Jedną z wielu przyjemności, które oferuje nam lato, jest możliwość wypoczywania nad brzegami jezior. Pływanie w otwartych wodach niesie jednak ze sobą sporo zagrożeń, skutkujących poważnymi problemami zdrowotnymi. Woda jest siedliskiem wielu chorobotwórczych mikroorganizmów. Wysokie temperatury sprzyjają rozwojowi niewidocznych dla kąpiących się bakterii, które mogą powodować choroby skóry, przewodu pokarmowego, układu oddechowego, ucha, oka oraz zakażenia ran. Zagrożeniem dla zdrowia mogą być także metabolity niektórych mikroorganizmów – toksyny sinicowe, o których obecności w wodzie ostrzegają tzw. „zakwity”. Kąpiel w takiej wodzie może się skończyć zatruciem pokarmowym, a w ciężkich przypadkach nawet porażeniem mięśni, prowadzącym do niewydolności oddechowej.
W tym tekście pragnę jednak zwrócić uwagę wszystkich amatorów letnich kąpieli na bardzo słabo poznane zagrożenie, jakim są pasożytnicze przywry wodne. Larwy tych organizmów mogą powodować bardzo przykre schorzenie, znane jako „świąd pływaka” (ang. swimmers' itch) albo cerkariowe zapalenie skóry. Jest to choroba alergiczna skóry, wywołana wnikaniem larw (cerkarii) niektórych gatunków przywr z grupy wnętrzniaków (Digenea).
Cerkaria (ogonatka) jest stadium wolnożyjącym larwy (porusza się za pomocą ogonka) odpowiedzialnym za dotarcie do organizmu żywiciela ostatecznego. Po przyczepieniu się do skóry larwa uwalnia zawartość gruczołów penetrujących (wypełnionych enzymami histolitycznymi), dzięki czemu jest w stanie przeniknąć przez skórę gospodarza. Dla wielu gatunków przywr z rodzaju Schistosoma (np. S. haematobium – przywra krwi lub przywra żylna), występujących w cieplejszym klimacie (Afryka, wschodnie wybrzeże Ameryki Południowej, Azja Południowo-Wschodnia, Bliski Wschód), żywicielem ostatecznym jest człowiek. Pasożyty te wywołują w rejonach występowania powszechne i poważne schorzenie zwane schistosomatozą (bilharcjoza, przywrzyca, gorączka ślimacza).
Schistosomatoza, obok malarii, jest najpoważniejszym
w skali świata parazytologicznym
problemem zdrowotnym. Według szacunków, choruje na nią 230 milionów ludzi, a
zagrożonych jest 500-700 mln. Na
szczęście, do Polski
choroba ta jest zawlekana rzadko. W naszej szerokości geograficznej znacznie częstszym
problemem, choć ciągle słabo poznanym, są gatunki przywr (z rodzajów Schistosoma i Trichobilharzia) pasożytujące na ptakach wodnych (w ich naczyniach
krwionośnych)
dla których człowiek może być żywicielem przypadkowym (żywiciel, w którym
danego pasożyta spotyka się wyjątkowo, i w którym najczęściej nie dochodzi do
pełnego rozwoju lub dłuższej przeżywalności pasożyta). Cerkariowe zapalenie skóry odnotowano na całym świecie,
w tym na obszarach o chłodnym i zimnym klimacie (np. w Danii, Norwegii, Szwecji
i Islandii – geotermalnie ogrzewane zbiorniki wodne). Jest to choroba
alergiczna skóry, objawiająca się początkowo bolesną, a następnie intensywnie
swędząca wysypką, która znika po około tygodniu (czasami pojawiają się także objawy
ogólne – gorączka, biegunka i nieżyt nosa). Zmiany skórne, wywołane wwiercaniem
się w skórę cerkarii, pojawiają się na częściach ciała mających kontakt z wodą.
Przypominają nieco zmiany wywołane ukłuciem komara – są wypukłe,
zaczerwienione, z charakterystyczną „krostką” na szczycie, w której (pod
powiększeniem) dostrzec można kraterowate zagłębienie – miejsce wniknięcia larwy
pasożyta. Niestety, największe zagęszczenie cerkarii w wodzie obserwuje się w ulubionych
miejscach kąpieli – w wodach powierzchniowych (zwłaszcza na płyciznach) z
szybko nagrzewającą się i dobrze nasłonecznioną wodą. Dodatkowym czynnikiem ryzyka
jest liczne występowanie ptactwa wodnego (zwłaszcza kaczek) i obecność żywicieli
pośrednich – ślimaków z rodzaju błotniarka Lymnaea.
Na łamach czasopisma Vector
borne and zoonotic diseases (2021, 21(4):269-274. doi: 10.1089/vbz.2020.2681) opisano przypadek cerkarioidalnego
zapalenia skóry u osób kąpiących się w jednym z podolsztyńskich jezior (osoby
dorosłe i dzieci), podczas upalnego lata 2018 roku. Gatunek
pasożyta zidentyfikowano
jako Trichobilharzia szidati. Jego żywicielem
pośrednim był ślimak – prawdopodobnie błotniarka stawowa Lymnaea
stagnalis. Ze względu na podobny skład substancji chemicznych na skórze
ciepłokrwistych kręgowców (ptaków i ssaków) cerkarie
Trichobilharzia szidati mogą wnikać w skórę ssaków (w tym ludzi) ale są niszczone
przez układ odpornościowy żywiciela przypadkowego już podczas penetracji jego skóry
(lub możliwej dalszej migracji przez organizm) i ostatecznie nie są w stanie
ukończyć swojego cyklu życiowego. Nie jest to więc schorzenie zagrażające
poważnie naszemu zdrowiu ale niestety bardzo nieprzyjemne. Aby ograniczyć
ryzyko infekcji warto w przemyślany sposób wybierać miejsce kąpieli, unikając
potencjalnych miejsc występowania pasożytów. Po wyjściu z wody należy również
bardzo dokładnie wytrzeć ciało ręcznikiem, rezygnując z (skądinąd przyjemnego) powolnego
osuszania się w promieniach słońca. Jeżeli już pojawią się na skórze
niepokojące objawy, bezwzględnie należy się skonsultować z lekarzem
specjalistą.
Tekst i
fotografie – Dariusz Kubiak