W., 1996. Powstawanie szkód łowieckich w świetle teorii ekologii. Sylwan, 140, 1: 105-114..
Jezierski W., 1999? Energetyka organizmu i populacji a problem dokarmiania zwierząt łownych. Sylwan.. 

Inne publikacje 
• Muflon. Szkic monograficzny. Pom.-pozn. Biul. low. 30:20-31. 1955.
• Normowanie pasz w gospodarstwie łowieckim. Jeleń, daniel, sarna. Pom.-pozn. Biul. tow. 36:9-19. 1956.
• Normowanie pasz w gospodarstwie łowieckim. Dzik, zając, kuropatwa. Pom.-pozn. Biul. low. 37:21-28. 1956.
• Zarys historii powstania zwierzyny płowej. Pom.-pozn. Biul. low. 43:9-16. 1957.
• Normowanie pasz w gospodarstwie łowieckim. Preliminarz pasz. Pom.-pozn. Biul. low. 42:12-22. 1957.
• Specyfika zagadnień żywieniowych w gospodarstwie łowieckim. Pom.-pozn. Biul. tow. 42:12-22. 1957.
• Analiza łowiska i zwierzostanu jako składniki szczegółowej hodowli zająca szaraka europejskiego. Pom.-pozn. Biul. low. 44:5-18. 1958.
• Badania ankietowe nad zającem. Łowiec pol. 21/1096/ :3-4. 1958.(z Z. Pielowskim).
• Zielonogórski pokaz trofeow łowieckich. Łowiec pol.. 16/1091/ :5. 1958.
• Cele i zadania nowoutworzonej Stacji Naukowo-Badawczej PZI:, w Czempiniu. Rolnik Kościański. 4:2-3. 1959.
• Odstrzał kuropatw jako zabieg hodowlany. Łowiec pol. 2/1125/ :3-4. 1959.
• Kilka informacji o pracach Stacji Naukowo-Badawczej PZI. w Czempiniu. Zach. Por. low. 2:4344. 1961.
• Problemy szczególnie ważne w badaniach naukowych nad zwierzętami łownymi. Ekol. pol. B. 10:243-249. 1964. (z R. Andrzejewskim i inn.).
• lnstynkt domu u zajęcy. Łowiec pol. 22/1289/ :3. 1966.
• Polska Akademia Nauk - Instytut Ekologii. (Informator o rolniczych placowkach naukowobadawczych w woj. warszawskim). Panstw. Wyd. Roln. i Leśne: 59-61. Warszawa. 1968.
• Czy chcesz nowocześnie gospodarować zwierzostanem zajęczym. Łowiec pol. 20/1335/ :3. 1968.
• Czy warto przesiedlać zające. Łowiec pol. 4/1343/ :2-3, 10. 1969.
• Problemy badań nad zającem. Zach. Por. Łow. 11:12-18. 1970.
• Problemy nowej gospodarki populacjami zajęcy. Łowiec pol. 10/1373/ :4-5. 1970. (z Z. Pielowskim i inn.).
• Le gibier gros en Pologne. Salut chasseurs et pecheures. 2/100/ :4-5. 1971.
 • Le lievre en Pologne. Revue nationale de la chasse. 1/280/ :12-14. 1971.
• Le gibier dans les milieus naturale de Pologne. Salut chasseurs et pecheures. 1/99/ :3-5. 1971.
• Perdix et faisan en Pologne. Revue nationale de la chasse. 2/281/ :10-12. 1971.
• Institute of Ecology, Polish Academy of Sciences, Warsaw. (Bibliography of polish publications wildlife biology and game management covering years 1945-1970. Ed. R. Andrzejewski).
 • Institute of Ecology of Polish Academy of Sciences - Polish Hunting Association, :266-271. Warszawa 1971.
• Gospodarka łowiecka. Nazwy i określenia. BN-71/9240-02. Wydawn. Normal.: 1-46. Warszawa. 1971. (z S. Hoppem i inn.).
• Jak zwiększyć pozyskanie zajęcy. Łowiec pol. 18/1429/ :7. 1972.
• Zając i jego populacja w Polsce. Łowiec pol. 19/1430/ :4, 10. 1972.
• Czy obiadowanie na chlopskim polu musi zapędzić dzika za kraty Zoo? Dziennik Ludowy. 16/46:5. 1972.
• Łowiecka problematyka badawcza w programie "Człowiek a środowisko". Wiad. ekol. 19:12-20. 1973.
• Proba oceny "pojemności łowisk" dla dzika. Łowiec pol. 4J1487/ :4-5. 1975. (z A. Myrchą)

z okresu pracy w Zakładzie Ekologii i Ochrony Środowiska 
Jezierski W., J. Juda, 1976. wpływ organizacji socjalnej zespół zwierzęcego na jego produkcję. Przegląd hodowl. 44, 1: 14-15.
Jezierski W., 1976. Kierowanie liczebnością i eksploatacją zwierzostanu. Zwierzyna drobna. Łowiec pol. 2/1509/ : 6-7.
Jezierski W., R. Andrzejewski, 1980. Mała encyklopedia leśnictwa. Dział VIII. Łowiectwo. Państw. Wyd. Nauk., Warszawa.; 1-854.
Jezierski W., 1985. Dzik - zwierzę krótko żyjące. Łowiec pol. 11: 8-10.
Jezierski W., 1986. O sytuacji w polskiej ekologii słów kilka. Wiad. ekol., 32: 267-271.
Jezierski W., 1987. Andrzejewski R., Falinska K. (red.) 1986 - Populacje roślin i zwierząt. Ekologiczne studium porownawcze - PWN. Warszawa, ss. 442 /ISBN 83-Ol-06123-5l (recenzja). Wiad. ekol., 33:395-408.
Jezierski W., 1988. Lagomorph's Programme in Poland. Lagomorph's Newsletter, 8:11-12.
Jezierski W., 1988. Opóźniony awans. Naukowiec zmuszony do kariery urzędniczej. Przegl. tygod., 34 /334/ :14. 1988.
 Jezierski W., 1988? Czyje prawo polowania. Las polski, 21: 18-19.
Jezierski W., E. Biesiadka, 1999?. Aktualna problematyka badań ekologicznych w środowisku olsztyńskim. [w: Przegląd aktualnej problematyki ekologicznej. Red. R. Andrzejewski]. Komitet Ekologii PAN. 1999 (w druku??).

Nie opublikowane prace, prace projektowe, ważniejsze ekspertyzy 
Jezierski W., ???? Bilans populacji i maksymalna wysokość pozyskania zajęcy dla Ośrodków Hodowli Zwierzyny Ministerstwa Rolnictwa w Głogówku, pow. Krapkowice i Woplawce, pow. Kętrzyn w latach 1966 - 1973. (Ekspertyza wykonana na zlecenie Ministerstwa Rolnictwa stanowiąca naukową podstawę gospodarowania zającem w wymienionych ośrodkach).
Jezierski W., ???? Zasady gospodarowania dzikiem w Kampinoskim Parku Narodowym. (Ekspertyza wykonana na zlecenie Rady Naukowej Kampinoskiego Parku Narodowego). (z R. Andrzejewskim).
Jezierski W., ????? Zasady ochrony upraw rolnych przed szkodami wyrządzanymi przez dziki (Opracowanie wdrożeniowe wykonane na zlecenie Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego. (z R. Andrzejewskim).
Jezierski W., 1996. Liczebność i struktura populacji: sarny, jeleni i dzika w obwodzie łowieckim Nr 94, Nadleśnictwo Kudypy w roku Iow. 1995/1996. Ekspertyza w maszynopisie dla N-ctwa Kudypy: 1-l8, 1996r.
Jezierski W., 1997. Liczebność i struktura populacji: sarny, jeleni i dzika w obwodzie łowieckim Nr 94, Nadleśnictwo Kudypy w roku Iow. 1996/1997. Ekspertyza w maszynopisie dla N-ctwa Kudypy: 1-12, 1997r.
Jezierski W., 1997. Raport Nr 1 z I etapu badań nad stosowaniem repelentu "STOP DZIK". Ekspertyza w maszynopisie dla Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu: 1-19. 1997.
Jezierski W., 1998. Dynamika liczebności i struktura populacji: sarny, jeleni i dzika w obwodzie łowieckim Nr 94, w okresie lat łowieckich 1995/96-1997198. Ekspertyza w maszynopisie dla N-ctwa Kudypy: 1-32, 1998r.
Jezierski W., 1998. Raport Nr 2 z II etapu badań nad stosowaniem repelentu "STOP DZIK". Ekspertyza w maszynopisie dla Instytutu Ochrony Roślin w Poznaniu: 1-17. 1998.

Smok z probówki cz. 2

Konwenty czyli zloty miłośników fantastyki, to dobra okazja do popularyzacji wiedzy biologicznej (czytaj część pierwszą eseju o smokach z probówki). Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie, jak mogłyby wyglądać tego typu prelekcje i strawne wykłady, mam kilka propozycji. Podzieliłam co prawda wykłady na różne typy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby radośnie je przeplatać, składać, rozdzielać, czy wymyślić własne. To raczej luźne porady na temat „Jak fantastycznie mówić o biologii”.

Pierwszym i najbliższym sercu naukowca sposobem jest ograniczenie się do prezentowania czystej nauki. Ten typ wymaga od prelegenta (poza merytoryczną wiedzą biologiczną, oczywiście) zapoznania się z najnowszymi trendami panującymi w fantastyce (co na dobrą sprawę ogranicza się do wpisania zapytania w okno wyszukiwarki). W modzie są eksperymenty genetyczne? Przedstawmy więc wykład dla laików o podstawach manipulacji genetycznych, koniecznie poparty barwnymi i spektakularnymi przykładami. Modne są mikroorganizmy? Zapoznajmy słuchaczy z najciekawszymi gatunkami i podstawami mikrobiologii. Zawsze w modzie są też trucizny, więc można by było opowiedzieć o trujących właściwościach roślin znanych i mniej znanych. Jeśli na konwentach w ogóle spotyka się prelekcje biologiczne, to należą one właśnie do tego typu.

Drugi sposób prezentacji to obalanie mitów. Wymaga większego rozpoznania fantastycznego lub folklorystycznego terenu, gdyż trzeba się zorientować, jakie mity i nieprawdy najczęściej pojawiają się w fantastycznych książkach lub filmach. Po czym wybieramy zbiorek opowieści dziwnej treści na zadany temat i mówimy, jaka w danym przypadku jest prawda. Innym wariantem jest zebranie ludowych mitów dotyczących zwierząt czy roślin i próba poszukania ich korzeni w biologii tych organizmów.

Trzecim typem może być poprawianie twórców. Tu jednak trzeba wykazać się nie tylko znajomością oryginalnego dzieła, ale także taktem i rozpoznaniem intencji twórcy. Przykładowo, w cyklu „Lewiatan” Scotta Westerfelda (świetna, młodzieżowa literatura przygodowa, polecam) występują już na początku XX wieku organizmy modyfikowane genetycznie, w tym olbrzymie statki powietrzne, oplątane swoistą siecią zależności biologicznych. Nie ma sensu dowodzić, dlaczego modyfikacje genetyczne w owym czasie nie mają racji bytu. Lepiej skupić się na tym, na drodze jakich reakcji bakterie we wnętrzu statku wytwarzają wodór i dlaczego, wbrew usilnym namowom autora, nie możemy tego statku nazwać ekosystemem (rozumianym jako system samowystarczalny). Nie ma też sensu analizować pod tym kontem twórczości klasyków gatunku (przede wszystkim Tolkiena i Lewisa), bo ich światy przesiąknięte są magiczną mocą sprawczą boskiego pochodzenia, co oddala je od przyziemnych spraw metabolizmu.

Ostatnim typem, wymagającym największego wysilenia wyobraźni jest zaprzęgnięcie nauki w służbę fantazji (jeśli ktoś oglądał programy typu „Fantastyka w laboratorium”, wie, o co chodzi). Jak to się ma do biologii? Bardzo prosto – wystarczy prawdziwą, realną widzę objaśnić na całkiem fantastycznych przykładach. Weźmy takiego smoka (trzeba przy tym pamiętać, że najpopularniejszy wizerunek smoka w fantasy znacznie różni się od tego popularyzowanego w baśniach). Możemy na tym przykładzie objaśnić wszelkie przystosowania do lotu, jakie przyjdą nam tylko do głowy. Możemy powiedzieć mnóstwo o aerodynamice. Dalej, możemy się zastanowić, jakie substancje może wyprodukować, aby móc pluć ogniem i jakie białka powinna wytwarzać śluzówka jego pyska, aby uniknąć poparzeń. Potem, ustalając, że metabolizm nowoczesnego smoka jest zbliżony do metabolizmu ptaków drapieżnych, można wspomnieć to i owo o pojemności środowiska i spróbować oszacować, jak dużego terytorium potrzebuje nasz drapieżnik. Na końcu zaś rozważyć, czy bardziej korzystna byłaby dla niego strategia rozrodcza r czy K. Tego typu rozważania można zastosować do każdej fantastycznej istoty. Można też promować odkrycia genetyki. Przykład? „Jak przerobić człowieka na tolkienowskiego Uruk hai” – i już mówimy o najnowszych odkryciach ewolucji molekularnej, o tym, który gen odpowiada za jakie przemiany i jakim czynnikiem można jego działanie odwrócić. To wszystko oczywiście czysta abstrakcja, ale ileż rzeczywistej wiedzy można dzięki niej przekazać.

Mam nadzieję, że te rozważania natchną kogoś do odkrycia, że fantastyka nie jest bez sensu, że jest ważna dla nauki. Może już niedługo na konwentach zaroi się od biologicznych prelekcji? Miejmy nadzieję, że tak.

Magdalena Drysiak (http://kronikaksiazkoholika.blogspot.com)

Narew czyli o wzajemnych uwarunkowaniach przyrody, ludzi i kultury (konkurs)

Co czai się na północ i na wschód od Warszawy? Jak żyją ludzie nad Narwią i Bugiem? Czy to faktycznie Polska B? To tylko przykładowe pytania, z którymi można się pomocować, biorąc udział w konkursach na esej, reportaż, fotoreportaż i starą fotografię pn. „Narew – ludzie, przyroda, kultura”.

Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze „Stopka” uwzględniło sugestie uczestników i postanowiło przedłużyć termin składania prac do końca sierpnia tego roku. Pula nagród wynosi 136 000 złotych. Stowarzyszenie będzie bardzo wdzięczne za pomoc w rozpropagowaniu inicjatywy. Konkursy są adresowane zarówno do dziennikarzy, reporterów, literatów, fotografów, jak i do amatorów. Liczy się dobry pomysł. Jedna osoba może brać udział we wszystkich kategoriach konkursowych. Może również na poszczególny konkurs przesłać więcej niż jedną pracę. Odezwa konkursowa i regulaminy są tutaj: http://www.stopkapress.com.pl/art-narew.html.

Społeczne Stowarzyszenie Prasoznawcze STOPKA w Łomży, w roku swojego 30-lecia, wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałkami Województw: Mazowieckiego - Adamem Struzikiem i Podlaskiego - Jarosławem Dworzańskim oraz Prezydentem Łomży - Mieczysławem Czerniawskim, ogłasza otwarte konkursy na esej, reportaż, fotoreportaż i starą fotografię.

Ich motywem przewodnim jest Narew i jej dorzecze. Zapraszając eseistów, reporterów i fotoreporterów, nie chcemy narzucać tematów ani sposobów ich ujęcia. Chodzi nam o materiał różnorodny, pokazujący mieszkańców terenów nadnarwiańskich, a także całego dorzecza Narwi.

Organizatorom konkursu zależy na ukazaniu istotnych problemów współczesności na tle przemian ekonomicznych, społecznych i obyczajowych, świadectwach życia codziennego, przyjrzeniu się źródłom utrzymania, sposobom spędzania wolnego czasu, próbie zbadania uznawanych wartości, przekonań i różnorodności opinii. I oczywiście reporterskim spenetrowaniu współczesnych konfliktów i sposobów ich rozwiązywania. Interesująca byłaby też odpowiedź, na pytanie, jaką rolę odgrywa wiara, wielokulturowość, w tym różnorodność wyznań i świątyń. Co urozmaica życie codzienne? Co dodaje radości, a co zasmuca? Na ile miejsce urodzenia i zamieszkania, a także środowisko przyrodnicze wpływają na ludzkie losy? Które tradycyjne wartości są nadal istotną częścią życia mieszkańców, a które zostały zastąpione przez nowe? Co stało się z przesądami, zabobonami, znachorami, bajarzami i strachami przeszłości? Ile prawdy jest w obiegowej opinii, że tereny na wschód od Wisły, na wschodnim pograniczu, są o sto, a nawet dwieście lat opóźnione w stosunku do środkowej i zachodniej Polski? A jeśli tak, to czy w każdej dziedzinie jest to niekorzystne?

Wiecej szczegółów na stornie organizatorów: http://www.stopkapress.com.pl/art-narew.html

czwartek, 7 czerwca 2012

Biologia w "Jaka to melodia"

Wszystko zaczęło się od występu mojego brata w tym programie ("Jaka to melodia"). Postanowiłem sobie, że przy najbliższej nadarzającej się okazji również spróbuję swoich sił. Szansa pojawiła się w połowie marca, kiedy to Robert ogłosił, że w najbliższą sobotę zaprasza na eliminację do programu, które odbędą się w Olsztynie, w starym spichlerzu na starówce. Długo się nie zastanawiając postanowiłem wziąć w nich udział. Frekwencja, ku mojemu zdziwieniu, nie była zbyt wysoka. Na casting przyszło ok. 20-25 osób, większość była z Olsztyna, aczkolwiek trafił się pewien jegomość, który był już na 14 castingach do programu i cały czas próbuję. Przyjechał na eliminację specjalnie z Sopotu.

Cały casting był dla mnie jednym wielkim zaskoczeniem. Polegał on na wypełnieniu ankiety, która bardziej sugerowała test na osobowość niż znajomość piosenek. Pytania były z serii: co byś zabrał na bezludną wyspę, co zrobiłeś najbardziej szalonego w życiu itd. Było ich dosyć sporo. Jako człowiek z doświadczeniem z różnych dziedzin, prowadzący aktywny tryb życia, nie miałem problemu z tą ankietą. Kolejnym etapem castingu była rozmowa kwalifikacyjna z komisją, w której zasiadali producenci programu. Wzywane zostały grupy po 6 osób z uczestników castingu. Pierwszą sprawą na rozmowie było rozpoznanie 8 fragmentów piosenek, tytuł + wykonawca. Nie poszło mi z tym zbyt najlepiej. Drugim pytaniem do każdego były pytania typu: wymień 3 piosenki z kolorem w tytule, wymień 3 piosenki z miastem w tytule. Mi przypadło wymienić 3 piosenki kojarzące się z wiosną. Podałem: „Cykady na Cykladach”, „Medytacje wiejskiego listonosza” oraz „Bo we mnie jest seks”.

Ostatnim etapem było 60 sekund podczas których każdy uczestnik miał zainteresować komisję swoją osobą, co było również głównym celem castingu, aby wyszukać z chętnych ciekawe osoby, które mogą się nie znać zbytnio na muzyce, aczkolwiek Robert Janowski będzie miał o czym z nimi porozmawiać (magia telewizji) . Opowiadając o swoich zainteresowaniach (ptaki, orkiestra, haft krzyżykowy, wędkarstwo itd.), spodziewałem się, że zostanę wybrany. Nie pomyliłem się, po tygodniu Pani Ola przedzwoniła z zaproszeniem do udziału w nagraniu. Dostałem od razy wytyczne jaki ubiór mam wziąć z sobą na nagranie.

Wszystko odbyło się w Warszawie w budynku telewizji, blok F, ulica Woronicza 17, studio nr 5. Nie wiedziałem czego dokładnie się miałem spodziewać na nagraniu. Pierwszym etapem był dobór stroju wszystkich uczestników, wizyta w pokoju makijażysty oraz fryzjera. Następnie czekałem na swoją kolej. Studio, ku mojemu zdziwieniu było bardzo malutkie, nie większe od holu naszego wydziału. Przed zajęciem miejsc za pulpitem, każdy uczestnik musiał uzgodnić o co Robert ma się go zapytać. W moim wypadku była to praca eksperta ornitologicznego oraz Akademicka Orkiestra Dęta.

Tańczący zespół oraz występujący tam artyści są dogrywani, tak, to prawda. Ich występ jest wyświetlany na dużym rzutniku, a uczestnicy klaszczą do rytmu, prawie jak u pewnego pana. Podczas nagrywania kolejnych rund są przerwy dla wizażysty itd. Szczęście w nieszczęściu trafiło mi grać z jednym z „mistrzów”, który wygrał 3 kolejne odcinki, jednak nie chciałem się łatwo poddać. W pierwszej rundzie udało mi się nacisnąć jako pierwszemu Roya Orbisona. Niestety tytuł nie brzmiał „Pretty woman” tylko „California blue” i musiałem odczekać 2 piosenki. W 2 rundzie „mistrz” pomylił się na Ericu Claptonie i zgadł „I shot the sheriff”, co było pudłem. Nie zastanawiając się długo wcisnąłem przycisk i powiedziałem „Cocaine” co dało mi 170 zł. Niestety poległem na Dodzie i trzeci uczestnik zgarnął 190 zł, przez co zostałem wyeliminowany z gry. Otrzymałem tradycyjny kuferek oraz parówki (93% mięsa:) ). Spełniłem jednak swoje marzenie i pokazałem się w na szklanym ekranie. Za 6 miesięcy będę próbował znowu.

Łukasz Głowacki (student biologii, prawie absolwent :) )

środa, 6 czerwca 2012

Smok z probówki, czyli czemu nie promuje się nauki fantastyką? (cz. 1)

Wiele się mówi o promowaniu nauki, o popularyzowaniu wiedzy i poszerzaniu horyzontów. Organizuje się z tej okazji mnóstwo akcji, takich jak Noc Biologów czy festiwale nauki. Wszystko to są bardzo szczytne inicjatywy i bardzo potrzebne, zważywszy na ilość odwiedzających tego typu imprezy, wszystkie jednak zakładają, że to lud spragniony wiedzy przyjdzie napić się z jej krynicy. A gdyby tak spróbować inaczej? Gdyby wiedzę zabutelkować u źródła i wyjść z nią do ludu? Możliwość taką dają np. konwenty fantastyczne.

Czym są konwenty i dlaczego są specyficzne? Cóż, pod tą tajemniczą nazwą nie kryje się nic innego, jak zlot miłośników fantastyki. W Polsce organizuje się ich kilkanaście rocznie (a gdyby doliczyć wszelkie zjazdy fanów pomniejszych działów tego bloku popkultury, np. gier czy komiksów, byłoby znacznie więcej). Czemu publiczność ta miałaby być wyjątkowa? Dlatego, że to pasjonaci. Dla wielu naukowców przeczytanie powieści science fiction w młodości stało się bodźcem do pogłębiania wiedzy, które ostatecznie skończyło się dyplomem. A jeszcze więcej fanów po prostu lubi posłuchać ciekawej prelekcji.

Problem polega na tym, że na tego typu imprezach biologia jest praktycznie nieobecna. Dominują wszelkie odmiany historii, czasem socjologia, nieco języko- i kulturoznawstwa, sporadycznie medycyna, klimatologia czy archeologia. Biologiczne prezentacje można by było policzyć na palcach jednej ręki. Dlaczego tak się dzieje? Przecież nie dlatego, że brak chętnych słuchaczy na tego typu wykłady. Tym bardziej nie dlatego, że fantastyka nie oferuje odpowiedniego materiału (science fiction coraz częściej bazuje na mikrobiologii i genetyce, a i ze zwykłej, przaśnej fantasy można wiele wycisnąć). W czym więc problem?

Przyczyn może być kilka. Najbardziej prawdopodobna jest taka, że po prostu nikt nie wpadł na pomysł, aby zgłosić się do organizatorów z podobnym tematem. W końcu trzeba być blisko środowiska, aby w ogóle dowiedzieć się, że istnieje coś takiego, jak konwenty. Poza tym, trzeba trochę w fantastyce „siedzieć”, żeby wiedzieć, co akurat jest na topie i jak doprawić wykład fantastyczną omastą, żeby słuchaczy zainteresować. A przede wszystkim, trzeba uwierzyć, że tak można promować naukę.

Kolejną przyczyną może być to, że naukowcy wstydzą się. Obawiają się, że mogą być kojarzeni z rzeczami niepoważnymi, nienaukowymi, które źle wpłyną na ich autorytet. Obawy te mogą dotyczyć głównie osób spoza środowiska – w końcu wielu twórców fantastyki i aktywnie działających fanów ma doktorat, często nie jeden i ich autorytetom nie dzieje się krzywda z tego powodu. Osobiście śmiem twierdzić, że prowadzenie prelekcji na konwentach może sprawić, że zostanie się ulubieńcem studentów, zachwyconych, że wykładowcę interesuje to samo, co ich.

A może po prostu chodzi o to, że naukowcy nie wiedzą, o czym i jak mogliby mówić, łącząc merytoryczną wiedzę z fantastyką? Jak mówić o nauce, aby nie popadać w fantasmagorie i rzeczy niestworzone? Cóż, osobiście uważam, że w tym przypadku nie ma nic złego w opowiadaniu o rzeczach niestworzonych. Trzeba tylko dokładnie zaznaczyć, gdzie kończy się nauka, a zaczyna fantazja.

Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie, jak mogłyby wyglądać tego typu prelekcje czy strawne dla fanów wykłady, mam kilka propozycji. Podzieliłam co prawda wykłady na różne typy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby radośnie je przeplatać, składać, rozdzielać, czy wymyślić własne. To raczej luźne porady na temat „Jak fantastycznie mówić o biologii”. Zaczynajmy więc.

Magdalena Drysiak (studentka biologii, czytaj jej blog)
c.d.n

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Substytuty krwi. Wielka szansa dla biotechnologów czy ślepy zaułek?

Nieszczęśliwe wypadki, choroby, wojny, kataklizmy… Co łączy te wszystkie nieszczęścia, które dotykają każdego dnia tysiąca ludzi na świecie? Jedna z nich jest krew. Pomimo wielu honorowych dawców, nadal jej brakuje; nadal zdarzają się przypadki, iż ludzie umierają na sali operacyjnej z powodu braku niezbędnej do transfuzji ilości krwi. Jak temu zaradzić? Naukowcy od lat starają się stworzyć substytuty, które pełniłyby większość z podstawowych funkcji jakie spełnia ten jakże niezbędny płyn ustrojowy. Jedną z najważniejszych jest transport tlenu, za który odpowiedzialne są czerwone krwinki, na których chciałbym się skupić.

Gwałtowny rozwój nanotechnologii przyczynił się do urzeczywistnienia wielu pomysłów, które do tej pory wydawały się jeszcze bardzo odległe. Jedną z takich idei jest produkcja składowych części krwi, a zwłaszcza erytrocytów. Uzyskane produkty możemy podzielić na 3 generacje ze względu na podobieństwo do naturalnych komórek. I generacje stanowią proste nośniki tlenu bazujące na modyfikowanej hemoglobinie, bez specyficznych dla czerwonych krwinek enzymów oraz błony biologicznej. II generacja oprócz nośników tlenu zawiera także enzymy przeciwutleniające, natomiast III generacja wszystkie cechy wymienione powyżej.

Substytuty I generacji to modyfikowana hemoglobina. Nasuwa się wiec pytanie dlaczego by nie zastosować hemoglobiny ekstrahowanej z erytrocytów? Z powodu jej wysokiej szkodliwości. Gdy jest podawana tetramer rozpada się na dwa dimery α1β1 oraz α2β2, które są wysoce toksyczne w szczególności dla nerek. Jak więc temu zaradzić? Najlepiej ją zmodyfikować. Nadzieję w testach klinicznych daje jedynie tworzona na podstawie wiedzy nanobiotechnologicznej PolyHb. Uzyskuję się ją poprzez wiązanie krzyżowe wewnątrzcząsteczkowo od 3 do 10 cząsteczek hemoglobiny przy udziale aldehydu glutaranowego do rozpuszczalnych polimerów PolyHb. Tak stworzony substytut nie przenika przez śródbłonek naczyń krwionośnych, aby usunąć NO, a w rezultacie nie ma negatywnego wpływu na skurcz naczyń. Modyfikowane w ten sposób cząsteczki podlegają już III fazie testów klinicznych, a jeden z jej typów został dopuszczony do użytku w Południowej Afryce. Badania wykazały, iż podczas zabiegów chirurgicznych zastosowanie tego substytutu pozwala na podniesienie oraz utrzymanie hemoglobiny na poziomie 8 – 10 g/dl. Jedną z głównych zalet jej stosowania jest brak konieczności przeprowadzania testu na zgodność antygenową, dzięki czemu może być stosowana natychmiastowo.

Opisane wcześniej substytuty I generacji są odpowiednie w niektórych sytuacjach klinicznych, ale ich główną wada jest brak aktywności enzymatycznej charakterystycznej dla czerwonych krwinek. W sytuacji gdy istnieje znaczne opóźnienie i wstrząs wywołany krwotokiem jest poważny reperfuzja przy użyciu zwykłych nośników tlenu może spowodować zespół poreperfuzyjny, czyli niedokrwienie spowodowane rodnikami tlenowymi. Aby zapowiedz takiej sytuacji powstały substytuty II generacji bazujące na sieciowaniu PolyHb z katalazą i dysmutazą nadtlenkową. Wykazano, iż przy użyciu PolyHb tempo wzrostu oraz wydłuża się długość życia modelu szczurzego z guzem mózgu typu glejakomięsak. Udało się sieciować tyrozynę z hemoglobiną do postaci rozpuszczalnego bazującego na nanobiotechnologii kompleksu PolyHb – tyrozyna. Kompleks ten ma podwójną funkcję – zarówno dostarcza O2 w ilości optymalnej dla chemio- bądź radioterapii jak i zmniejsza poziom tyrozyny. Wykazano, że podawana dożylnie opóźnia rozwój czerniaka bez negatywnych zmian u leczonych zwierząt. Można ją połączyć z braną doustnie mikrokapsułkowaną tyrozyną. Możliwe, że za kilka lat uda się wprowadzić ją także w celu leczenia ludzi. 

Podstawową wadą substytutów I i II generacji jest ich bezpośredni kontakt z krwią oraz bardzo krótki czas obiegu. Wady te udało się po części zlikwidować tworząc III generację, która posiada cały wachlarz enzymatyczny erytrocytów i ograniczona jest syntetyczna błoną. Takie sztuczne komórki przypominają bardziej czerwone krwinki niż PolyHb. Poza tym można w nich modyfikować właściwości błony powierzchniowej aby wydłużyć czas obiegu. Najczęściej stosowany polimerem do budowy błony jest poli (kwas mlekowy), który degraduje w organizmie do kwasu mlekowego, a następnie do CO2 i H2O. Czas „przeżywalności” w krwioobiegu takich sztucznych komórek to około 24h. Po za stosowaniu poli (kwasu mlekowo – glikolowego) udało się wydłużyć czas degradacji do 41,5h.

Przyszłe lata z pewnością przyniosą rozwój nanotechnologii, a tym samym także ulepszenie substytutów krwi. Być może za kilkanaście lat świat nie będzie potrzebował honorowych dawców krwii? Jednego jestem jednak pewien. Postępujący na świecie wyż demograficzny spowoduje większe zapotrzebowanie na krew i środki naturalne nie będą wystarczające, a ludzie na pewno sięgną po sztuczne substytuty. Możliwe, iż to jedna z wielkich szans dla nas młodych biotechnologów…

Radosław Zgliczyński (student biotechnologii)

Przesunięcie ku czerwieni – dowód na ekspansję wszechświata

Niezmienny przez tysiące lat wygląd gwiazdozbiorów stworzył głęboko zakorzenione przekonanie, że Wszechświat nie podlega systematycznym zmianom i jako całość zachowuje w czasie niezmienną formę. Podczas, gdy Albert Einstein wysnuł stwierdzenie, iż równania przez niego wykreowanej ogólnej teorii względności (OTW) nie przewidują możliwości istnienia Wszechświata stacjonarnego, uzupełnił je o dodatkowy składnik "kosmologiczny", dzięki któremu wśród rozwiązań zmiennych w czasie pojawiło się również rozwiązanie stacjonarne. Niedługo potem amerykański astronom Edwin Hubble odkrył, że wszystkie galaktyki poza Układem Lokalnym oddalają się,(uciekają) od naszej Galaktyki z prędkościami tym większymi, im dalej się od nas znajdują. Wydarzenie to, które obecnie znane jest jako prawo Hubble'a, zostało potwierdzone ogromnym materiałem obserwacyjnym i stanowi jeden z podstawowych faktów astronomii pozagalaktycznej.

Dla niezbyt odległych obiektów prędkość ucieczki galaktyk, v, zależy od odległości, r, w sposób liniowy: v = H × r, gdzie H - stała Hubble'a pełniąca rolę współczynnika proporcjonalności. Ścisła proporcjonalność między v i r pozwala nam uniknąć konfliktu z zasadą kopernikowską. W przypadku innej zależności, w porównaniu do liniowej, z faktu radialnej ucieczki galaktyk we wszystkich kierunkach należałoby wyprowadzić wniosek, iż Droga Mleczna znajduje się w szczególnym miejscu - "w środku" Wszechświata. Ponieważ mamy do czynienia z zasadą proporcjonalności, Wszechświat rozszerza się równomiernie w każdym kierunku, nie zmieniając stosunków odległości, a jedynie skalę rozmiarów. Pobliskie nam galaktyki oddalając się od naszej, w takiej samej proporcji oddalają się wzajemnie od siebie. Astronom wyposażony w teleskop umieszczony w dowolnej galaktyce stwierdzi dokładnie to samo, co my: wszystkie galaktyki oddalają się z prędkością proporcjonalną do odległości.

Zgodnie z efektem Dopplera przesunięciu w jednakowym stosunku ulega całe widmo promieniowania elektromagnetycznego. Możliwość pomiaru tego przesunięcia może być jednak utrudniona, jeżeli w widmie brak wyraźnych linii (emisyjnych lub absorpcyjnych). Do celów działu nauki zwanej astronomią pozagalaktyczną praktycznie jedynie w dziedzinie optycznej i nadfiolecie obserwuje się dostatecznie silne linie, które umożliwiają pomiar przesunięcia. Promieniowanie rentgenowskie, radiowe czy też gamma obiektów pozagalaktycznych ma z reguły charakter nietermiczny i pozbawione jest linii widmowych. Istotnym wyjątkiem jest promieniowanie rentgenowskie dotyczące gromad galaktyk, ale ze względu na małą zdolność rozdzielczą detektorów rentgenowskich pomiary przesunięcia ku czerwieni gromad w tym zakresie widma nie są jeszcze możliwe. Liniowa zależność pomiędzy prędkością ucieczki i odległością podana przez Edwina Hubble'a przestaje obowiązywać, gdy prędkości stają się porównywalne z prędkością światła. Również samo pojęcie odległości wymaga doprecyzowania. Z jednej strony, należy ją zdefiniować w zakrzywionej przestrzeni, z drugiej - w wyniku oddalania się obiektów - odległość galaktyk o dużych prędkościach zmienia się znacząco w czasie zużytym przez promień światła na przebycie drogi od źródła do obserwatora.

Dzięki jednorodnej ekspansji Wszechświata istnieje jednak skomplikowana, ale wzajemnie jednoznaczna zależność między odległością a prędkością oddalania. Dla obiektów poza Supergromadą Lokalną często jedyną informacją o odległości jest właśnie przesunięcie widma ku czerwieni z wynikające z prędkości ucieczki. W astronomii pozagalaktycznej ta miara odległości jest na ogół utożsamiana z samą odległością. Dla obiektów bardzo odległych podaje się wyłącznie wartość przesunięcia ku czerwieni, np. z = 4,90 dla jednego z bardziej oddalonych kwazarów w gwiazdozbiorze Psów Gończych. Zmiana długości fali (energii) fotonu może powstać nie tylko w wyniku zjawiska Dopplera. W kontekście astrofizycznym istotną rolę odgrywa tzw. przesunięcie grawitacyjne. Foton wyemitowany z obszaru o wysokim ujemnym potencjale grawitacyjnym (np. z powierzchni zwartego masywnego obiektu - białego karła lub gwiazdy neutronowej) część swej energii zużywa na pokonanie bariery potencjału. Przesunięcie grawitacyjne w tym wypadku - podobnie do efektu Dopplera, spowodowanego ucieczką galaktyk - następuje w stronę długich fal. Istnieją konkurencyjne teorie wiążące przesunięcie widma obiektów pozagalaktycznych ku czerwieni w całości lub częściowo z innymi zjawiskami fizycznymi niż prawo Hubble'a.

Teorie te wysnuwają założenie na istnienie niekosmologicznych przesunięć ku czerwieni dla pewnych klas obiektów, najczęściej niektórych aktywnych jąder galaktyk . Istnienie przesunięć niekosmologicznych mogą potwierdzić badania powiązanych ze sobą fizycznie obiektów, posiadających wyraźnie różne przesunięcia. Mimo wielkiego wysiłku, jaki włożyli liczni obserwatorzy, nie ma w tej chwili przekonujących dowodów, że takie obiekty istnieją. Podstawowym pytaniem, jakie nurtuje współczesnych badaczy i jakie możemy sobie zadać jest wiek Wszechświata. Niestety, aby na nie odpowiedzieć, należy dokonać kilku bardzo dokładnych pomiarów. Pierwszym z nich jest zmierzenie prędkości ucieczki galaktyk. Pomiar owej wartości możemy dokonać z dużą dokładnością za pomocą pomiaru przesunięcia ku czerwieni (z angielskiego redshift). Drugim, także niezwykle istotnym parametrem jest przeprowadzenie pomiaru odległości, do obiektu dla którego wyznaczyliśmy przesunięcie ku czerwieni. Problem stanowi fakt, że do takiego pomiaru należy wybrać galaktyki "nie byle jakie" - jeśli zbadamy redshift dla pobliskiego nam obiektu, wtedy jego ruch własny może spowodować, że okaże się, że zamiast się od nas oddalać, przybliża się on do nas (taka sytuacja może nastąpić np. przy badaniu Wielkiej Mgławicy w galaktyce Andromedy - M31 jest stosunkowo pobliską galaktyką, przez co mocno oddziaływuje z naszą Drogą Mleczną, przez co przybliża się do nas - zaobserwowalibyśmy przesunięcie zamiast ku czerwieni, przesunięcie ku błękitowi), jeśli zbyt odległego, po pierwsze będzie on miał mniejszą jasność, przez co trudniejszy będzie badanie widma a po drugie pojawi się kłopot z określeniem dokładnej odległości do galaktyki.

Po selekcji badacze wywnioskowali, iż idealną gromadą do tego celu była by gromada galaktyk w Pannie. Gromada ta znajduje się stosunkowo blisko Drogi Mlecznej, przez co nie było większych problemów z pomiarem odległości i przesunięcia ku czerwieni i równocześnie możemy przyjąć, że większa składowa prędkości jej oddalania się od nas pochodzi od rzeczywistej ekspansji Wszechświata, nie od jej ruchów własnych. Według obecnych badań, odległość do niej wynosi około 50 - 60 milionów lat świetlnych. Praca naukowców, którzy zajmują się badaniem wieku Wszechświata polegała na znalezieniu cefeid w tej właśnie gromadzie. Dzięki zastosowaniu teleskopu Hubble'a odkryto w galaktyce M100 (należącej do tej gromady) cefeidy o okresie 22 do 53 dni.

Krzysztof Zybert (student biotechnologii)

 Bibliografia:

  • 1. BAJAN K. BADANIE PERIODYZACJI PRZESUNIĘĆ KU CZERWIENI. Mskr pracy doktorskiej. Kielce 2005. 
  • 2. POLLO A., Skąd wiemy, że Wszechświat się rozszerza? Zmierz sam stałą Hubble'a. Instytut Problemów Jądrowych im. Andrzeja Sołtana, Otwock-Świerk , Polska 
  • 3. Serial dokumentalny: Closer to Truth II, odcinek zatytułowany: Co to znaczy, że wszechświat się rozszerza? USA 2010. http://www.youtube.com/watch?v=5Spvg27E9Ns

sobota, 2 czerwca 2012

Czym jest nauka?

Czym jest nauka, jako podstawa naszego oglądu rzeczywistości? Czy mogą uprawiać ją tylko pracownicy naukowi zatrudnieni na etacie uczelnianym? A przecież wielu, takich jak Karol Darwin, nie było etatowymi naukowcami, a mimo to wnieśli ogromny wkład do poznania i zrozumienia otaczającego nas świata. Czy absolwenci Wydziału Biologii i Biotechnologii maja szanse na rozwijanie swoich biologicznych i naukowych pasji, niezależnie od tego gdzie znajda stałe zatrudnienie?

Do dyskusji o nauce zaprasza olsztyńska kawiarnia naukowa, 11 czerwca, o godz. 17.30, w Kawiarni Literackiej i Filmowej oraz na spotkanie autorskie z dr. Romanem Hołyńskim, entomologiem, ornitologiem i podróżnikiem, autorem książki pt. "Nauka - co to takiego? Cele, podstawy, reguły" (czytaj więcej o spotkaniu i książce).

Kilka informacji o Autorze:

Mam 75 lat. Ukończyłem studia na Uniwersytecie Warszawskim i uzyskałem doktorat w Instytucie Zoologii PAN w Warszawie. Ukończyłem też dwuletni kurs Geografii Krajów Rozwijających się na Wydziale Geografii UW. 

Jak chyba każdego późniejszego przyrodnika (i wielu nie-przyrodników) od wczesnego dzieciństwa fascynowały mnie rośliny i (zwłaszcza) zwierzęta, a nieco później doszły i inne aspekty przyrody (skutki tej fascynacji były zresztą nie zawsze pozytywne: tak np. o ile w szkole podstawowej byłem jeszcze „prymusem”, to już w gimnazjum i na początku studiów uniwersyteckich straciłem kilka lat, bo bez porównania bardziej interesowały mnie znajdowane w ogrodzie chrząszcze, reakcje związków manganu, skamieniałości ammonitów itp. – nie mówiąc o „nałogowo”, często po 2-3 dziennie, „pochłanianych” książkach – niż szkolne lub uniwersyteckie obowiązkowe zajęcia...). 

Jako 15-latek zostałem członkiem Polskiego Towarzystwa Entomologicznego, a dwa lata później zacząłem się „poważnie” zajmować chrząszczami z rodziny bogatkowatych (Coleoptera: Buprestidae), ale inne dziedziny nadal mnie interesowały (i do dziś interesują...) tak, że jeszcze na kilka miesięcy przed egzaminem wstępnym nie byłem zdecydowany czy zdawać na biologię, geologię, chemię czy astronomię. 

Na pierwszym roku studiów koledzy „zarazili” mnie ornitologią, i wspólnie (pod egidą Koła Naukowego Biologów UW) uruchomiliśmy program badania wędrówek ptaków (Akcja Bałtycka), który szybko stał się znanym i uznanym przedsięwzięciem międzynarodowym, a w rok później ukazujące się do dziś czasopismo Notatki Ornitologiczne. W 1973 r. węgierscy ornitolodzy poprosili mnie o pomoc w zorganizowaniu programu badań na wzór Akcji Bałtyckiej, i tak przez następne 10 lat co roku spędzałem (początkowo jako instruktor, potem kierując jednym z obozów badawczych) po kilka miesięcy na Akció Hungaria (praca ta została uhonorowana przyznaniem mi członkostwa dożywotniego Węgierskiego Towarzystwa Ornitologicznego), a przez trzy lata kierowałem węgierskim Centrum Obrączkowania Ptaków. Te dwie dziedziny – systematyka, biogeografia i ewolucja bogatkowatych oraz niektóre aspekty wędrówek ptaków – pozostawały w centrum moich zainteresowań przez całe życie, ale w pewnych okresach zajmowałem się również cytogenetyką ptaków, a także taksonomią roztoczy (Analgoidea) żyjących na ptasich piórach, a w ostatnich dziesięcioleciach coraz bardziej absorbują mnie ogólne problemy biologii oraz sytuacja nauki w dzisiejszym świecie. 

Od założenia Fundacji Badań Naukowych (Göd, Węgry) współpracowałem z nią, będąc m.in. redaktorem czasopisma Crystal (Ser. Zoologica). Przy poparciu Fundacji zorganizowałem Pierwsze Międzynarodowe Sympozjum n.t. Buprestidae (Visegrád, 1995), i pod jej szyldem prowadziłem dla uczniów trzech podbudapeszteńskich gimnazjów cykl “seminariów” o celach i ogólnych zasadach badań naukowych – z tych seminariów wywodzi się część I obecnie „promowanej” książeczki. Poza trzyletnim „pół-etatem” w węgierskim Centrum Obrączkowania nigdy nie byłem formalnie zatrudniony w żadnej z moich specjalności, a przez długie okresy nie miałem w ogóle „stałego” zatrudnienia; wszystkie prace naukowe były prowadzone w „wolnym” czasie i na własny koszt (czasem prywatnie „sponsorowane” przez przyjaciół), a więc, choć przez całe życie robiłem to, co moi mający więcej szczęścia koledzy, i osiągnąłem (jak wielu z nich przyznaje) nie gorsze rezultaty (jestem – z kilkoma wyjątkami jedynym – autorem ponad 90 publikacji naukowych), to jako „społecznie niebezpieczny pasożyt” nietylko pod względem dochodów i poziomu życia nigdy się nawet nie zbliżyłem do „średniej krajowej”, ale obecnie jestem „emerytem bez emerytury”! Tym niemniej, przy znacznym – niekiedy decydującym – wsparciu przyjaciół, ograniczając potrzeby do minimum i wykorzystując wszystkie dostępne możliwości, udało mi się odwiedzić ponad 20 europejskich i pozaeuropejskich muzeów zoologicznych, a także odbyć kilka egzotycznych podróży po Nową Gwineę włącznie.
Roman B. HOŁYŃSKI

Zapraszamy do dyskusji, zarówno na spotkaniu z Autorem jak i na naszym wydziałowym blogu.
St.Cz.

Kochajmy zajęcia terenowe czyli jak zostać ekspertem i nie być bezrobotnym po studiach

Tak, tak, to nie żart. W obecnej sytuacji naszego kraju (nacisk na rozwój odnawialnych źródeł energii, coraz większa świadomość ekologiczna Polaków, promowanie działań związanych z ochroną środowiska, ogólne nastawienie na bycie „Eko”), warto się przykładać do tych zajęć. Warto obserwować biegające chrząszcze, warto słuchać śpiewu ptaków, warto podziwiać kwiatki. Wybierając specjalność biologia środowiskowa wiązałem swoją przyszłość właśnie z pracą terenową, dlatego zajęcia te były dla mnie ważne i z perspektywy czasu ubolewam, że w programie nauczania biologii jest ich tak mało.

Ubolewam również z braku w programie miesięcznych praktyk, które odbywały się w wakacje między kolejnymi latami studiów, i miały zostać przeprowadzone na obozach organizowanych przez koła naukowe. Obecne praktyki są moim zdaniem zbyt krótkie i nie pozwalają w swoim wymiarze godzin na zapoznanie się z pracą poszczególnych zakładów oraz instytucji w których się odbywają. Dziwią mnie również osoby, które wybierając kierunek biologia, a tym bardziej specjalność biologia środowiskowa, odbywają praktyki np. w aptece albo laboratorium. Nie jest to ze sobą zbytnio powiązane, a myśląc o pracy w laboratorium należałoby wybrać co najmniej inną specjalność. Sam odbyłem swoje praktyki w nadleśnictwie, żeby zapoznać się z funkcjonowaniem lasów w związku z ochroną przyrody. Stwierdzam, że nie jest źle w lasach w tym kierunku, ale zawsze może być lepiej. Jeśli dla kogoś jest za mało praktyk studenckich może się również zgłosić o odbycie kolejnych praktyk, lub wyjechać na obozy naukowe organizowane przez organizacje pozarządowe itp.

W związku z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i przyjęciem jednolitego systemu obszarów chronionych pod nazwą Natura 2000, powstaje luka, którą mogą zapełnić właśnie biolodzy środowiskowi. Chodzi mianowicie o oceny oddziaływania na środowisko. W ramach różnych projektów i inwestycji potrzebna jest ocena w jaki sposób dany projekt zmieni krajobraz i czy wpłynie negatywnie na otaczające środowisko. Niewątpliwą wiedzę w tej dziedzinie mają właśnie biolodzy. Praca jest terenowa, czyli oprócz wiedzy, trzeba posiadać również dobrą kondycję. Nie jest to praca z tego względu dla wszystkich. Takie oceny oddziaływania na środowisko wykonuje się głównie dla inwestycji drogowych, gdzie potrzebni są różni specjaliści. Dla dobrych ornitologów jest w tym momencie bardzo dużo pracy. Związane to jest z powstawaniem elektrowni wiatrowych, które to przed realizacją muszą mieć wykonane screeningi, monitoringi. Trwają one zazwyczaj cały rok przed realizacją inwestycji. Wykonuje się również monitoringi porealizacyjne.

Oprócz pracy związanej z elektrowniami wiatrowymi dla ornitologa oraz botanika jest dużo pracy w ramach Programu Rolnośrodowiskowego. Jest to program skierowany dla rolników, którego niektóre pakiety wspomagają ochronę wybranych gatunków ptaków oraz siedlisk. W ramach ograniczeń wynikających ze sposobu użytkowania trwałych użytków zielonych, rolnik otrzymuje rekompensatę poniesionych strat z tego tytułu. Aby przystąpić do pakietu 4 lub 5 w ramach tego programu , rolnik musi mieć wykonaną ekspertyzę ornitologiczną bądź botaniczną, zależnie od cenności obszaru. I tutaj pojawia się kolejna luka, którą mogą zapełniać biolodzy środowiskowi, a mianowicie praca w charakterze eksperta ornitologicznego w ramach Programu Rolnośrodowiskowego. Aby uzyskać takie uprawnienia należy skończyć kurs na eksperta ornitologa/botanika. Taki kurs odbywa się w Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie, miejscowości położonej niedaleko Warszawy. Zazwyczaj organizowany jest na początku każdego roku. Na kursie tym poznaje się aspekty prawne oraz uczy metodyki do sporządzania dokumentacji przyrodniczej.

Znajomość określonych typów siedlisk oraz gatunków ptaków musi zostać potwierdzona pisemną rekomendacją Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Taką rekomendację można uzyskać na podstawie poświadczenia wystawianego przez uczelnię lub organizację pozarządową. Jednak żeby uzyskać takie poświadczenie trzeba posiadać udokumentowaną pracę w monitoringu przyrodniczym, posiadać własne publikacje naukowe, inwentaryzować siedliska lub ptaki na danym terenie bądź też uczestniczyć w tworzeniu planu ochrony dla obszarów cennych przyrodniczo.

W tym uroku udało mi się uzyskać uprawnienia eksperta ornitologicznego i w wolnych chwilach pomiędzy pisaniem pracy mgr a grą w Akademickiej Orkiestrze Dętej sporządzam takie dokumentacje. Obszary kwalifikowane są na podstawie stwierdzeń 10 kluczowych gatunków ptaków. W dokumentacji zaznacza się obszary cenne przyrodniczo, miejsca występowania kluczowych gatunków, wykonuje monitoring pozostałych ptaków z określeniem kryterium lęgowości, sporządza plan koszenia lub wypasu, zależnie od sposobu użytkowania terenu przez rolnika. W związku z aktywnością ptaków obserwacje prowadzone są w godzinach porannych, bądź nocnych, zależnie od gatunku. Od początku kwietnia stwierdza się głównie czajkę, od połowy maja przylatuje derkacz. Obecnie inwentaryzuję występowanie derkacza na trwałych użytkach zielonych. Ze względu na jego aktywność obserwacje prowadzone są w godzinach 23:00-3:00. Praca nie należy do łatwych. Liczne nocne obserwacje oraz duża liczba przejechanych kilometrów (ok. 200 km na jeden nocny wyjazd) sprawiają, że jest to praca dla bardzo wytrzymałych ludzi, którzy radzą sobie ze zmęczeniem. Taka praca jest jednak dla mnie wymarzona.

Uwielbiam obserwować ptaki, wykonuję to, co lubię. Biologia nie jest więc kierunkiem kształcącym bezrobotnych, jest jednak pewien warunek. Konieczne jest zamiłowanie do przyrody, pomysł na siebie oraz zawziętość. Nie jest to kierunek dla ludzi, którzy chodzą tylko na zajęcia, zaliczają przedmioty i myślą, że to wystarczy. To jest minimum, żeby skończyć studia, co niestety w chwili obecnej nie gwarantuje nam znalezienia pracy. Należy samemu jej szukać, obserwować na jakich specjalistów jest zapotrzebowanie i do zostania takim specjalistom samemu dążyć. Mi się udało, mam nadzieję, że Wam też się uda.

Łukasz Głowacki

Pomagamy innym odnosić sukcesy czyli słów kilka o festiwalach nauki


Jakiś czas temu, na prośbę nauczycieli z Purdy, wraz ze studentami biologii (specjalność biologia środowiskowa), wsparłem bardzo ciekawą inicjatywę w postaci szkolnego festiwalu nauki. O przedsięwzięciu  pisaliśmy na naszym blogu (Mały festyn naukowy i O tym jak studenci biologii rozbierali marzannę) oraz na blogu olsztyńskiej kawiarni naukowj (Szkolny Festiwal Nauki czyli kawiarnia naukowa na wsi). Doświadczenia były ciekawe i mobilizujące. Mogliśmy zobaczyć z jednej strony zapał do poznawania świata, z drugiej codzienną mizerię wiejskich szkół. Z całą pewnością warto wymyślić szerszy program, ułatwiający kontakt z badaniami naukowymi i sprzętem badawczym. Olsztyńskie Dni Nauki i Sztuki (wrzesień) czy Noc Biologów (styczeń) są niewystarczające, w stosunku do potrzeb regionu i ciekawości świata młodych ludzi z miejsc, gdzie "wrony zawracają". Bazując na dotychczasowych doświadczeniach trzeba rozwijać stare pomysły i wymyślać ciągle coś nowego.

Z wielką radością dowiedziałem się, że efekty naszych działań w Purdzie, na poły judymowych, mają pozytywne rezultaty. Wczoraj dostałem taki oto list:

"Szanowny Panie. Otrzymaliśmy nagrodę (za zorganizowanie 21.03. 2012 Festiwalu Nauki), która mogłaby pokryć koszt dojazdu do Olsztyna. Chcielibyśmy zorganizować wycieczkę na UWM. Staramy się popularyzować naukę i metody badawcze w szkole i taki wyjazd jest wspaniałą okazją. Czy orientuje się Pan, co ciekawego mogłyby dzieci zobaczyć i doświadczyć? Może są prowadzone jakieś ciekawe zajęcia dla dzieci? Chcielibyśmy zorganizować taki wyjazd w dniach 20, 21 lub 22 czerwca? Czy mógłby Pan nam coś zaproponować, podsunąć jakieś ciekawe propozycje? (...)
Beata Solińska Publiczna Szkoła Podstawowa w Purdzie"

Potwierdza to potrzebę stworzenia zupełnie nowych form upowszechniania wiedzy i funkcjonowania uniwersytetu (kształcenie ustawiczne i pozaformalne). Być może dobrym rozwiązaniem będzie inicjatywa wydziałowa pod nazwą "wypożycz sobie naukowca" (czytaj więcej)?

Stanisław Czachorowski