niedziela, 22 maja 2016

Bieszczadzkie szlaki

Jeżeli poszukujemy spokoju wewnętrznego i chcemy zarazem podziwiać piękno przyrody, możemy wybrać się w magiczne miejsce, jakim bez wątpienia są Bieszczady. Kiedy pojedziemy tam raz, już zawsze będziemy chcieli tam powrócić. Do czego zachęcam…

"Góry tylko wtedy mają sens, gdy jest w nich człowiek ze swoimi uczuciami, przeżywający klęski i zwycięstwa. I wtedy, gdy coś z tych przeżyć zabiera ze sobą w doliny” 
Andrzej Zawada

Na zdjęciu autorka w trakcie drogi na Wielką Rawkę.

Jestem studentką biotechnologii. Nie raz przeżywałam zwycięstwa oraz klęski. Tak samo jak w górach, gdzie nauczyłam się, że pomoc bliskiej osoby, dzielenie się swoim szczęściem, a także smutkiem, to coś, z czym trzeba sobie poradzić. W pojedynkę jest bardzo ciężko. Doświadczenie jakie nabyłam podczas pobytu w górach przywiozłam ze sobą, do mojej „małej codzienności”.

W Bieszczadach można podziwiać wiele szczytów. Przedstawię 3 z nich, które są według mnie najciekawsze. Tarnica to najwyższy szczyt polskich Bieszczadów. Liczy sobie 1346 m n.p.m.. Tradycją są częste pielgrzymki na tę górę. Na samym szczycie znajduje się metalowy krzyż oraz tablica upamiętniająca pobyt Papieża Jana Pawła II na Tarnicy w 1953 roku. Można to odebrać jako charakter symboliczny tego miejsca. Jan Paweł II często odwiedzał góry, w tym między innymi Bieszczady, kochał je, uwielbiał wspinaczki. Nawet jego choroba nie przyczyniła się do rezygnacji z wypraw na szczyty. Metalowy krzyż powstał z rąk pielgrzymów jako dowód miłości i szacunku dla niezwykłego człowieka i pasjonata gór - Jana Pawła II.

Kolejnym szczytem jest Wielka Rawka. Przez leśników uważana za najbardziej wymagający szlak po polskiej stronie Bieszczadów. Panorama jaką można zobaczyć, gdy dojdziemy z Małej Rawki na Wielką Rawkę, wynagrodzi nam trud niezwykle stromej wspinaczki. Myślę, że z całej wycieczki po Bieszczadach, to był najbardziej magiczny widok i zapamiętam go na zawsze. Ze szczytu widać trzy kraje- Ukrainę, Słowację oraz oczywiście Polskę.

Następnym miejscem wartym zobaczenia jest Połonina Wetlińska. Znajduje się tam najwyżej w Bieszczadach położone schronisko ze stałym posterunkiem GOPR-u, czynne bez przerwy przez cały rok. Wejście na górę jest bardzo przyjemne, a z tego szczytu można skierować się na wiele innych szlaków, traktując „Wetlińską” tylko jako jeden z punktów na mapie.

Jeśli ktoś kiedyś powiedział, że nie można być w dwóch miejscach na raz- mylił się. Można być nawet w trzech! To szczyt Krzemieniec, który jest wyjątkowy dlatego, bo znajduje się punkt łączący granicę trzech krajów- Polski, Ukrainy i Słowacji. Niestety nie ma zbyt wielu walorów widokowych, ponieważ szczyt jest w większości zalesiony. Traktowany przez turystów jako bieszczadzka ciekawostka. Podczas wspinaczki należy uważać na najmniejszych towarzyszy tułaczki, mianowicie na Salamandry plamiste. Taką właśnie młodą jaszczurkę spotkałam podczas drogi na szczyt. Była przestraszona, ponieważ szlak był dość ruchliwy, liczyła około 8 cm długości. Udało mi się nawet zrobić zdjęcie, oczywiście z daleka. Uwielbiam zwierzęta, bardzo cieszyłam się, że mogłam na żywo zobaczyć dość rzadki okaz w naturalnym środowisku.

Na koniec wspomnę o Solinie. Miejsce, które powinno się zwiedzić podczas pobytu w Bieszczadach. To miejscowość nad jeziorem jeziorem Solińskim, utworzonym sztucznie na potrzeby budowy zapory na rzece San. Kiedy pogoda dopisuje można tam rozłożyć ręcznik, skorzystać ze słońca i wykąpać się. Jest możliwość wynajęcia rowerków wodnych i kajaków, organizowane są też rejsy statkiem między solińskimi wysepkami. Zapora jest jednym z większych atrakcji turystycznych w okolicy, a na pewno największą taką budowlą w Polsce. Widok na nią jest niesamowity, tym bardziej, że otaczają ją góry. Oaza ciszy i spokoju, oczywiście poza sezonem letnim.

Zachęcam do tego, aby chociaż raz w życiu odwiedzić to magiczne miejsce jakim są Bieszczady. Mi przypadły do gustu. Jest w nich to czego szukałam- spokój, cisza, zaduma, piękno i radość. Poza tym taka wyprawa przydaje się studentom biotechnologii. Dlaczego? Ponieważ uczy, że życie składa się z sukcesów i porażek, a wspinając się doświadczamy tych skrajnych emocji, dzięki czemu uczymy się nie poddawać i iść ciągle przed siebie. Tak samo jak na studiach.

Mam nadzieję, że chociaż trochę przybliżyłam Wam to miejsce, a wyobraźnia zrobiła resztę. Do zobaczenia w Bieszczadach!

Anna Limanowska

Studentka 3 roku biotechnologii inżynierskiej

1 komentarz:

  1. Moje tereny, zapraszam jeszcze bardziej na zachód w Magurę Beskidy Niski i Wyspowy!

    OdpowiedzUsuń