Wielu z nas zadaje sobie to pytanie, słysząc coraz to nowe wieści w mediach. Pytanie to na pewno zadawał sobie również Ian Wilmut, twórca owcy Dolly - pierwszego sklonowanego ssaka. Mimo wielu negatywnych opinii i przeciwieństw dążył jednak do swojego celu i zapoczątkował nową erę - erę klonowania. Z pewnością temat tabu, którym jest klonowanie posiada tylu samo zwolenników co przeciwników. Ja jednak chciałbym skupić się na jego pozytywnych aspektach, które w niedługim czasie - mam taką nadzieje - będą pozwalały na wyleczenie nieuleczalnych dotąd chorób takich jak cukrzyca czy anemia.
Wszystko to za sprawą komórek macierzystych, które dzięki pluripotencji mają zdolność do przekształcania się w dowolne komórki budujące nasz organizm. Teoretycznie wykorzystując komórki macierzyste można leczyć każdy uraz ludzkiego organizmu. Naprawienie uszkodzonego kręgosłupa czy źle funkcjonującej trzustki to żaden problem. Teoretycznie, bo w praktyce ma się to nieco inaczej. Obecnie ciągle trwają badania nad pozyskiwaniem tych właśnie komórek. Dobrym ich źródłem jest blastocysta. Dla niezorientowanych dodam, że jest to stadium rozwojowe zarodka ssaków, w którym zarodek składa się z nabłonka zbudowanego z jednej warstwy komórek zwanego trofoblastem oraz znajdujących się wewnątrz komórek, które różnicują się w dalszych etapach i budują ciało przyszłego niemowlęcia. Pozyskiwanie komórek macierzystych w taki sposób jest jednak bardzo kontrowersyjne i budzi pewien niepokój pod względem etycznym. To sprawia, że naukowcy szukają innych źródeł i metod otrzymywania tychże komórek. W ten sposób w 2007 roku w Japonii naukowcy uzyskali komórki macierzyste bez wykorzystania zarodków, które zostały nazwane „indukowanymi” komórkami pluripotentnymi w skrócie iPS. Badanie nad nimi prowadzone były w celu uzyskania iPS z komórek somatycznych, czyli takich, które budują nasze ciało np. komórki nabłonka. Komórki pluripotente zawdzięczają swoje właściwości odpowiednim genom, których ekspresja powoduje, że mogą one dzielić się w sposób nieograniczony i różnicować się w dowolną komórkę. Działania japońskich naukowców polegały na wprowadzeniu tych właśnie genów do zwykłej komórki tak, aby nadać im właściwości pluripotentne. Udało im się to wykorzystując w tym celu 4 geny nadające komórkom somatycznym myszy zdolność do różnicowania i nieograniczonego dzielenia.
Ciągle trwają badania nad komórkami macierzystymi oraz nad tymi w jakich sferach leczenia można je wykorzystać. Dotychczas wielkim osiągnięciem okazało się przeprowadzenie klonowania terapeutycznego na organizmie myszy, która wykazywała brak funkcjonalnego genu Rag2, który z kolei zapewniał prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego. Mysz wyleczono wprowadzając do jej organizmu komórki macierzyste z poprawnie działającym genem Rag2. Kolejnym sukcesem było wyleczenie innej myszy chorej na anemię. Uzyskano to poprzez indukcję komórek pluripotentnych do przeobrażenia się w komórki krwi i wszczepienie ich do organizmu myszy. Po pewnym czasie zdrowe erytrocyty zastąpiły i wyparły chore.
Wszystkie te doniesienia naukowe napawają optymizmem i tym, że klonowanie, a w tym przypadku klonowanie terapeutyczne, niesie ze sobą nadzieję na wyleczenie wielu chorób genetycznych oraz szybkie przywracanie zdrowia osobom, które ucierpiały na takie urazy jak złamanie kręgosłupa czy zawał serca. Ja osobiście mam wielkie nadzieję związane z klonowaniem terapeutycznym i z niecierpliwością czekam na kolejne doniesienia o sukcesach w tej dziedzinie. Któż z nas nie chciałby powrócić do normalnego funkcjonowania po przerwaniu rdzenia kręgowego? Ile razy słyszy się o wypadkach w których poszkodowani ulegają poparzeniom 3 stopnia na sporej powierzchni ciała i konieczności przeszczepiania skóry ze zdrowych partii ciała? Komórki macierzyste mogłyby pozwolić na regenerację uszkodzonych tkanek w sposób, w którym nie byłoby śladu po wcześniejszych urazach. Do tego jednak długa droga i musimy cierpliwie czekać.
Biegaj Mateusz (student biotechnologii)
fot. S.Cz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz