środa, 17 stycznia 2018

Czym się różni biotechnologia od magii – z nawiązaniem do ekorozwoju

Czym jest magia? Definicja encyklopedyczna mówi, że magia to „zespół działań rytualnych, symbolicznych, których celem jest osiągnięcie w naturalnym lub społecznym otoczeniu człowieka pożądanych skutków, postrzeganych jako niemożliwe do realizacji przez samo tylko działanie praktyczne” [1]. A więc, biotechnologia to magia? W końcu jej celem jest głównie „osiągnięcie pożądanych skutków”, które w społeczeństwie są często postrzegane jako „niemożliwe do realizacji”. Tak, to muszą być „czary”. Tylko czy „czary magiczne” są takie same jak „czary biotechnologiczne”?

Biotechnologia cieszy się raczej złą sławą wśród opinii publicznej. GMO, klonowanie, transgeneza, sekwencjonowanie – to dość tajemnicze słowa dla przeciętnego człowieka, który nie ma z tym tematem styczności na co dzień. Stąd pojawiają się liczne obawy i kontrowersje związane np. z GMO. Częściej patrzymy na biotechnologię nie jak na szansę na coś lepszego, ale jak na złą czarownicę.

Guślarze, zielarki, czarownice na co dzień spotykali się z ostracyzmem, jednak w przypadku ciężkich chorób, kiedy wioskowy lekarz nie był już w stanie nic zrobić (albo w ogóle nie było go na miejscu), udawano się właśnie do nich. Napary z nieznanych roślin, dziwne zaklęcia – to budziło strach. Dziś magia postrzegana jest jako sztuczki iluzjonisty gdzie magik wzbudza raczej podziw, wyciągając królika z kapelusza. Tworzy coś z niczego. Czy tak samo działa biotechnologia? W końcu nie widzimy DNA, a potem nagle powstaje nam roślina zmieniona genetycznie.

Najprostsze metody modyfikacji genetycznych są z nami od bardzo dawna. Kiedy rolnik chciał mieć lepsze plony, krzyżował ze sobą te rośliny danego gatunku, które wydawały najdorodniejsze plony. Z biegiem czasu otrzymywał bardziej płodną odmianę gatunku. Dziś metody te są bardziej zaawansowane, wyspecjalizowane, ale to nie oznacza, że są łatwiejsze.

Coś, czego nie widzimy gołym okiem, jest dla nas często czymś „magicznym”. Czy więc biotechnolog uprawia czary produkując insulinę ze zmodyfikowanych bakterii, które trudno jest dostrzec gołym okiem? Oczywiście, że nie. Powstanie takiej insuliny musiał poprzedzić złożony proces wszczepienia do materiału genetycznego bakterii, genu odpowiadającego za produkcję ludzkiej insuliny, następnie bakterie te hodowano i izolowano insulinę.

Biotechnologia to szeroka dziedzina, a jej efekty możemy obserwować na wielu płaszczyznach. Wspomaga m.in. szeroko rozumiany ekorozwój. Czego przykładem może być chociażby mikrobiologiczne oczyszczanie ścieków. Prowadzone są też badania nad tworzywami podlegającymi łatwiejszej i szybszej utylizacji. Dodatkowo, jako że coraz większą popularnością cieszą się biopaliwa i biogaz, próbuje się stworzyć lub wyizolować jak najbardziej wydajne gatunki roślin i mikroorganizmów, które można by stosować w tej gałęzi przemysłu. Nie są to rzeczy na jakie zwracamy uwagę na co dzień, możliwe nawet, że nie zauważymy efektów takich działań, mających na celu poprawę warunków środowiska. Jednak jeśli pozwolimy „działać” biotechnologii w ramach zrównoważonego rozwoju, możemy znacząco poprawić jakość życia następnych pokoleń. 

Podsumowując, biotechnologia to nie magia, a biotechnolog nie wyciąga od tak DNA z probówki. Biotechnologia opiera się na rzetelnych badaniach, a nie zaklęciach i rytuałach. To, że nie każdy rozumie jak to wszystko „działa”, na czym polegają stosowane w tej dziedzinie techniki, nie oznacza, że należy biotechnologię skreślać lub co gorsza – ją oczerniać. To wspaniała szansa rozwoju i polepszenia naszego świata, nie bójmy się zaufać w tej kwestii osobom, które się na tym znają i wiedzą jak biotechnologię wykorzystać – nie szamanom ale naukowcom.

Karolina Stałanowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz