Zapewne większość z nas kiedyś czytała książkę, bądź oglądała jej ekranizację lub po prostu słyszała o tytule „Tajemniczy Ogród”. Bohaterka owej powieści wraz ze swoim najbliższym przyjacielem spędzała liczne godziny na pięknych i jakże rozległych wrzosowiskach. Cała akcja dzieje się w Anglii. Najobszerniejsze wrzosowiska są charakterystyczne dla atlantyckiej części Europy, czyli między innymi tegoż kraju. W Polsce nie możemy poszczycić się tak rozległymi i licznymi wrzosowiskami. Zostaje nam jedynie radość z faktu, iż takie formacje na terenie naszego kraju występują.
Na obszarze naszego państwa mamy 3 typy wrzosowisk: wrzosowiska bażynowe, wrzosowiska wilgotne oraz wrzosowiska suche. Główne komponenty tych wrzosowisk to kolejno: bażyna czarna (Empetrum nigrum), wrzosiec bagienny (Erica tetralix) oraz wrzos pospolity (Calluna vulgaris). Chciałabym skupić się na wrzosowiskach suchych, gdyż na nich przeprowadzane były badania. Istotny jest fakt, że wszystkie typy wrzosowisk, które występują w kraju należą do siedlisk objętych programem Natura 2000. Dlaczego postanowiłam skupić się akurat na wrzosowiskach suchych? Tylko ten typ wrzosowisk występuje w województwie warmińsko-mazurskim, zresztą jest to najliczniejszy typ ze wszystkich trzech.
Wrzosowisko jako formacja jest jeszcze słabo poznane i to zarówno pod względem florystycznym jak i faunistycznym. Przede wszystkim interesujące jest poznanie wrzosowisk jako siedliska chrząszczy epigeicznych. Wrzosowiska suche występują w prześwietlonym borze sosnowym, tak więc nikogo nie zdziwi fakt, że podczas badań odłowiono znaczne ilości gatunków pospolitych na terenach leśnych. W zasadzie można sobie zadać pytanie czy badanie wrzosowisk ma sens? Po co to robić? Jednakże pytanie to może powrócić w przypadku każdego innego podmiotu badawczego. Wrzosowiska są chlubą Irlandii czy Wielkiej Brytanii. W wymienionych krajach formacje te zostały poznane w sposób bardzo rzetelny. Dlaczego więc nie podjąć się sprawdzenia czy my również mamy tak cenne wrzosowiska. Obszerne badania tych formacji pozwoliłyby stwierdzić jaki jest stan faktyczny. Zanim jednak do takowych będzie można przystąpić trzeba koniecznie sprawdzić czy będzie to miało większy sens i zacząć od małych badań na terenie konkretnego regionu.
Ja pozwoliłam sobie na przeprowadzenie takich badań na wrzosowiskach suchych, które zlokalizowane były w okolicach miasta Olsztyn i Ostróda. Skupiłam się na chrząszczach epigeicznych. W Polsce nie ma w zasadzie żadnych publikacji na temat chrząszczy epigeicznych wrzosowisk. Zatem w pewien sposób będę pionierką w tej dziedzinie. Ktoś, kto zaczął już to czytać być może właśnie wpadł na pomysł by po słowie chrząszcze zakończyć tą lekturą, jednakże z uśmiechem na ustach mu to odradzam.
Drogi czytelniku/czytelniczko być może moja pisanina sprawi, że znajdziesz właśnie zwierzęta, które będą Cię pasjonowały do końca twoich dni. Do odławiania chrząszczy użyłam pułapek typu Barbera. Brzmi skomplikowanie lecz zapewniam, że wcale tak nie jest. Pułapkę Barbera stanowi pojemniczek, który zakopujemy w ziemi, następnie wlewamy do niego środek konserwujący czyli glikol. Jako pojemniczków użyłam dużych kubeczków po jogurtach. Jeden taki kubeczek posłużyć może nawet wielokrotnie. Całość pułapki maskujemy przed osobnikami rodzaju ludzkiego, które żądne wiedzy mogłyby zniszczyć nasze wspaniałe dzieło. Pułapki były stawiane od maja do września. Materiał z pułapek zbierany był raz w miesiącu. Łącznie postawiłam sześć pułapek: jedna pułapka na Międzylesiu koło Ostródy, trzy pułapki w okolicach Starego Dworu w Olsztynie oraz dwie w okolicach Leśniczówki Zazdrość za Olsztynem przy wyjeździe na Bartąg. Łącznie zebrałam materiał z 30 pułapek. Niewątpliwie dominantami zostały gatunki pospolite dla terenów leśnych czyli znany chociaż z widzenia nawet osobom nie związanym z entomologią: żuk leśny (Geotrupes stercorosus), szeliniak sosnowiec (Hylobius abietis), i kusak czerwonopokrywy (Staphylinus erythropterus).
Najciekawsze wydają się odłowione chrząszcze z rodziny kusakowatych (Staphylinidae), które niestety są bardzo niewielkich rozmiarów często jest to tylko kilka milimetrów. Aby oznaczyć te gatunki trzeba umieć wypreparować z nich aparat kopulacyjny (co przy takich rozmiarach nie jest sprawą łatwą), gdyż większości tylko wtedy możliwa jest ich identyfikacja do gatunku. Kusaki wciąż czekają na oznaczenie przez dr. Karola Komosińskiego, który niewątpliwie jest specjalistą od tej rodziny.
Na pewno jedno już wiem - małe jest piękne! Bez wątpienia perłą wrzosowisk mogą się okazać właśnie małe kusaczki, dzięki którym ktoś jeszcze podejmie się badania wrzosowisk. Cudze chwalicie swego nie znacie! Nasza entomofauna też jest piękna wystarczy tylko chcieć ją lepiej poznać!
Monika Jackiewicz (studentka biologii)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz