poniedziałek, 2 maja 2016

Kilka słów o zdrowiu, wyobraźni i smaku młodości

To, że chcemy pogłębiać swoją wiedzę, rozszerzać horyzonty i podnieść swoje kompetencje, które w przyszłości wpływać będą na nasze życie świadczy fakt, że poszliśmy na studia. Nie oszukujmy się, że taki wybór dostarcza nie tylko utrzymania „żywotności umysłu”, lecz niesie za sobą wiele innych pozytywów, których w zależności jak kto wykorzysta, wpłyną na nas samych. Każde doświadczenie, które zdobywamy podczas drogi ku dorosłości buduje sposób postrzegania świata, każda porażka uczy czego nie robić, bądź jak robić aby nie popełnić tego samego błędu drugi raz, a każdy sukces wzmaga poczucie własnej wartości.

Dążę do tego, aby zachęcić, by każdy zadał sobie pytanie, czego nauczyły mnie studia, oprócz merytorycznej wiedzy, które permanentnie wpajana jest przez ten okres, czego nowego doświadczyłem, co wpłynęło na mój sposób odbierania samego siebie. Może przełamałem własne bariery, strach przed czymś, który nie pozwolił mi dążyć do spełniania marzeń, celów. Może usamodzielniłem się na tyle, że kiedyś, nie mogąc przetrwać całego dnia bez posiłku przygotowanego przez mamę, jestem w stanie zaryzykować stwierdzeniem, że dam radę wyżyć na osobiście przygotowanych posiłkach cały tydzień, z nowymi umiejętnościami zbudowanymi na akademickim MasterChefie bądź własnej wyobraźni kiedy w portfelu równowartość bułki kajzerki, a do końca miesiąca zostało więcej niż połowa. Młodość poniekąd rządzi się swoimi prawami i to ile kontrowersji by nie wzbudziła, to nadal jest bezkonkurencyjna w zbieraniu doświadczeń, które będziemy wykorzystywali do końca życia.

Wracając do realiów, wybierając taką a nie inną drogę ku zdobywaniu zawodu, opuszczając rodzinne mury, rzucamy się na głęboką wodę, nie każdy udźwignie ciężar samodzielności. Jednak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, postrzeganie życia na studiach przez rodziców jest w większości przypadków skrajnie różne od realiów i tego jak na niektóre kwestie sami patrzymy. Na początku euforia poprzeplatana szałem życia samopas jest idealnym stanem, lecz po pewnym czasie, kiedy rzeczywistość powoli zaczyna wkradać się pomiędzy luki w błogostanie, rosną obowiązki i wymagania, a winda zamienia się w strome schody i rodzi się pytanie „co dalej?”.

Co do wyobraźni, każdy zna kogoś takiego, którego kuchnia na studiach ogranicza się do zupki chińskiej, czy też osoby, którego kuchnia przyprawia o gęsią skórkę, mając na myśli to jakie składniki potrafi połączyć ze sobą student na patelni, aby efekt łączył, że sobą trzy cechy: dużo, treściwie i tanio. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak niewiele trzeba, aby nasz żołądek po dziesięciu minutach siedzenia na porannym wykładzie nie wydawał z siebie dźwięków jak rozwścieczony grizzly, czy też co zrobić aby po całym dniu zajęć zamiast sięgania za niezdrowe napoje pseudo-energetyczne, zastąpić je nieco zdrowszymi przekąskami. Realia akademickiego życia oraz są wszystkim dobrze znane, ale czasami warto poświęcić dwie minuty dłużej na przemyślenie jadłospisu na cały dzień, po pierwsze, oszczędzając pieniądze, które wydajemy na nieprzemyślane przekąski, które pozornie wyzwolą siłę superbohatera, po drugie zafundujemy swojemu organizmowi nieco składników odżywczych, które utrzymają przy życiu przez kolejne wykłady i zajęcia. Wielokrotnie, nie jedząc śniadania, wpadamy na pięć minut przed zajęciami do hipermarketu, łapiąc w biegu napój energetyczny i z prędkością światła wypijając go, myślimy, że w ten sposób „odhaczyliśmy” śniadanie. Zabijanie odczucia głodu w ten sposób, pozornie przez najbliższe kilka godzin pobudza i stajemy się bardziej produktywni, a tak naprawdę przyczyniamy się zamiast do „zabijania głodu” to do stawiania krzyżyka jednym z najważniejszych narządów budujących ludzki organizm, a mianowicie wątroby, która i tak ma dużo więcej wyzwań. Posiłek to paliwo dla organizmu, tym bardziej dla młodego człowieka, który aby intensywnie funkcjonować potrzebuje energii, więc poświęćmy chociaż uwagi na to aby podołać wszechobecnej modzie na życie w trybie „szybciej, lepiej, efektywniej”.

Podsumowując, czasu, który płynie nieubłagalnie, nie da się zatrzymać czy cofnąć. Młodość niestety mija wraz z nim i to jak ją wykorzystamy, tak będziemy wspominać ten czas do końca naszych dni. Zważmy też na to, że wtedy kiedy jest czas na zabawę, należy go w pełni wykorzystać, ale w większości jest to też czas na budowanie swojej osobowości i sylwetki w świecie, poprzez naukę i pracę, i nie należy o tym zapominać. Dbajmy o siebie i własne życie, rozwijajmy swoje umiejętności, pasje i spełniajmy marzenia, bo drugiej takiej szansy, w postaci czasu, nie dostaniemy.

Monika Milewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz