Nieoficjalna i bardziej swobodna w przekazie strona wydziałowa, z relacjami z badań naukowych, zajęć dydaktycznych, spotkań nieformalnych i dyskusji. Jednym słowem "o życiu" (biologia zobowiązuje) we wszelkich jego uniwersyteckich a nawet biotechnologicznych przejawach.
czwartek, 31 marca 2011
Wydział Biologii w Dniu Otwartych Drzwi UWM
poniedziałek, 28 marca 2011
Mikrobiolodzy z Wydziału Biologii UWM
- Mikrobiologiczne wskaźniki zanieczyszczenia i eutrofizacji wód
- Udział bakterii w procesach transformacji materii w ekosystemach wodnych
- Struktura i funkcja pętli mikrobiologicznej
- Procesy mikrobiologiczne w ekosystemach przekształconych antropogenicznie
- Zastosowanie technik molekularnych w ocenie bioróżnorodności drobnoustrojów
- Aktywność metaboliczna bakterii i metody jej wykrywania
Studenci biotechnologii realizujący prace magisterskie w Katedrze Mikrobiologii Wydziału Biologii pracują według indywidualnych programów badawczych; nadzór merytoryczny oraz opiekę logistyczną prowadzą wyznaczeni promotorzy prac. Istotnym elementem procesu kształcenia są konsultacje udzielane studentom przez pracowników dydaktyczno-naukowych Katedry. Katedra Mikrobiologii wyposażona jest w mikroskopy biologiczne i fluorescencyjne, termocyklery, urządzenia do elektroforezy, hybrydyzator, transiluminator, komorę anaerobową, termoreaktor, ultrazamrażarki, ultrawirówkę i spekrofotometry. Studenci kierunku Biotechnologia korzystają z programów komputerowych Quantity One, Multiscan i Statistica, służących przeprowadzaniu analiz molekularnych, mikroskopowych i statystycznych. koniec
sobota, 26 marca 2011
Jak biolog stał się dziennikarzem...
Po maturze świat dla młodych staje otworem. Po egzaminie dojrzałości (ja swój zaliczyłam jeszcze w starym systemie, w roku 1998) ma się wrażenie dokonania czegoś niezwykłego i wielkiego ... nawet jeśli na świadectwie ma się same tróje.
Gdy oznajmiłam, że idę na studia, moi nauczyciele z liceum się śmiali - mówili, że sobie nie poradzę. Nawet pani z biologii, słysząc, że właśnie na ten kierunek się wybieram, złapała się za głowę. Nie inna była reakcja pań w dziekanacie toruńskiego uniwersytetu: „Pani napewno chce studiować? Z takimi ocenami?” Ale nie dałam za wygraną. Zdawałam na 3 uczelnie: Olsztyn, Poznań i właśnie Toruń. Wszędzie zdałam, ale jak to bywa, byli ode mnie lepsi, choćby w ocenach na świadectwie.
Podcięte skrzydła? W życiu! Nie teraz - pójdę za rok. Póki co, postarałam się o „zastępstwo” uniwersytetu. Padło na Medyczne Studium Zawodowe. Pomysł nie głupi, pomyślałam wówczas, zawód i w dodatku jakie przygotowanie do przyrodniczych studiów! Przez 2 lata uczyłam się na przyszłego diagnostę. W takich szkołach jest ogromny plus - zamiast wbijania do głowy mnóstwa teorii - po pierwszym roku od razu na szeroką wodę - praktyka w szpitalu. Nie ma zmiłuj - trzeba było pobierać krew, hodować bakterię i oglądać tkanki. Ech, do tej pory z sentymentem wspominam pracę w szpitalu - kontakt z mądrzejszymi ludźmi, rozszerzenie wiedzy o własnym organizmie i jego niedoskonałościach - do tej pory przydaje się ta medyczna wiedza.
Co do zawodu i przygotowań na studia nie myliłam się. Ba, nawet chciałam zmienić kierunek i zamiast biologii studiować dalej analitykę medyczną. Ale co to za przyjemność powtarzać to samo? Poza tym tęskno mi było do realizacji skończenia wymarzonego kierunku. I poszło! Tym razem dużo lepiej - dostałam się do Olsztyna i Bydgoszczy. Wygrało Kortowo - chyba jedyne takie miasteczko uniwersyteckie w Polsce.
Niestety po kilku zajęciach przyszło pierwsze rozczarowanie - fizyka, matematyka. Co te przedmioty robią na biologii? I ta ogromna ilość teorii. Na szczęście z wiosną przyszła odwilż także w tej kwestii - zaczęły się zajęcia w terenie. Pierwsze trzy lata - nuda! Ale potem, gdy wybrałam już specjalizację - biologia środowiskowa - było tylko lepiej. Jak się potem okazało, studia to nie tylko sale wykładowe i czytanie książek. Moim zdaniem to właśnie wtedy zaczęło się studiowanie z prawdziwego zdarzenia.
Jeszcze na trzecim roku pojechałam na pierwszą w życiu konferencję, o ironio - do Torunia, na ten sam wydział, na który zdawałam pierwszy wstępny egzamin. Sami doktorzy, profesorowie i ja biedna studentka z moją skromną prezentacją. Poszło lepiej, niż sobie wyobrażałam. W moich oczach to był sukces - udało się opowiedzieć, odpowiedzieć na pytania. Samoocena wzrosła niesamowicie - a poza tym znów - cenne doświadczenie. Potem były jeszcze warsztaty prezentacji naukowej, kolejne dwie konferencje. Z tego wyniosłam najwięcej. Nie bałam się już wystąpień przed szerszą publiką, złamałam w sobie opór na pisanie. Jednak najciekawszym doświadczeniem studenckim były praktyki w ośrodku edukacji ekologicznej w Olsztynku.
Nie dość, że narodzić się we mnie musiały zdolności pedagogiczne, to jeszcze sama musiałam pisać sobie scenariusz zajęć, karty prac itp. Dodam tylko, że na kurs pedagogiczny na studiach się nie zapisywałam. Z trójką innych studentów pracowaliśmy w biurze programowym, trzeba więc było też liznąć trochę organizacji turystycznej i wiadomość z animacji czasu wolnego. A potem jeszcze zrobić postery z zajęć i opisać wrażenia w uniwersyteckim miesięczniku - nie lada wyzwanie!
Przyszedł też czas na pisanie pracy magisterskiej - dla jednych przykry obowiązek - dla mnie ogromna przyjemność i satysfakcja. Sama wybrałam obiekt badań, sama pobrałam materiał do badań, sama go systematyzowałam. Z pomocą swoich akademickich nauczycieli oznaczałam, no i z pomocą promotora pracę napisałam. Po obronie - ogromna duma i pewność, że nauczyłam się czerpać nie tylko makrobentos z wodnych zbiorników, ale także wiele z codziennego życia.
Studia - inaczej sobie to wyobrażałam - zbyt poważnie i sztywno, a było przyjemnie i z perspektywy czasu bardziej doświadczalnie niż z początku oceniałam. Jednego tylko żałuję, że nie wykorzystałam szansy studiowania za granicą - choć przez pół roku, jak proponował program Erasmus - to była jedyna rzecz, której się przestraszyłam. Potem z opowiadań znajomych dowiedziałam się, że niepotrzebnie.
Potem robiłam wiele rzeczy i zawsze nie na długo: praca w markecie, w banku, firmie sprzedającej sprzęt przyrodniczy czy w laboratorium. W rezultacie pewnego dnia odpowiedziałam na ogłoszenie jednej z lokalnych gazet - szukano dziennikarza. Poszłam, choć nie widziałam w sobie szczególnych zdolności w tej materii. Napisałam próbne teksty - wyszło nieźle. Po roku pracy doczekałam się ogólnopolskiej nagrody dziennikarskiej - w dalekiej mi dziedzinie - biznesie. Ta praca przynosi wiele satysfakcji i dzięki niej czasem zdarza się znów kontakt z przyrodą.
Wiem, że w życiu nie wolno się niczego bać, trzeba wierzyć w siebie i w to co się robi... i ryzykować. Bo tylko odważni wygrywają! A odwagi nauczyć się można, choćby tak jak ja - na studiach.
Justyna Jaskólska-Kurpiecka
piątek, 25 marca 2011
Biotechnologia - spełnienie marzeń czy stracony czas?
Ludzie wyobrażają sobie biotechnologa, jako osobę, która siedzi cały czas w laboratorium, bada jakieś tam geny, nie robiąc przy tym nic potrzebnego innym. Jednak należy podkreślić, że to właśnie dzięki tej nauce życie wielu ludzi stało się łatwiejsze, a egzystencja ogromnej liczby osób- w ogóle możliwa. Warto pokazać, że biotechnologia jest dziedziną praktyczną, pożyteczną, a przede wszystkim ogromnie fascynującą. Z dokonań biotechnologów korzystają już prawie wszystkie dziedziny życia. Czy ludzie chorzy na cukrzycę, wyobrażają sobie dalsze życie bez efektywnej produkcji insuliny? Jak działałaby kryminalistyka czy policja bez zastosowania metod biotechnologicznych? Bez osiągnięć tej nauki nikt nie byłby w stanie ustalić ojcostwa, czy też w krótkim czasie ustalić sprawcę zbrodni. To tylko nieliczne przykłady, a jakże ważne.
Mimo tak małej świadomości społeczeństwa, coraz większa liczba absolwentów szkół średnich zabiega o możliwość studiowania tego kierunku. Jednak czy każdy z nich wie co tak naprawdę chce studiować? Co nimi kieruje? Powody są bardzo różne, czasami jednak zbyt bujna wyobraźnia jest przyczyna rozczarowania.
Jestem studentką trzeciego roku biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Z własnego doświadczenia wiem, że jest to kierunek bardzo trudny, wymagający ogromnego wysiłku i zaangażowania. Na pytanie: czy jestem zadowolona z wyboru kierunku, odpowiadam - tak. Jeśli miałabym dokonywać wyboru po raz kolejny, bez wątpienia wybrałabym biotechnologię oczywiście w Olsztynie. Same studiowanie jest ciekawe. Ale czy warto studiować ten kierunek? Jakie są realia pracy dla absolwentów?
Sprawdzając możliwości pracy natknęłam się na artykuł: „studia, po których nie znajdziesz pracy” zamieszczony w Gazecie Maturzysty. Ku mojemu zdziwieniu na liście kierunków oferujących bezrobocie znalazła się biotechnologia. W artykule dochodzi do konwersacji dwóch poglądów: ministerstwo kontra absolwentka biotechnologii. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego promuje takie kierunki jak biotechnologia. Został on uznany za kierunek zamawiany. Ministerstwo przeznaczyło dużą kwotę na stypendia dla najlepszych studentów. Swoje działania argumentują faktem, iż biotechnologia to zawód przyszłości. Pragną w swoim kraju mieć wykształconych absolwentów. Odmienną opinię ma absolwentka, która podkreśla, że inwestycja ministerstwa to marnotrawienie pieniędzy publicznych. Uważa ona, że pracy dla absolwentów biotechnologii na polskim rynku nie ma, dlatego też zawód ten jest nieprzydatny. Studiowanie tego kierunku to według niej strata czasu.
Warto zastanowić się: kto ma rację? Jako studentka cieszę się, że ministerstwo chce inwestować w kierunek, który sama studiuję. Każdy człowiek jest ważny, potrafi wnieść coś wyjątkowego do społeczeństwa. Dlatego też kształcenie, rozwój osobowości czy zainteresowań to moim zdaniem najlepsza inwestycja w życiu, która w przyszłości może przynieść oczekiwany skutek. Należy pamiętać, iż żeby zbierać sukcesy najpierw musimy dać coś z siebie. Jak miała rozwijać się biotechnologia w Polsce, skoro dotychczas nikt w nią nie inwestował? Owszem powstawały prywatne firmy, ale nic na dużą skalę, co mogłoby stanowić miejsca pracy dla absolwentów tego kierunku. Pomysł ministerstwa uważam za doskonały, gdyż jest szansą na rozwój biotechnologii w naszym kraju, a ponadto zwiększy świadomość społeczeństwa, że jest to kierunek praktyczny i potrzebny. Studiowanie biotechnologii w Polsce niesie nadzieje na spełnieni marzeń.
Ufam, że pomimo tego, iż przemysł biotechnologiczny w Polsce dopiero raczkuje, nastąpi przełom, który sprawi, że ta innowacyjna dziedzina nauki będzie prężnie się rozwijała, przynosząc duże zyski gospodarce. Przemysł biotechnologiczny może sprawić, że absolwenci nie będą wyjeżdżać z naszego kraju w poszukiwaniu pracy, a ci którzy wyjechali wrócą w myśl powiedzenia: „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej…”
Beata Trepanowska (na zdjęciu)
czwartek, 24 marca 2011
Wydział Biologii w roku 2011
Wydział Biologii został powołany Uchwałą Senatu z dnia 06.12.1996 r. ówczesnej Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie oraz Zarządzeniem Rektora ART z dnia 21.04.1997 r. Utworzyły go wówczas następujące jednostki organizacyjne, które funkcjonowały na innych Wydziałach ART:
- Katedra Fizjologii Zwierząt z Wydziału Zootechnicznego;
- Katedra Fizjologii i Biotechnologii Roślin z Wydziału Kształtowania Środowiska i Rolnictwa;
- Katedra Botaniki i Ochrony Przyrody z Wydziału Kształtowania Środowiska i Rolnictwa;
- Katedra Zoologii z Wydziału Ochrony Środowiska i Rybactwa;
W dwa lata po rozpoczęciu działalności Wydział uzyskał uprawnienia do nadawania stopnia doktora nauk biologicznych w dyscyplinie biologia.
Z chwilą powołania Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (1999 r. ) nastąpiło połączenie Wydziału Biologii ART z Instytutem Biologii i Ochrony Środowiska Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego Wższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie. Związane to było także z reorganizacją jednostek dydaktycznych oraz zmianą struktury kadrowej. Proces ten zakończył się i obecnie na Wydziale funkcjonuje 10 katedr i samodzielna pracownia pn. Laboratorium Diagnostyki Molekularnej, powołane zgodnie z § 24 i § 25 Statutu UWM w Olsztynie (jednostki nie posiadają struktur wewnętrznych).
Wydział jest więc kontynuatorem tradycji akademickich jednostek przyrodniczych, które funkcjonowały od początku powołania szkolnictwa wyższego na Warmii i Mazurach, tj. od 1950 roku Wyższej Szkoły Rolniczej, a od 1974 roku Wyższej Szkoły Pedagogicznej.
W roku 2001 Wydział uzyskał uprawnienia do nadawania stopnia doktora habilitowanego nauk biologicznych w dyscyplinie biologia. Po uzyskaniu uprawnień akademickich na Wydziale z sukcesem przeprowadzono (do roku 2011):
- postępowania o nadanie tytułu profesora: 20, w tym 11 pracowników Wydziału
- postępowania o nadanie stopnia doktora habilitowanego: 25, w tym 11 pracowników Wydziału
- nadanie stopnia doktora nauk biologicznych: 122
Struktura Wydziału Biologii (2011 r.)
- Katedra Anatomii Porównawczej - kierownik: dr hab. Anna Robak, prof. UWM
- Katedra Biochemii - kierownik: prof. dr hab. Stanisław Weidner
- Katedra Botaniki i Ochrony Przyrody - kierownik: prof. dr hab. Czesław Hołdyński
- Katedra Ekologii i Ochrony Środowiska - kierownik: prof. dr hab. Eugeniusz Biesiadka
- Katedra Fizjologii i Biotechnologii Roślin - kierownik: prof. dr hab. Ryszard J. Górecki
- Katedra Fizjologii Zwierząt - kierownik: prof. dr hab. Stanisław Okrasa
- Katedra Genetyki - kierownik: prof. dr hab. Roman Zieliński
- Katedra Mikologii - kierownik: prof. dr hab. Maria Dynowska
- Katedra Zoologii - kierownik: prof. dr hab. Alicja Boroń,
- Katedra Mikrobiologii – kierownik: - prof. dr hab. Aleksander Świątecki,
- Laboratorium Diagnostyki Molekularnej – kier.: dr hab. Renata Ciereszko, prof. UWM
- Dziekanat - kierownik: mgr inż. Maja Gabiec
W kształceniu na kierunku biotechnologia w procesie dydaktycznym - poza jednostkami Wydziału - uczestniczy także kadra naukowa z innych jednostem UWM: Katedra Biotechnologii Żywności, Katedra Mikrobiologii Przemysłowej, Katedra Fizyki i Biofizyki, Katedra Mikrobiologii i Immunologii Klinicznej, Katedra Anatomii Zwierząt, Katedra Weterynaryjnej Ochrony Zdrowia Publicznego, Katedra Biotechnologii w Ochronie Środowiska, Katedra Chemii, Katedra Matematyki Stosowanej.
wtorek, 22 marca 2011
Wiosna nie dla wszystkich radosna czyli płazy w niebezpieczeństwie
Na całym świecie notuje się znaczny spadek liczebności płazów. Od 1980 roku wymarło ok. 122 gatunków i około 1850 gatunków zostało umieszczonych na Czerwonej Liście Zagrożonych Gatunków. Ten szybki spadek obserwowany jest zwłaszcza w wysoko uprzemysłowionych krajach Europy. Sytuacja ta bardzo niepokoi wielu badaczy, naukowców oraz organizacje zajmujące się ochroną przyrody, gdyż może mieć to swoje negatywne skutki na bioróżnorodność Ziemi. Problem śmiertelności płazów wydaje mi się być niezwykle istotny oraz zdaje się leży w dobrym interesie ludzi. Organizmy te zjadają m.in. larwy komarów, które tak bardzo dręczą nas latem. Płazy stają się pokarmem dla innych gatunków zwierząt, są więc ważnym ogniwem łańcucha pokarmowego. Warto więc zatrzymać się nad przyczynami tej sytuacji i poszukać dobrych, skutecznych metod rozwiązania problemu wymierania płazów na świecie. Aby móc ocenić skalę problemu w stopniu globalnym, warto jest przyjrzeć się naszemu najbliższemu otoczeniu.
Wszystkie krajowe gatunki płazów są w Polsce objęte ochroną prawną (na mocy Rozporządzenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa z dnia 6 stycznia 1995 r.). Jako jeden z głównych problemów masowego wymierania płazów wymieniane jest ginięcie płazów na szosach. Intensywny rozwój infrastruktury dróg, przede wszystkim powiatowych i wojewódzkich, w znaczący sposób wpływa na zmniejszanie liczebności populacji płazów. Drogi te często przebiegają w miejscach rozrodu, bądź bytowania tej grupy organizmów. Rozwiązaniem tego problemu może stać się budowanie przepustów oraz tuneli dla przemieszczających się, wędrujących płazów.
Innym problemem jest to, że wiele zbiorników wodnych, stanowiących miejsce rozrodu płazów, wysycha przedwcześnie, uniemożliwiając sukces rozrodczy całych populacji. Zjawiska te wskazują na konieczność podejmowania efektywnych działań ochronnych, mających na celu m.in. zachowanie naturalnych siedlisk występowania płazów oraz ograniczenie śmiertelności tych zwierząt. Dzięki pomocom finansowym możliwe staje się przeprowadzanie działań, mających na celu odtwarzanie najcenniejszych, pod kątem fauny płazów, zbiorników wodnych. Szczególnie ważne jest zapobieganie niszczeniu małych, dobrze nagrzanych oczek wodnych, gdzie płazy najczęściej składają skrzek.
Kolejnym problemem jest to, iż płazy są zwierzętami o dużej wrażliwości na zmiany środowiska. Jak wiemy, skóra płazów jest cienka i bardzo przepuszczalna. Cecha ta staje się ogromnym zagrożeniem, ponieważ przez skórę mogą wnikać rożnego rodzaju toksyny, które kumulowane w organizmie, negatywnie wpływają na życie i rozwój płazów.
To tylko kilka z ważniejszych problemów, z jakimi borykają się płazy. Obserwowane w skali światowej kurczenie się obszarów występowania, a następnie ginięcie wielu gatunków roślin i zwierząt w zestawieniu z tempem rozwoju przemysłu oraz postępującą degradacją środowiska naturalnego najlepiej oddaje przymiotnik "lawinowy".
Wraz ze stałym rozwojem cywilizacyjnym rośnie ryzyko zagrożenia egzystencji wielu gatunków świata roślin i zwierząt. Rządy wielu państw, monitowane przez środowiska naukowe, organizacje ekologiczne i pozarządowe, podjęły działania mające na celu zahamowanie procesu ginięcia gatunków zagrożonych. Działalność człowieka ukierunkowana jest na zahamowanie destrukcyjnych skutków jego zapotrzebowania i eksploatacji zasobów przyrody.
Okres wiosenny jest dla płazów najbardziej istotny, gdyż budzą się one z zimowego odrętwienia i rozpoczynają wędrówkę do miejsc rozrodu. Właśnie teraz w tym okresie możemy na własne oczy zobaczyć jak wielka jest skala problemu i zastanowić się w jaki sposób w najbliższym otoczeniu możemy temu przeciwdziałać. Każde postępowanie, które może zapobiec ginięciu płazów może stać się „kluczem do sukcesu” ochrony populacji płazów i zachować tę niezwykle ważną grupę organizmów.
Konieczne jest bliższe przyjrzenie się problemowi wymierania płazów na świecie oraz podjęcie odpowiednich działań , które spowolnią, a nawet zatrzymają dalszy rozwój tego problemu, a co za tym idzie przyczynią się do zachowania bioróżnorodności organizmów na Ziemi. Wybierając się na wiosenne wycieczki sporz pod koła i nogi. A może oprócz "staruszek" trzeba będzie "przeprowadzić" przez jednię także i płazy?
Natalia Trzcińska (studentka biotechnologii, Wydział Biologii)
fot. St. Czachorowski (ropucha szara)
poniedziałek, 21 marca 2011
Gąbka jakiej nie znamy...
O gąbkach słodkowodnych nie usłyszymy w „Wiadomościach”, nie przeczytamy w lokalnej prasie, mimo że są obok nas. Wreszcie nie miniemy się też z nimi na ruchliwej ulicy, w drodze do szkoły czy do pracy. Krótko mówiąc, żyjemy tak jakby gąbki nie istniały. A one są… na kamieniach, gałęziach zanurzonych w wodzie, podwodnych roślinach, w rzekach i jeziorach. Jeszcze są, bo na skutek gospodarczej działalności człowieka, za którą idzie degradacja środowisk wodnych, jest ich coraz mniej. Jakże jednak mamy nie szkodzić Porifera, jak je chronić skoro nie wiemy, że istnieją?
Fakt, że wyglądem przypominają roślinę (uznane za zwierzęta w 1816 r. przez J. Lamarcka), że nie wykształciły narządów ani układów, choć posiadają szkielet oraz system chłonno–trawienny, nie jest powodem, aby je lekceważyć. Wręcz przeciwnie, świadczy to o ich osobliwości. Żywot tych osobników jest krótki (trwa ok. roku), lecz niesłychanie bogaty. Wiosną gąbki rosną i rozwijają się. Potem przychodzi czas rozrodu a po nim okres odbudowy organizmu. Kolejnym etapem życia jest gemulacja tzn. tworzenie pąków i wreszcie anabioza, czyli zapadanie w swego rodzaju sen zimowy. I słodkowodni mieszkańcy mieliby się całkiem dobrze, gdyby nie azot i fosfor pochodzący z nawozów, oleje, toksyczne substancje, metan, siarkowodór itp. A szkoda, bo te beztkankowce mają całkiem sporo do zaoferowania. Są bioindykatorami, uczestniczą w samooczyszczaniu się wód a ponadto stanowią bardzo ważny składnik biocenoz wodnych: są pokarmem dla innych organizmów, ich ciało jest środowiskiem życia bakterii, glonów, pierwotniaków oraz kryjówką dla słabszych zwierząt.
Wiedza o istnieniu gąbek słodkowodnych zainspirowała mnie do bliższego ich poznania. Chcą pozyskać informacje od specjalistów, posłużyłam się popularną wyszukiwarką Google i wpisałam hasło „spongiolog” (specjalista naukowiec, zajmujący się badaniem gabek). Otrzymałam zaledwie 43 wyniki, wśród których próżno było szukać konkretnych nazwisk. Na dodatek sugerowano mi: „czy chodziło ci o …”. Jedynym sensownym tropem okazała się osoba nieżyjącego już prof. dr Kazimierza Simma. Miałam to szczęście, że książka ów naukowca wpadła mi w ręce. Lektura niezbyt obszerna, ale jakże zajmująca. Napisana lekko, przystępnie a przede wszystkim z pasją. Muszę przyznać, że jest to jedyne rzetelne i wyczerpujące źródło wiedzy o gąbkach słodkowodnych, z którym się zetknęłam. Autor książki zwraca uwagę m.in. na fakt, iż nie jesteśmy w stanie określić dokładnego rozmieszczenia geograficznego tych organizmów a także nie posiadamy gruntownej wiedzy o ich fizjologii. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że lekturę tą wydano w 1953 r., a według mnie od tamtej pory niewiele się zmieniło. Profesor K. Simm wiedząc o tym byłby zapewne mocno rozczarowany.
Czyż to nie paradoks? Z takim zapałem odkrywamy i badamy nowe zakątki wszechświata a Ziemię, na której żyjemy znamy tam słabo. A przecież otaczają nas rzeczy niezwykłe, chociażby gąbki słodkowodne. Wystarczy tylko je dostrzec. Dla niejednego mogą okazać się one równie interesujące co kosmiczni przybysze wizytujący niegdyś w Roswell a wiedza o nich tym cenniejsza, iż bez wątpienia one żyją naprawdę. Bo jeśli dać wiarę słowom Isaaca Newtona: „Co my wiemy to tylko kropelka. Czego nie wiemy to cały ocean”. A w tym oceanie znajdują się gąbki.
Martyna Zagórska
Studentka biotechnologii (Wydział Biologii)
piątek, 18 marca 2011
Historia Wydziału Biologii 2000-2006
czwartek, 17 marca 2011
Oferta kształcenia na rok 2011/2012
Studia stacjonarne
Biologia (zobacz więcej) - studia licencjackie (6 semestrów), specjalności:
- Biologia ogólna
- Zarządzanie zasobami przyrody (zobacz więcej)
Biologia - studia drugiego stopnia, magisterskie (4 semestry), specjalności:
- Biologia środowiskowa
- Biologia molekularna
Biotechnologia - studia drugiego stopnia, magisterskie (4 semestry), specjalności:
- Biotechnologia przemysłowa
- Biotechnologia w medycynie weterynaryjnej
- Biotechnologia molekularna
- Biotechnologia środowiskowa
Studia niestacjonarne
Biologia - studia drugiego stopnia, magisterskie (4 semestry), specjalność: biologia środowiskowa.
środa, 16 marca 2011
poniedziałek, 14 marca 2011
Cytologia czyli zaglądanie wgłąb komórki
Dr hab. Irena Giełwanowska prof. UWM pracuje w Katedrze Fizjologii i Biotechnologii Roślin. Jej specjalnością badawczą jest cytologia i embriologia roślin. Z wykorzystaniem mikroskopu optycznego i elektronowego zagląda wgłąb komórki. A niekiedy po materiał badawczy wybiera się az na Antarktydę. O swoich odkryciach opowiada nie tylko studentom.
Cytologia w potocznym rozumieniu to badania cytologiczne, wykonywane w medycynie. Ale poprawnie cytologia to nauka biologiczna dotycząca biologii komórki (z gr. kytos - komórka i logos - nauka), badająca budowę wewnętrzną i funkcje podstawowej jednostki budulcowej organizmów żywych jaką jest komórka. Teoria komórkowa jest jedną z najbardziej podstawowych teorii życia. Z kolei embriologia (gr. embryon – zarodek) to nauka biologiczna zajmująca się rozwojem zarodkowym organizmów i roślinnych i zwierzęcych. Prof. I. Giełwanowska zajmuje się rozwojem roślin.
St.Cz.