Nie ma ratunku…
Ale
czy na pewno?
Czy rzeczywiście jesteśmy skazani na życie w środowisku
przeładowanym plastikiem?
Czy nie możemy swoimi działaniami chociaż odrobinę zmienić
otaczającej nas rzeczywistości?
Jestem studentką ostatniego semestru biotechnologii i wraz ze
swoimi koleżankami i kolegami z grupy zmierzyłam się z tymi pytaniami.
I wiecie co?
Okazało się, że naprawdę nie jesteśmy zbyt mali lub zbyt nic
nieznaczący, by dokonać zmian. Chcieć to móc! A my chcemy, aby nasze codzienne
wybory przynajmniej trochę zmniejszyły ilość dostarczanego niepotrzebnie do
otoczenia plastiku. I możemy!
Jak? –
zapytacie
My, studenci biotechnologii, śpieszymy z odpowiedzią!
Drogi Czytelniku/Czytelniczko – wyobraź sobie pewną scenkę: któregoś
sobotniego ranka wstajesz jak gdyby nigdy nic i pamiętając dawne zalecenia
rodziców o tym, by zjeść rano coś pożywnego, stwierdzasz – czas na śniadanie.
Zjesz kolorową kanapkę! Niestety lodówka rozczarowująco świeci pustkami.
Śpieszysz więc do sklepu tuż za rogiem i rozpoczynasz „polowanie”. Wybierasz
pieczywo, sałatę, paprykę, pomidory i cokolwiek jeszcze chcesz, by znalazło się
na twojej cudownej kanapce.
Póki co nic nadzwyczajnego, prawda?
Drogi Czytelniku/Czytelniczko – dołóż proszę do tej wizji
jeden element: wybierając którykolwiek z tych produktów, zamiast pakować je do
jednorazowej siateczki, wkładasz je do własnoręcznie zrobionego woreczka z
niepotrzebnej już dawno firanki.
Piękno w swojej
prostocie
Nie tylko dałeś/dałaś „nowe życie” firanie, która od dawna
zalega gdzieś w mieszkaniu i niechybnie zostałaby wyrzucona, ale też prostym
gestem zmniejszasz ilość używanego przez siebie plastiku.
Zrobienie takiej siateczki to nic trudnego – wierzcie mi.
Skoro nam się udało, to i wam się uda. Czego potrzebujecie: przede wszystkim
chęci, do tego kawałka niepotrzebnej firanki, igły, nici, nożyczek i wstążki
lub sznurka. Materiałów instruktażowych jak to wszystko wykonać jest w
internecie mnóstwo, a i my niedługo pokażemy nasz własny.
Tylko po co się
wysilać?
Oczywiście nadal można migać się popularnym frazesem „cóż z
tego, że ja będę coś robić, skoro dziesiątki ludzi dookoła mnie nie zrobi nic”
i w ten sposób usprawiedliwiać swoje codzienne wybory dotyczące choćby
(nie)segregacji odpadów, (nie)oszczędzania wody, (nie)pakowania jednego banana
do osobnej plastikowej siateczki.
Tylko czy nie lepiej byłoby w końcu wziąć życie we własne
ręce i stać się kapitanem swojego statku? Nie oglądać się na czyjeś lenistwo,
nie oglądać się na czyjąś niechęć do proekologicznych działań. Żyć własnym
życiem i dokonywać własnych wyborów. Spróbować ominąć okrętem górę plastiku.
Chcieć to móc. Ty też możesz dokonać zmiany. Bo małe gesty
naprawdę mają wielkie znaczenie.
Uszyj swoją
własną siateczkę!
Powiedz w
sklepie, że siateczki nie trzeba!
Bo skoro my
możemy, to ty też możesz!
Weronika Guzińska
Fot. S. Czachorowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz