poniedziałek, 9 grudnia 2013

Dzień Chruścika – po co to? I komu?

(Autorka w czasie letniego, studenckiego obozu naukowego (druga od prawej), Bory Tucholskie)

Czego można się nauczyć dzięki owadom? Ano wiele, sami przecytajcie! Niewiele osób kojarzy chruściki z przyrodą, prawda? Zapytany na pewno wskaże raczej kuchnię i lubiany smakołyk. A tu niespodzianka – bo chruścik to owad (nie wiem czy smaczny, bo nie jadłam – nie śmiałabym!), ale zaskakujący z pewnością! I jak wiele zmian w moim życiu uczynił!

Gdy na trzecim roku studiów biologicznych (a było to - uhuhu! - 10 lat temu!) – przyszło mi wybrać specjalizację, upierałam się przy mikrobiologii. Nie pałałam bynajmniej miłością do bakterii itp., ale wybór podyktowany był wcześniej ukończonym kierunkiem: analityką medyczną i przekonaniem, by kształcić się po „jednej linii”.

Ale kolega usilnie ciągnął mnie na ekologię (choć niektórzy z roku twierdzili, że na ekologię to trafiają same „odpadki”), przekonywał, że jest ciekawej, że rozszerzę swoje horyzonty, że i tak potem będę mogła zagrzebywać się w bakteriach. No i przekonał! Nigdy tego wyboru nie pożałowałam! Oj, mądry ten kolega (ukłony Grzesiu! :) ).

A co z tym ma wspólnego chruścik? Ano ma – bo właśnie przez tę całą ekologię często się przewijał. I dzięki chruścikom (i badaniom im poświęconym) dane mi było zarówno wziąć udział w wielu ciekawych wyprawach terenowych, konferencjach naukowych, warsztatach...

No i 11 grudnia 2004 roku wzięłam udział w pierwszym (dla mnie, bo ogólnie to już było 3 z rzędu) Dniu Chruścika. To się dopiero wtedy człowiek podowiadywał! Że takie cudo istnieje, co jego larwa pod wodą domki buduje, że sieci łowne potrafi upleść... A im głębiej w temat, tym robiło się ciekawiej... i to nie tylko już o chruścikach, ale o całym świecie przyrody.

I wtedy nauka zaczęła mnie fascynować (a nie być tylko przybytkiem do zdobycia „papierka” i odbębnienia tego co trzeba, by mieć pracę. Otwierała drzwi do coraz to nowszych umiejętności, a przede wszystkim (na pewno w moim przypadku) przełamania barier. Bo do tej pory nie wyobrażałam sobie, że będę pisać do uniwersyteckiej gazetki, czy przygotowywać wystąpienie na konferencji naukowej.

Myślę, że tak jest w przypadku każdego, kto zetknie się choć raz ze światem przyrody (oczywiście nie musi czerpać, tego samego co ja!). Każdego, kto choć raz, na chwilę choć, zawiesi oko na przyrodniczym filmie. Mówi się, że historia uczy wyciągać wnioski i nie popełniać błędów przodków. A czego uczy przyroda? 

Przede wszystkim wzbudza ciekawość i uczy szacunku do życia. Pokazuje jak świat jest piękny, skomplikowany i prosty jednocześnie. Pozwala uchronić się przed tym „szczurzym pędem”, gdzie walka idzie o pieniądze, podziw i władzę. Uczy dystansu i współodpowiedzialności, za to co nas otacza.
I tak jest w przypadku każdego dnia, w którym czcimy naturę: Dnia Chruścika (11.XII), Dnia Ziemi (20 lub 21.III; w Polsce 22.IV), Dnia Lasu (21.III) czy dzień później Dnia Wody, Dnia Oceanów (14.VI), Dnia Zwierząt (4.X)... itp. Bo takie dni budzą w zakamarkach świadomości sens życia. Jak się o tym przekonać? Wystarczy zatrzymać się, wyłączyć telefon, telewizor, radio, komputer i „przez dziurkę od klucza” po cichu popatrzeć na ptaki, owady, kwiaty... Zadziała na pewno!

Justyna Jaskólska

zobacz też: Dzień Chruścika 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz