Albert Einstein
Moja osobista przygoda z naukami przyrodniczymi rozpoczęła się w dzieciństwie, ponieważ szczęśliwie urodziłam się w Augustowie, który jest położony w otoczeniu jezior, lasów, z dala od wielkich aglomeracji i przemysłu. Jednak moje zainteresowania rozwinęły się w klasie 7 i 8, kiedy spotkałam na swojej drodze nauczyciela chemii (nauczyciela z pasją - mentora), który sprawił, że lekcje były ciekawe. Pokazał, że nauka nie jest nudna i świat przyrody, biologii, chemii jest pełen tajemnic. Od tej pory wszystkie moje działania były ukierunkowane na to, by studiować nauki przyrodnicze.
Olsztyńskie Dni Nauki |
Jestem szczęściarą, bo uczę niezwykłego przedmiotu; od kilku lat uczestniczę w niekończącym się eksperymentowaniu, dokonywaniu odkryć i uczeniu dyscypliny myśli, a także formułowaniu zagadnień i wniosków. Moi najfajniejsi naukowcy mają od sześciu do dziesięciu lat, chociaż pracuję także ze starszymi. Fascynuje ich wszystko: fasola hodowana w słoiku i różne doniczkowe uprawy. Nie mogą się nadziwić rozmaitym kształtom liści, z uwagą oglądają kłosy zbóż. A ileż pytań przychodzi do głowy podczas omawiania życia ptaków, ssaków? Dzieci dość dobrze sytuowanych rodziców, posiadające w nadmiarze wszelkie elektroniczne gadżety, za to dość często nie posiadające uwagi i czasu tychże rodziców, godzinami tkwią przed ekranami i monitorami. Bezmyślnie, odruchowo klikają, naciskają, dając sie wciągać w czasami głupie, a czasami okrutne i niebezpieczne fabuły, nazywane niewinnie grami. Niczego się w ten sposób nie uczą, nie zdobywają żadnych pożytecznych umiejętności, za to uruchamiają mnóstwo niedobrych emocji.
A jak jest na mojej przyrodzie? Najskuteczniejsza jest praca w małej grupie. Zadanie. Potem burza pomysłów. Od czego tu zacząć? I tylko cicho..., bo tamci usłyszą i ściągną. Kolejne etapy są różne. Najlepiej, gdy trzeba coś kleić, wycinać, ale może też być krojenie, mieszanie, ugniatanie ziemi, przesypywanie ziaren. Zaczerwienione policzki, wyraz zadziwienia lub rozbawienia. Czasami złość, a czasami wybuchy śmiechu. niekiedy coś paskudnie pachnie albo leci szczypiący dym. Wtedy jest świetnie! I jeszcze ten najbardziej naukowy etap nazywania, szukania przyczyn i skutków, układania w jedną całość naszego puzzla. Jakie te dzieciaki są mądre! Jestem taka zachwycona, chociaż czeka nas jeszcze posprzątanie tego twórczego nieporządku i znowu nie będzie czasu na zjedzenie drugiego śniadania.
Obserwacje i eksperymenty są bardzo dobrymi metodami - sprawdzonymi. Mają problemowy charakter, uwalniają indywidualny potencjał i wymagają wysiłku, wielostronnie aktywizują, uczą też współdziałania i porozumiewania się, a przede wszystkim motywują do uczenia się i dają konkretne edukacyjne korzyści.
Oczywiście wszystko mogę pokazać na ekranie. Mam do dyspozycji mnóstwo filmów, tablicę interaktywną i świetny, ciągle aktualizowany księgozbiór. To są bardzo ważne źródła wiedzy. Cieszę się, że nawet młodsi uczniowie dość sprawnie posługują się książkami popularno-naukowymi, atlasami, encyklopediami i czasopismami tematycznymi, ale przyrodnicza edukacja z trudem mieści się w sali szkolnej. Wymaga więcej przestrzeni. Ruszamy więc tam, gdzie środowisko jest szczególnie bogate i tam, gdzie pracują pasjonaci - biolodzy, leśnicy. Lekcja w terenie. "- Dzieci, rozbiegnijcie się, i niech każdy znajdzie jakieś malutkie zwierzątko. I co masz? Pajączka? A ile pajączek ma nóżek? - Miał osiem."
Zajęcia w plenerze umożliwiają uczniom poznanie świata z bardzo bliska a także są nieskończonym źródłem pomysłów. Zapewniają atmosferę do nauki. Bezpośrednie doświadczenia są o wiele bardziej motywujące, zwiększają przyswajanie wiedzy i wiarygodność oraz prowadzą do rozwoju osobistego. Uczestnicy takich zajęć często odkrywają swój potencjał i zdolności, zaskakują samych siebie oraz nauczycieli. Należy również wspomnieć o zdobywaniu umiejętności pracy w zespole. Wywożeni nierzadko przez rodziców w odległe zakątki Europy, wracają uczniowie z dość chaotyczną wiedzą, a nawet znudzeni, bo hotele na całym świecie wyglądają bardzo podobnie. Po dobrze zaplanowanej wyprawie badawczej do rezerwatu czy Parku Narodowego jest wiele wspólnych wspomnień i przynajmniej kilka ważnych spostrzeżeń. O ileż łatwiej tłumaczyć, dlaczego ważna jest ochrona środowiska naturalnego, uświadamiać, co możemy stracić, jeżeli nie będziemy się odpowiedzialnie zachowywać. A jeżeli młody człowiek przejmie się czymś na serio, jeżeli teraz zaszczepimy w nim nawyki - dbanie o własne zdrowie i otoczenie, potrzebę aktywności fizycznej, segregowanie śmieci, wrażliwość na estetykę otoczenia - to będzie to pozytywnie procentowało w przyszłości.
Nauki biologiczne na każdym etapie oferują adeptom nauki obszerną wiedzę, tłumaczącą otaczającą nas rzeczywistość, a jednocześnie są źródłem nieskończonej ilości pytań. Lekcja biologii nigdy nie jest prostym odtwarzaniem informacji, wymaga rozumowania i aktywności. Według podstawy programowej, uczeń powinien na tej lekcji nabyć następujące kluczowe kompetencje: kreatywność, odbiór i tworzenie informacji, samodzielność uczenia się. rozumowanie i argumentowanie, działanie, rozwiązywanie problemów, posługiwanie się komputerem i umiejętność wykorzystania wiedzy biologicznej w rozwiązywaniu własnych problemów zdrowotnych. Zdecydowanie biologia jest tą dziedziną kształcenia, w której metody nauczania – uczenia się rozwijają umiejętność samodzielnej pracy, poszukiwań odpowiedzi na postawione pytania, a także uczą stawiania pytań i pomagają w wykształceniu tak potrzebnej w życiu spostrzegawczości i zdolności poruszania się w środowisku.
Jestem przekonana, że nauczanie biologii musi wiązać się z przekazywaniem pasji, otwartością i odwagą. Kiedy internet "zna" odpowiedź na wszystkie pytania, przewaga nauczyciela polega na tym, że uświadamia, jak ważne jest indywidualne szukanie nici powiązań, odtwarzanie ciągu przyczynowo-skutkowego oraz zachęcanie do refleksji na temat konsekwencji procesów, które człowiek zapoczątkowuje zbyt pewny swych racji i własnej nieomylności.
Wioletta Kotarska
Podyplomowe studia z biologii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz