wtorek, 24 kwietnia 2012

Z cyklu historie nie z tej Ziemi, czyli o samozapaleniu człowieka

Samozapalenie człowieka. Prawda czy mit?
Już jako dziecko interesowały mnie niewytłumaczalne, zagadkowe historie, które kiedyś mogłabym rozwiązać - „po nitce do kłębka”- jak opisuje starożytny mit. Wciąż znajdując w sobie pierwiastek i duszę dziecka zaintrygował mnie frapujący wątek samoistnego zapalenia się człowieka.

W myślach wyobraźmy sobie swoją postać, siadającą wygodnie w nowo kupionym fotelu po całym dniu pracy, pijąc herbatę i całkowicie odprężając się… poczym nasze ciało… zapala się… Niestety to nie żart, na przestrzeni lat literatura zaznacza przypadki samoistnego zapalenia się człowieka. Historia ta napawa o dreszcze niczym w fabule SF, ale…

Pierwszy przypadek samospalenia odnotowano już w XVII wieku, w XIX w. zarejestrowano ich więcej, z czego połowa miała miejsce we Francji. W ostatnich latach w tymże państwie opisano 5 niewyjaśnionych śmierci z powodu samozapłonu- były to cztery kobiety i jeden mężczyzna. W przypadku czterech ciał pożar wybuchł w okolicy brzucha i miednicy, w miejscu skupienia dużej ilości tkanki łącznej tłuszczowej, wyraźnie obecnej u trzech z tych kobiet. W przypadku kobiet wykazano związek z wystąpieniem zjawiska, a nadużyciem alkoholu. Piąta osoba - mężczyzna, u którego po badaniu próbek krwi nie stwierdzono obecności tlenku węgla oraz karboksyhemoglobiny we krwi, co jednak wskazuje, że zapłon nastąpił po śmierci.

Opis owych przypadków opowiada o niespotykanym biało-niebieskim płomieniu. Co ciekawe nie zawsze całe ciało przekształca się w proch, często omijaną częścią ciała są kończyny. Samozapłon prowadzi do spalenia nawet tkanek łącznych twardych – kości, zębów. Niewyobrażalnym jest czas w jakim do tego dochodzi. Często przedmioty obok pozostają nienaruszone, prześcieradło czy koc na którym leżała ofiara wykazuje tylko częściowe spalenie, świece topnieją pod wpływem tego egzoergicznego zjawiska, a w pokoju jest znacznie wilgotniej niż przy normalnym spalaniu. Nie znalezione zostało również zewnętrznego źródło ognia, jedynie obecność światła niskiej intensywności. Kolejnym podobieństwem wśród zmarłych był wyciek tkanki tłuszczowej.

Nauka do dziś nie zna dokładnych przyczyn tego zjawiska. Rodzą się nowe teorie, od bardziej realistycznych po te z zakresu metafizyki. Jedna z przemawiających hipotez dotyczy związku zjawiska z sekwencją aminokwasów, czyli informacją zapisaną w kodzie genetycznym DNA. Mówi ona, że organizm ma wpisany - ustalony czas autodestrukcji, niczym jednoczesna, zaplanowana apoptoza wszystkich komórek. Często mówi się też o spaleniu na poziomie molekularnym mieszanki gazów obecnych w organizmie: wodoru, tlenu, tak jak to się dzieje w wahadłowcach w końcu doprowadzając do temperatury, która pozwala na spalenie ciała. Popularną teorią jest „efekt knota”, opisaną przez profesora w Leeds w 1985 r., która wyjaśnia, że samozapłon osób otyłych ubranych w lekkie warstwy łatwopalnych ubrań, po podpaleniu niczym knot będą powodować sukcesywne spalenie tkanki tłuszczowej jak stearyny w świecy.

W celu sprawdzenia tej teorii niejaki Gee przeprowadził eksperyment - owinął probówkę warstwą ludzkiego tłuszczu, następnie skóry i kilkoma warstwami lekkich ubrań. Z kolei zestaw ten podpalił za pomocą palnika Bunsena. Zauważył wydzielanie się dużej ilości sadzy. Temperatura wynosząca 250 stopni – jak można się domyślić, standardowo zainicjowała spalenie tkanki tłuszczowej. Niemniej jednak zaskakującym owocem pracy była obserwacja, iż ubrania w płynnym tłuszczu spalały się w temperaturze nawet 24 stopni! Chociaż model został odcięty od źródła ognia nie gasł- co tłumaczy nieobecność zalążka płomieni u znajdywanych ofiar. Podstawowym krokiem więc, jest zbadanie śmierci jednostki i uświadomienie sobie, że pełne spalenie pewnych części ciała może być niekoniecznie konsekwencją obcych, zewnątrzpochodnych czynników.
 
To ciekawe, że nauka w dobie wspaniałych umysłów do dziś nie rozwiązała tego problemu. Wydaje się, że ten intrygujący temat jest zaniedbywany w badaniach… I tym samym stanowi wyzwanie dla  biologów i biotechnologów.

Alicja Borawska (studentka biotechnologii)

Na podstawie artykułów: S. Gromb, X. Lavigne, G. Kerautret, N. Grosleron-Gros, P. Dabadie “Spontaneous human combustion: a sometimes incomprehensible phenomenon”; Central Teaching University Hospital, Pellegrin, Bordeaux, France; http://www.nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2508 dostęp dnia 21 kwietnia 2012 http://home.clear.net.nz/pages/blair_t/gromb2000.pdf

Na zdjęciu: od lewej Karolina Grabowska, Alicja Borawska, Aleksandra Nalewajek. (fot. Joanna Wiśniewska), studentki biotechnologii w trakcie "rozgryzania" niebanalnych problemów. Z tablicą, kredą i suszarką rozwikłają  nie jedna tajemnicę :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz