|
(źródło ilustracji: Pixabay)
|
Obecnie jesteśmy bombardowani
informacjami dotyczącymi SARS-CoV-2 (wirusa powodującego chorobę COVID19). Nie
tylko programy informacyjne, ale również wszelkie social media są przepełnione
różnymi i bardzo sprzecznymi informacjami na temat wirusa. Początkowo słuchano
autorytetów w tej dziedzinie. Potem autorytety te zmieniały nieco wersję
wypowiedzi lub podawały niepełne dane co nadszarpnęło zaufanie odbiorców. Teraz
głosy autorytetów przykrywa szum wiadomości z różnych, niepewnych źródeł.
Wyrwane z kontekstu zdania, komentarze bez przemyślenia i teorie spiskowe są na
porządku dziennym. Ta dezinformacja oraz brak pełnej i rzetelnej wiedzy na ten
temat powoduje nasilający się w nas niepokój. Zwłaszcza teraz, gdy epidemia się
rozkręca, czujemy się coraz bardziej bezbronni i nie wiemy już sami co mamy
robić. Postaram się skonfrontować z twardymi danymi kilka twierdzeń, z którymi
spotykamy się na każdym kroku, a które wprowadzają wszystkich w błąd. Pomoże
to, w podejmowaniu przez Was odpowiednich kroków by ochronić siebie i bliskich
przed zakażeniem śmiertelnym wirusem jakim jest SARS-CoV-2.
Podkreślę na początku, że autorytetów
jednak warto posłuchać, a pojawiające się zmiany w zaleceniach miały swoje
uzasadnienie. Pamiętacie? Początkowo zalecano, aby maseczki nosiły tylko osoby
aktywnie chore. Potem nakazano nam wszystkim nosić maseczki. Autorytety
opierały swoje wypowiedzi o aktualną (na ten czas) wiedzę. Przypominam, że
SARS-CoV-2 jest nowym koronawirusem, o którym nic tak naprawdę nie
wiedzieliśmy, a założenia oparte były o badania nad wcześniejszymi typami tego
wirusa. Wraz z rozwojem epidemii na całym świecie ruszyły badania, które
dostarczyły nowych danych. Wyniki tych badań oraz bieżące obserwacje rozwoju
tej epidemii spowodowały wprowadzenie zmian w dotychczasowych zaleceniach.
Czy mogę wypowiadać się na temat
związany z SARS-CoV-2 i czy mogę być uznana za autorytet? Tak, na pewno przekażę
więcej faktów niż celebryci. Na temat wirusów, badań laboratoryjnych i
diagnostyki laboratoryjnej wiem sporo. Jestem biotechnologiem, diagnostą
laboratoryjnym i doktorem nauk biologicznych. Od 6 lat prowadzę na Wydziale
Biologii i Biotechnologii UWM w Olsztynie ćwiczenia z zakresu immunologii. Mam
otwarty umysł, stale się uczę i jestem bardzo dociekliwa. W związku z tym nie
mogę pozostać obojętna wobec ogromnej ilości fałszywych informacji o COVID19 i
czuję się w obowiązku przerwać milczenie oraz skonfrontować te pseudofakty z
aktualnymi danymi naukowymi. Poniżej przedstawię swoją wiedzę na ten temat
podpartą badaniami (podam źródła).
Poniżej przedstawiam
najsłynniejsze pseudofakty na temat COVID19, które na szeroką skalę
rozpowszechnione są w sieci.
COVID nie istnieje i przecież nie można być chorym
bezobjawowo.
To chyba najgroźniejszy
pseudofakt. Jego wyznawcy czują się usprawiedliwieni za unikanie
odpowiedzialności zbiorowej poprzez m.in. nienoszenie maseczek. SARS-CoV-2 jak
i inne koronawirusy i ogólnie wirusy istnieje. Tu mogłabym załączyć tysiące
publikacji naukowych na ten temat, z różnych krajów czy różnych ustrojów
politycznych. Polityczne teorie spiskowe naprawdę nie mają sensu. Chory
bezobjawowo – pozwolę sobie uściślić ten termin, bo choć jest powszechnie
stosowany, to jest dość potoczny. W mediach i gdziekolwiek o tym terminie nie
usłyszycie chodzi o to, że jest to osoba zakażona wirusem, która nie ma objawów
klinicznych (nie ma gorączki, kaszlu, duszności itp.), mimo to zaraża
(wyjaśniam niżej). To jest możliwe i dość powszechne wśród atakujących nas
mikrobów. Przykładem może być gronkowiec złocisty. To bakteria, którą jest zakażona
spora część naszej populacji (szacunkowo 50%) (1). Możemy nie wiedzieć, że
jesteśmy zakażeni. Jesteśmy zdrowi, jednak możemy zarażać innych (nosiciel =
osoba zakażona, zdrowa, mogąca zarażać). Zatem podkreślę jeszcze raz -
SARS-CoV-2 istnieje, jest groźnym wirusem i można być nim zakażonym przy
jednoczesnym braku objawów.
Grypa jest bardziej śmiertelną chorobą niż COVID19, a
nikt się tak nią nie przejmował jak teraz koronawirusem. To niepotrzebne sianie
paniki.
Żeby powiedzieć o śmiertelności w
przebiegu COVID19 musimy tak naprawdę poczekać. Nie minął rok od wybuchu
pandemii, to stosunkowo krótko by podawać twarde dane. Jednak Światowa
Organizacja Zdrowia (WHO) zaznacza, że śmiertelność ta już wydaje się być
wyższa w przypadku COVID19 i szacuje się, że wynosi 3-4%, natomiast dla grypy
sezonowej jest to wskaźnik poniżej 0,1% (2). Tu warto zaznaczyć, że wszystkie
dane dotyczące grypy i związanej z nią śmiertelności zawierają również
przypadki śmiertelne w wyniku powikłań pogrypowych. Ponadto mówi się o tym, że
w przypadku powikłań pogrypowych ta śmiertelność na przestrzeni lat wzrosła (3).
W przypadku COVID19 mówimy o śmiertelności wśród osób aktywnie przechodzących
chorobę. Nic nie wiemy o konsekwencjach jakie nieść będą za sobą same
powikłania. Nie chcę wywoływać paniki, jednak zwracam uwagę na to, że przy
grypie brak ostrożności nie niósł za sobą tak poważnych konsekwencji jak niesie
teraz. I dodam – jedno drugiego nie wyklucza. Były potwierdzone zakażenia grypą
i SARS-CoV-2 jednocześnie (4).
Maseczki nie chronią nas przed wirusem, powinni je
nosić tylko chorzy i to kaszlący/kichający.
Maseczki nie dają 100% ochrony
przed wirusem. Aby nasze szanse na uniknięcie zarażenia wzrosły trzeba do tego
dodać zachowanie dystansu społecznego i ogólne zasady higieny. Suche fakty -
przebadano pacjentów bez objawów, którzy w badaniu PCR uzyskali wynik
pozytywny. Mówiąc prosto – w ich górnych drogach oddechowych, skąd pobierany
był wymaz, znajdował się wirus. Czy takie osoby mogą zarażać? Okazuje się, że
tak. Dlaczego? Wydychając powietrze wydychamy wodę, a przy obecnych
temperaturach oraz w zależności od wilgotności otaczającego powietrza,
wydychamy jej ok. 18-20 ml/h (5). Każda forma wody jaką wydychamy (czy podczas
spokojnego oddychania, mówienia czy też kaszlu bądź kichania) stanowi areozol,
który jest potencjalnym nośnikiem wirusa (6). Maseczki z różnym powodzeniem
przepuszczają wirusy i bakterie ((od 95% dla masek medycznych zaopatrzonych w
filtry do 19% przy maseczkach dwuwarstwowych (7)), ale zdecydowanie hamują ich
transfer do otoczenia. Dobrą opcją, dla tych, dla których noszenie maseczki
jest uciążliwe są przyłbice. Sami zobaczcie jak to działa: https://www.youtube.com/watch?v=WT3zi7YczkY.
Zarówno maseczki medyczne i te wykonane przez nas samych, jak i przyłbice
ograniczają rozprzestrzenianie się bioaerozolu, który wydychamy. Dodaję jeszcze
jeden ciekawy film na ten temat: https://www.youtube.com/watch?v=pyrpbq0Di7A.
Podsumowując. Maseczki mają pomóc
w ograniczeniu rozprzestrzeniania drobinek wody, które są potencjalnym
nośnikiem wirusa. W obecnej chwili nie możemy być pewni, czy jesteśmy zdrowi
lub czy nasze otoczenie jest zdrowe, dlatego noszenie maseczek jest uzasadnione.
Wspomagamy tym ochronę siebie i innych.
Nosząc maseczki wdychamy CO2 i się
zatruwamy.
Stale wydychamy i wdychamy CO2
, bez względu na to czy mamy na twarzy maseczki czy nie. Jedynie jego
zawartość w powietrzu wydychanym lub wdychanym się różni (w wydychanym 4%, we
wdychanym 0,04%). Są badania, w których wykazano, że noszenie maseczek N95
przez 1 godzinę, podczas umiarkowanie ciężkiej pracy, powoduje wzrost tętna,
częstości oddechów i wyższe wyniki wysycenia organizmu CO2 (testy
przezskórne) przy jednoczesnym braku wpływu na saturację (wysycenie
organizmu tlenem) (8). Zmiany, które odnotowano są stosunkowo niewielkie, a organizm
jest dotleniony, zatem zakładamy, że noszenie maseczek nie wpływa negatywnie na
nasze zdrowie (mówimy tu cały czas o badaniach i założeniach dla zdrowych osób,
bez przewlekłych chorób układu oddechowego czy serca).
Noszenie maseczek powoduje grzybicę płuc.
Nie, nie powoduje. Nie powoduje
też ogólnie pojętego zapalenia płuc. Nie ma badań, które by na takie zakażenia przy
noszeniu maseczek wskazywały. Z drugiej strony opublikowano badania wykazujące
jak wiele mikrobów zostaje zatrzymanych na zewnętrznej części maseczki
medycznej (9), zatem podkreślany jest fakt skuteczności jej noszenia. Ciekawostka
– ten fake news o grzybicy płuc w wyniku noszenia maseczek pojawił się w
Tweecie kandydata na kongresmena Florydy, Jessiego Meltona, 19 czerwca 2020r. (10).
Nieźle się rozprzestrzenił ten pseudofakt, co nie? Niepokojące jest to, że ten jeden
Tweet sprowokował do dalszych manipulacji i powstawania coraz to nowszych pseudo
dowodów na ten temat.
Rozważanie czy noszenie maseczek
nie jest dla nas groźne ma jednak sens pod innym kątem. Tu warto zacząć od
znaczenia PRAWIDŁOWEGO użytkowania maseczek. Zalecenia WHO dotyczące
fabrycznych maseczek są jasne (11). Najważniejsze z nich to:
· Zakładać maseczkę czystymi rękoma, stroną
adsorbującą na zewnątrz (ta strona ma zbierać i zatrzymywać mikroby które nas
otaczają, przez co chroni przed ich wnikaniem do naszego organizmu)
- Nie dotykać jej podczas noszenia (w razie dotknięcia zdezynfekować ręce).
- Wymienić maseczkę, kiedy jest wilgotna lub brudna.
- Zdejmować czystymi rękoma.
- Jeżeli odkładać to tylko do czystej, plastikowej torby.
- Zdezynfekować ręce po zdjęciu maseczki.
I tu drobny test. Gdzie w tej
chwili znajduje się Wasza maseczka, którą macie zamiar za niedługo założyć?
Jeżeli macie ją na twarzy, to czy po zdjęciu zamierzacie ją wyrzucić/wyprać czy
użyjecie jej jeszcze raz? Często chowacie maseczkę do torebki kieszeni, po czym
ponownie ją zakładacie? Jak długo nosicie jedną maseczkę? Wymieniacie ją na
nową po godzinie?
Spodziewam się jakie będą
odpowiedzi. Sama przez długi czas nie byłam bez skazy, ale zmieniłam swoje
działanie. To jak się obchodzicie z Waszymi maseczkami, czy nosicie i
zdejmujecie je wielokrotnie wycierając wszystko po drodze (nie mówię tylko o dłoniach)
ma zasadnicze znaczenie dla Waszego bezpieczeństwa. Takich badań jeszcze nie
ma, ale mam nadzieję, że jakiś zespół podejmie się wyzwania i sprawdzi jaki
wpływ na zdrowie ma nieprawidłowe użytkowanie maseczki.
Jeszcze na deser parę kwestii
dotyczących diagnostyki SARS-CoV-2.
PCR nie jest testem diagnostycznym – służy tylko do
badań naukowych.
PCR od wielu
lat jest testem diagnostycznym i stosowano go m.in. do badań
kryminalistycznych, testów na ojcostwo, diagnozowania nowotworów jak również
predyspozycji genetycznych do rozwoju określonych nowotworów, badań
alergologicznych czy do badania zakażeń innymi wirusami. Wirusy powszechnie
diagnozuje się przy użyciu tej metody (12).
Dwa wymazy tego samego dnia – jeden pozytywny, drugi
negatywny. Testy kłamią!
Należy zacząć od tego, że prawidłowy
wynik testu zależy od poprawnego pobrania materiału. Sam wymaz można wykonać
źle. Na tyle źle, że wynik wyjdzie fałszywie ujemny. Transport w
nieprawidłowych warunkach również może wpłynąć na wynik testu. Test jest
najczulszy przy wykonaniu wymazu między 7 a 14 dniem od zakażenia. Po tym
czasie możemy uzyskać wynik fałszywie ujemny. Sam test przebiega w ten sposób,
że sprawdza się obecność kilku genów nowego koronawirusa (a jest ich szereg, m.in.:
N, E, S, RdRp oraz ORF1ab) (4). Geny te są specyficzne tylko dla SARS-CoV-2.
Jak to możliwe, że mamy taką pewność? Gdy wybuchła pandemia naukowcy z całego
świata zaczęli badać sekwencję nukleotydową wirusa (RNA tego wirusa) nukleotyd
po nukleotydzie. Mając pełną sekwencję wyizolowanych wirusów porównywali je
między sobą oraz z innymi wirusami. Możliwe jest to właśnie dzięki nauce i
dzieleniu się wiedzą – wyniki wszystkich tych badań są zdeponowane w bazie
danych dostępnej dla naukowców na całym świecie. W ten sposób wyodrębniono
fragmenty, które występują tylko i wyłącznie w SARS-CoV-2. W samym teście PCR
mamy kontrolę pozytywną (próbę zawierającą te znane, wybrane, sekwencje
SARS-CoV-2), kontrolę negatywną (próbę, gdzie na pewno nie ma RNA tego wirusa)
i dodatkowo kontrolę przebiegu samej reakcji w tej analizie (mówi nam o tym czy
analiza przebiegła prawidłowo i czy sam test jest ważny). Próby pacjentów są
porównywane z kontrolami. Jeżeli, któryś z genów w próbie pacjenta się nie
pojawia, test jest powtarzany. Wyniki są ponadto konfrontowane z wywiadem lekarskim.
Wirus stale mutuje, dlatego badanie jego sekwencji jest stale przez naukowców
wykonywane. Wykorzystanie w PCR kilku genów wirusa daje możliwość uzyskania
rzetelnego wyniku. Mutacje nie następują na tyle szybko, aby wszystkie
sekwencje się zmieniły, a wynik w tym przypadku wyszedł fałszywie negatywny.
Masz podejrzenie zakażenia wirusem to zrób sobie test
na przeciwciała, zamiast PCR.
To bardzo mylne stwierdzenie.
Testy serologiczne można wykonać w określonym czasie. Zbyt późne lub za szybkie
wykonanie testu da nam fałszywie ujemny wynik. W takich testach sprawdza się
obecność kilku przeciwciał IgM, IgA i IgG. Przeciwciała są produkowane przez
nasze komórki układu odpornościowego (limfocyty B), gdy ten pozna wirus i
zacznie się przed nim bronić. Przeciwciała mają pomóc w lokalizacji wirusa.
Przyczepiają się swoiście do danego białka wirusa, przez co dają organizmowi
znać, gdzie należy kierować odpowiedź układu immunologicznego i co dokładnie
zniszczyć. Sprytny ten nasz organizm 😊. IgM
i IgA są przeciwciałami powstałymi w początkowej fazie infekcji i są wykrywalne
ok. 6-8 dnia od zakażenia. Przeciwciała IgG są przeciwciałami związanymi z
tworzeniem pamięci immunologicznej i wykrywalne są ok. 10 dnia od zakażenia. Przeciwciała
te powinny pozostać w organizmie ozdrowieńców dłużej (obecnie szacuje się, że
min. 4 miesiące). Tak więc wykonanie testu do ok. 6 dnia od zakażenia może nam
dać wynik fałszywie ujemny. Testy te służą do szybkiego diagnozowania, nie są
jednak testami potwierdzającymi zakażenie. Tu wymagana jest analiza Real
Time PCR. Warto wspomnieć, że na rzetelność testów serologicznych ma wpływ
szereg czynników. Po pierwsze testy te (szczególnie testy tzw. płytkowe/kasetkowe)
nie są zbyt czułe (organizm musi wytworzyć dużą ilość przeciwciał, aby zostały one
w tym teście wykryte). Można trafić na tzw. okno serologiczne, czyli moment
kiedy przeciwciała nie są jeszcze wykrywalne (jest to możliwe, bo z reguły
pacjenci nie są pewni dokładnie kiedy się zarazili), więc nie trudno tu o
wyniki fałszywie ujemne. Ogromna ilość czynników może wpłynąć na wynik testu serologicznego
np. zażywana w suplementach diety biotyna (na wzrost włosów i paznokci). I moim
zdaniem najważniejsze – testy te oparte są na białkach znajdujących się na
powierzchni wirusa (wtedy przeciwciała znajdujące się we krwi pacjenta
przyłączają się specyficznie do tych białek, które zawiera komercyjny test).
Niestety te białka, o które opiera się wykrywanie przeciwciał przeciwko
SARS-CoV-2, znajdują się w obszarze wirusa, który najczęściej i najszybciej
ulega zmianom. To znaczy, że w wyniku mutacji wirus ten może zawierać na swojej
powierzchni już inne białka, zatem nasz organizm zacznie wytwarzać trochę inne
przeciwciała przeciwko białkom wirusa i obecne testy nie zdołają tych
przeciwciał wykryć. Obecne testy pozwalają wykrywać przeciwciała przeciwko 2-3
fragmentom białka wirusa SARS-CoV-2, jednak prawdopodobieństwo zajścia mutacji
we wszystkich tych białkach jest dość duże. Dlatego testy serologiczne wspomagają
tylko diagnozowanie zakażenia SARS-CoV-2 i wymagają szczegółowego wywiadu z
pacjentem. Ich zastosowanie jest w pełni uzasadnione przy badaniu jaka część
populacji uległa już zakażeniu, jak również w ustaleniu wskaźnika zapadalności
czy śmiertelności. Mogą być również ważnym narzędziem w badaniu odporności
populacji czy testowaniu szczepionek (3).
SARS-CoV-2 na stałe wpisał się naszą
teraźniejszość i przyszłość. Musimy nauczyć się z nim żyć, dlatego pełna i
rzetelna wiedza na jego temat da nam poczucie sprawczości w ochronie przed
zakażeniem. Zachęcam też do tego, aby uwierzyć w diagnostykę, która przy tak
krótkim czasie od rozpoczęcia pandemii jest naprawdę na wysokim poziomie i
stale się rozwija. Ważne, żeby była wykonywana przez specjalistów i w parze z
kompleksowym wywiadem lekarskim.
Bądźcie ostrożni i uważnie
analizujcie informacje jakie do Was napływają. Zwracajcie również uwagę na
charakter całej informacji/wypowiedzi, nie na wyrwane z kontekstu półzdania. Czepianie
się wyrwanych z kontekstu zdań i dorabiane do nich fake teorii to prawdziwa
plaga. Gorąco zachęcam do promowania faktów. Walka z szumem informacyjnym i
fake newsami jest coraz trudniejsza.
Jak wspomniałam wyżej,
autorytetom coraz ciężej dotrzeć do odbiorców. Obecne wymogi stawiane naukowcom
są bardzo wysokie, przez co wyścig o pieniądze na badania, wyniki oraz o punkty
trwa. Prawdę mówiąc autorytety często nie mają już sił walczyć z szerzącą się
nieprawdą. Często słyszałam „nie mam już sił z tym walczyć, bo nie ma sensu”.
Ja wierzę, że sens uświadamiania jest. Wierzę, że takie rzetelne dane pomogą
szczególnie tym, którzy szumie informacyjnym są bardzo zagubieni i czują
strach. Mam również nadzieję, że osoby bezmyślnie szerzące pseudofakty zatrzymają
się i zaczną brać odpowiedzialność za to co rozpowszechniają. W tych trudnych
czasach szczególnie trudno uwierzyć w prawdę.
Jestem otwarta na dyskusję.
Dr Aleksandra Kurzyńska
Źródła:
- 1D. Dzierżanowska, Antybiotykoterapia praktyczna, Alfa Medica Press, Bielsko-Biała 2008, wyd.4, ISBN: 978-83-7522-013-1.
- 2. https://www.who.int/emergencies/diseases/novel-coronavirus-2019/question-and-answers-hub/q-a-detail/q-a-similarities-and-differences-covid-19-and-influenza?gclid=CjwKCAjwrKr8BRB_EiwA7eFaphS2aVjhWUlVN7yDtYi7hs6P5VJhbi4IYBu4rJD6W26l2h7BwA3LzRoCknIQAvD_BwE
- 3. https://pulsmedycyny.pl/najwieksza-od-5-lat-smiertelnosc-z-powodu-grypy-958452
- 4. Dane przedstawione podczas szkolenia EUROIMMUN „6 miesięcy z COVID 19. Co dziś wiemy o diagnostyce SARS CoV 2?, 29.09.2020r., prelegent prof. dr hab. n. med. Miłosz Parczewski.
- 5. J. Zieliński, J. Przybylski, Ile wody tracimy z oddechem, „Pneumonologia i Alergologia Polska”, 2012, t. 80, nr 3.
- 6. https://www.nature.com/articles/s41598-018-35896-1
- 7. https://www.nature.com/articles/d41586-020-02801-8?fbclid=IwAR2LkeeEE6t0pjdTXVgcfSsyrqkg2yR4heA_L_qzbjFwdH38tkflw-nZ7GM
- 8. https://www.ajicjournal.org/article/S0196-6553(12)00717-1/abstract
- 9. https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4202234/
- 10. https://apnews.com/article/9072351115
- 11. https://www.who.int/emergencies/diseases/novel-coronavirus-2019/question-and-answers-hub/q-a-detail/q-a-on-covid-19-and-masks
- 12. http://www.pm.microbiology.pl/web/archiwum/vol5412015075.pdf