Salinella salve, Grafika wygenerowana przez AI |
Takimi słowami powinniśmy powitać nowe ogniwo naszej ewolucyjnej drogi. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie lub może szczęśliwym trafem miał okazje spędzać wakacje nad słonymi źródłami Argentyny przypatrując się wystarczająco dogłębnie jej wodom, mógł spotkać się z długo wyczekiwanymi, wielokomórkowymi, fascynującymi na wiele sposobów organizmami.
Do tej niesamowitej grupy należą przydenne, mikroskopijne wielokomórkowce o ciele przypominającym zebrane w grupę komórki, niczym krople rosy odbijające paletą barw padające na nie światło lub morskie kryształy na wzór Serca Oceanu o idealnie wykonanym boską ręką szlifie, stanowiące perfekcyjnie pasujący element układanki boskiego planu. Tak samo cenne i tak samo piękne. Od brylantów odróżnia je jedynie długość życia, gdyż ciągle następuje ich podział na dwa pokrewne pokolenia.
Wyglądają one dokładnie tak, jak wyglądało to w wizjach idealnego rozwiązania zagadki drogi ewolucji. Perfekcyjny sen biologa w czystej postaci, płynne brylanty stanowiące punkt wyjścia naszego powstania. A kto nie chciałby mieć w sobie odrobiny luksusu? Choćby był on naznaczony jedynie historią.
Tylko właśnie…Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, bo do tej pory udało się doświadczyć tej przyjemności empirycznie tylko jednej osobie. Wiadomo, diamenty są cenne, więc rzadkie, ale jednak jak twierdzą zapiski badacza J. Frenzela minęło już przeszło 200 lat. Mimo licznych wakacji w Argentynie nie udało mi się ich zobaczyć. Tak samo jak innym zainteresowanym badaczom. Obserwacja zostaje więc tak unikatowa, jak same organizmy.
Czasami szkło iskrzy się mocniej od diamentów, bo bardziej od nich musi się wykazać. Być może to właśnie szkło było przedmiotem obserwacji ówczesnego badacza. Iskrzące się szkło na dnie słonych źródeł, mylnie odebrane okiem badacza jako zjawisko doskonałe i nadzwyczajne, przez brak jego precyzji, doświadczenia lub wiedzy. A może sam badacz osiadł na laurach swojego samozachwytu nie poddając się krytycznemu oku nauki?
Niestety papier (tu klawiatura) przyjmie wszystko, za to nauka nie do końca. Tak samo wizja Salinella salve, diamentowego przodka rodzaju ludzkiego pozostaje dalej jedynie wizją, ponieważ obserwacja gatunku była tak oryginalna, że okazała się nie do powtórzenia. Czy była ona kłamstwem napędzanym lękiem przed zapomnieniem, a może chęcią pozostania wiecznym niczym diamenty? Czy może była to niesamowita obserwacja, która była tak nieoczywista i niewiarygodna, że miną jeszcze lata, a może i wieki zanim uda się do niej wrócić i nadać jej godną odkryciu naukowemu chwałę?
Czasami trzeba się wczuć w rolę krytyka (red:”marudę, niszczyciela dobrej zabawy”) i nie wierzyć we wszystko, co podadzą nam na tacy, choćby brylantowej. Nasz tajemniczy, długo wyczekiwany przodek jeszcze przez jakiś czas pozostanie wyczekiwanym do czasu, aż znajdzie się ktoś, kto spojrzy krytycznym, naukowym okiem i odnajdzie rzetelną i powtarzalną METODĘ na przeczesanie słonych źródeł Argentyny.
Klaudia Rodziewicz
Biologia molekularna rok I, st II
Prompt "wygeneruj mi obraz organizmu wielokomórkowego o bardzo płaskim ciele, obraz spod mikroskopu, organizm jest mikroskopijnych rozmiarów, pokryty rzęskami, podobny do orzęska, komórki jego ciała wyglądają jak małe diamenty odbijające promienie światła, żyje on na dnie zbiornika wodnego, obraz ma być do publikacji"
Prompt użyty do wygenerowania grafiki. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz