wtorek, 3 grudnia 2019

Siateczki nie trzeba (projekt studentów biotechnologii)



 Stoimy na skraju katastrofy. Nasz okręt płynie po bezmiarze oceanu, a przed nim przeszkoda, której nie da się wyminąć. Nie ma drogi ucieczki. Oto na horyzoncie wyłania się góra plastiku, w którą niedługo uderzymy z impetem i która zniszczy nasz statek. Toniemy. Toniemy w morzu plastiku.
Nie ma ratunku…
Ale czy na pewno?
Czy rzeczywiście jesteśmy skazani na życie w środowisku przeładowanym plastikiem?
Czy nie możemy swoimi działaniami chociaż odrobinę zmienić otaczającej nas rzeczywistości?
Jestem studentką ostatniego semestru biotechnologii i wraz ze swoimi koleżankami i kolegami z grupy zmierzyłam się z tymi pytaniami.

I wiecie co?
Okazało się, że naprawdę nie jesteśmy zbyt mali lub zbyt nic nieznaczący, by dokonać zmian. Chcieć to móc! A my chcemy, aby nasze codzienne wybory przynajmniej trochę zmniejszyły ilość dostarczanego niepotrzebnie do otoczenia plastiku. I możemy!

Jak? – zapytacie
My, studenci biotechnologii, śpieszymy z odpowiedzią!
Drogi Czytelniku/Czytelniczko – wyobraź sobie pewną scenkę: któregoś sobotniego ranka wstajesz jak gdyby nigdy nic i pamiętając dawne zalecenia rodziców o tym, by zjeść rano coś pożywnego, stwierdzasz – czas na śniadanie. Zjesz kolorową kanapkę! Niestety lodówka rozczarowująco świeci pustkami. Śpieszysz więc do sklepu tuż za rogiem i rozpoczynasz „polowanie”. Wybierasz pieczywo, sałatę, paprykę, pomidory i cokolwiek jeszcze chcesz, by znalazło się na twojej cudownej kanapce.
Póki co nic nadzwyczajnego, prawda?

Drogi Czytelniku/Czytelniczko – dołóż proszę do tej wizji jeden element: wybierając którykolwiek z tych produktów, zamiast pakować je do jednorazowej siateczki, wkładasz je do własnoręcznie zrobionego woreczka z niepotrzebnej już dawno firanki.

Piękno w swojej prostocie
Nie tylko dałeś/dałaś „nowe życie” firanie, która od dawna zalega gdzieś w mieszkaniu i niechybnie zostałaby wyrzucona, ale też prostym gestem zmniejszasz ilość używanego przez siebie plastiku.
Zrobienie takiej siateczki to nic trudnego – wierzcie mi. Skoro nam się udało, to i wam się uda. Czego potrzebujecie: przede wszystkim chęci, do tego kawałka niepotrzebnej firanki, igły, nici, nożyczek i wstążki lub sznurka. Materiałów instruktażowych jak to wszystko wykonać jest w internecie mnóstwo, a i my niedługo pokażemy nasz własny.

Tylko po co się wysilać?
Oczywiście nadal można migać się popularnym frazesem „cóż z tego, że ja będę coś robić, skoro dziesiątki ludzi dookoła mnie nie zrobi nic” i w ten sposób usprawiedliwiać swoje codzienne wybory dotyczące choćby (nie)segregacji odpadów, (nie)oszczędzania wody, (nie)pakowania jednego banana do osobnej plastikowej siateczki.

Tylko czy nie lepiej byłoby w końcu wziąć życie we własne ręce i stać się kapitanem swojego statku? Nie oglądać się na czyjeś lenistwo, nie oglądać się na czyjąś niechęć do proekologicznych działań. Żyć własnym życiem i dokonywać własnych wyborów. Spróbować ominąć okrętem górę plastiku.
Chcieć to móc. Ty też możesz dokonać zmiany. Bo małe gesty naprawdę mają wielkie znaczenie.

Uszyj swoją własną siateczkę!
Powiedz w sklepie, że siateczki nie trzeba!
Bo skoro my możemy, to ty też możesz!


Weronika Guzińska



Fot. S. Czachorowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz