niedziela, 18 października 2020

COVID19 – rozprawiamy się z pseudofaktami

(źródło ilustracji: Pixabay)
Obecnie jesteśmy bombardowani informacjami dotyczącymi SARS-CoV-2 (wirusa powodującego chorobę COVID19). Nie tylko programy informacyjne, ale również wszelkie social media są przepełnione różnymi i bardzo sprzecznymi informacjami na temat wirusa. Początkowo słuchano autorytetów w tej dziedzinie. Potem autorytety te zmieniały nieco wersję wypowiedzi lub podawały niepełne dane co nadszarpnęło zaufanie odbiorców. Teraz głosy autorytetów przykrywa szum wiadomości z różnych, niepewnych źródeł. Wyrwane z kontekstu zdania, komentarze bez przemyślenia i teorie spiskowe są na porządku dziennym. Ta dezinformacja oraz brak pełnej i rzetelnej wiedzy na ten temat powoduje nasilający się w nas niepokój. Zwłaszcza teraz, gdy epidemia się rozkręca, czujemy się coraz bardziej bezbronni i nie wiemy już sami co mamy robić. Postaram się skonfrontować z twardymi danymi kilka twierdzeń, z którymi spotykamy się na każdym kroku, a które wprowadzają wszystkich w błąd. Pomoże to, w podejmowaniu przez Was odpowiednich kroków by ochronić siebie i bliskich przed zakażeniem śmiertelnym wirusem jakim jest SARS-CoV-2.

Podkreślę na początku, że autorytetów jednak warto posłuchać, a pojawiające się zmiany w zaleceniach miały swoje uzasadnienie. Pamiętacie? Początkowo zalecano, aby maseczki nosiły tylko osoby aktywnie chore. Potem nakazano nam wszystkim nosić maseczki. Autorytety opierały swoje wypowiedzi o aktualną (na ten czas) wiedzę. Przypominam, że SARS-CoV-2 jest nowym koronawirusem, o którym nic tak naprawdę nie wiedzieliśmy, a założenia oparte były o badania nad wcześniejszymi typami tego wirusa. Wraz z rozwojem epidemii na całym świecie ruszyły badania, które dostarczyły nowych danych. Wyniki tych badań oraz bieżące obserwacje rozwoju tej epidemii spowodowały wprowadzenie zmian w dotychczasowych zaleceniach.

Czy mogę wypowiadać się na temat związany z SARS-CoV-2 i czy mogę być uznana za autorytet? Tak, na pewno przekażę więcej faktów niż celebryci. Na temat wirusów, badań laboratoryjnych i diagnostyki laboratoryjnej wiem sporo. Jestem biotechnologiem, diagnostą laboratoryjnym i doktorem nauk biologicznych. Od 6 lat prowadzę na Wydziale Biologii i Biotechnologii UWM w Olsztynie ćwiczenia z zakresu immunologii. Mam otwarty umysł, stale się uczę i jestem bardzo dociekliwa. W związku z tym nie mogę pozostać obojętna wobec ogromnej ilości fałszywych informacji o COVID19 i czuję się w obowiązku przerwać milczenie oraz skonfrontować te pseudofakty z aktualnymi danymi naukowymi. Poniżej przedstawię swoją wiedzę na ten temat podpartą badaniami (podam źródła).

Poniżej przedstawiam najsłynniejsze pseudofakty na temat COVID19, które na szeroką skalę rozpowszechnione są w sieci.

COVID nie istnieje i przecież nie można być chorym bezobjawowo.

To chyba najgroźniejszy pseudofakt. Jego wyznawcy czują się usprawiedliwieni za unikanie odpowiedzialności zbiorowej poprzez m.in. nienoszenie maseczek. SARS-CoV-2 jak i inne koronawirusy i ogólnie wirusy istnieje. Tu mogłabym załączyć tysiące publikacji naukowych na ten temat, z różnych krajów czy różnych ustrojów politycznych. Polityczne teorie spiskowe naprawdę nie mają sensu. Chory bezobjawowo – pozwolę sobie uściślić ten termin, bo choć jest powszechnie stosowany, to jest dość potoczny. W mediach i gdziekolwiek o tym terminie nie usłyszycie chodzi o to, że jest to osoba zakażona wirusem, która nie ma objawów klinicznych (nie ma gorączki, kaszlu, duszności itp.), mimo to zaraża (wyjaśniam niżej). To jest możliwe i dość powszechne wśród atakujących nas mikrobów. Przykładem może być gronkowiec złocisty. To bakteria, którą jest zakażona spora część naszej populacji (szacunkowo 50%) (1). Możemy nie wiedzieć, że jesteśmy zakażeni. Jesteśmy zdrowi, jednak możemy zarażać innych (nosiciel = osoba zakażona, zdrowa, mogąca zarażać). Zatem podkreślę jeszcze raz - SARS-CoV-2 istnieje, jest groźnym wirusem i można być nim zakażonym przy jednoczesnym braku objawów.

Grypa jest bardziej śmiertelną chorobą niż COVID19, a nikt się tak nią nie przejmował jak teraz koronawirusem. To niepotrzebne sianie paniki.

Żeby powiedzieć o śmiertelności w przebiegu COVID19 musimy tak naprawdę poczekać. Nie minął rok od wybuchu pandemii, to stosunkowo krótko by podawać twarde dane. Jednak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaznacza, że śmiertelność ta już wydaje się być wyższa w przypadku COVID19 i szacuje się, że wynosi 3-4%, natomiast dla grypy sezonowej jest to wskaźnik poniżej 0,1% (2). Tu warto zaznaczyć, że wszystkie dane dotyczące grypy i związanej z nią śmiertelności zawierają również przypadki śmiertelne w wyniku powikłań pogrypowych. Ponadto mówi się o tym, że w przypadku powikłań pogrypowych ta śmiertelność na przestrzeni lat wzrosła (3). W przypadku COVID19 mówimy o śmiertelności wśród osób aktywnie przechodzących chorobę. Nic nie wiemy o konsekwencjach jakie nieść będą za sobą same powikłania. Nie chcę wywoływać paniki, jednak zwracam uwagę na to, że przy grypie brak ostrożności nie niósł za sobą tak poważnych konsekwencji jak niesie teraz. I dodam – jedno drugiego nie wyklucza. Były potwierdzone zakażenia grypą i SARS-CoV-2 jednocześnie (4).

Maseczki nie chronią nas przed wirusem, powinni je nosić tylko chorzy i to kaszlący/kichający.

Maseczki nie dają 100% ochrony przed wirusem. Aby nasze szanse na uniknięcie zarażenia wzrosły trzeba do tego dodać zachowanie dystansu społecznego i ogólne zasady higieny. Suche fakty - przebadano pacjentów bez objawów, którzy w badaniu PCR uzyskali wynik pozytywny. Mówiąc prosto – w ich górnych drogach oddechowych, skąd pobierany był wymaz, znajdował się wirus. Czy takie osoby mogą zarażać? Okazuje się, że tak. Dlaczego? Wydychając powietrze wydychamy wodę, a przy obecnych temperaturach oraz w zależności od wilgotności otaczającego powietrza, wydychamy jej ok. 18-20 ml/h (5). Każda forma wody jaką wydychamy (czy podczas spokojnego oddychania, mówienia czy też kaszlu bądź kichania) stanowi areozol, który jest potencjalnym nośnikiem wirusa (6). Maseczki z różnym powodzeniem przepuszczają wirusy i bakterie ((od 95% dla masek medycznych zaopatrzonych w filtry do 19% przy maseczkach dwuwarstwowych (7)), ale zdecydowanie hamują ich transfer do otoczenia. Dobrą opcją, dla tych, dla których noszenie maseczki jest uciążliwe są przyłbice. Sami zobaczcie jak to działa: https://www.youtube.com/watch?v=WT3zi7YczkY. Zarówno maseczki medyczne i te wykonane przez nas samych, jak i przyłbice ograniczają rozprzestrzenianie się bioaerozolu, który wydychamy. Dodaję jeszcze jeden ciekawy film na ten temat: https://www.youtube.com/watch?v=pyrpbq0Di7A.

Podsumowując. Maseczki mają pomóc w ograniczeniu rozprzestrzeniania drobinek wody, które są potencjalnym nośnikiem wirusa. W obecnej chwili nie możemy być pewni, czy jesteśmy zdrowi lub czy nasze otoczenie jest zdrowe, dlatego noszenie maseczek jest uzasadnione. Wspomagamy tym ochronę siebie i innych.

Nosząc maseczki wdychamy CO2 i się zatruwamy.

Stale wydychamy i wdychamy CO2 , bez względu na to czy mamy na twarzy maseczki czy nie. Jedynie jego zawartość w powietrzu wydychanym lub wdychanym się różni (w wydychanym 4%, we wdychanym 0,04%). Są badania, w których wykazano, że noszenie maseczek N95 przez 1 godzinę, podczas umiarkowanie ciężkiej pracy, powoduje wzrost tętna, częstości oddechów i wyższe wyniki wysycenia organizmu CO2 (testy przezskórne) przy jednoczesnym braku wpływu na saturację (wysycenie organizmu tlenem) (8). Zmiany, które odnotowano są stosunkowo niewielkie, a organizm jest dotleniony, zatem zakładamy, że noszenie maseczek nie wpływa negatywnie na nasze zdrowie (mówimy tu cały czas o badaniach i założeniach dla zdrowych osób, bez przewlekłych chorób układu oddechowego czy serca).

Noszenie maseczek powoduje grzybicę płuc.

Nie, nie powoduje. Nie powoduje też ogólnie pojętego zapalenia płuc. Nie ma badań, które by na takie zakażenia przy noszeniu maseczek wskazywały. Z drugiej strony opublikowano badania wykazujące jak wiele mikrobów zostaje zatrzymanych na zewnętrznej części maseczki medycznej (9), zatem podkreślany jest fakt skuteczności jej noszenia. Ciekawostka – ten fake news o grzybicy płuc w wyniku noszenia maseczek pojawił się w Tweecie kandydata na kongresmena Florydy, Jessiego Meltona, 19 czerwca 2020r. (10). Nieźle się rozprzestrzenił ten pseudofakt, co nie? Niepokojące jest to, że ten jeden Tweet sprowokował do dalszych manipulacji i powstawania coraz to nowszych pseudo dowodów na ten temat.

Rozważanie czy noszenie maseczek nie jest dla nas groźne ma jednak sens pod innym kątem. Tu warto zacząć od znaczenia PRAWIDŁOWEGO użytkowania maseczek. Zalecenia WHO dotyczące fabrycznych maseczek są jasne (11). Najważniejsze z nich to:

·   Zakładać maseczkę czystymi rękoma, stroną adsorbującą na zewnątrz (ta strona ma zbierać i zatrzymywać mikroby które nas otaczają, przez co chroni przed ich wnikaniem do naszego organizmu)

  • Nie dotykać jej podczas noszenia (w razie dotknięcia zdezynfekować ręce).
  • Wymienić maseczkę, kiedy jest wilgotna lub brudna.
  • Zdejmować czystymi rękoma.
  • Jeżeli odkładać to tylko do czystej, plastikowej torby.
  • Zdezynfekować ręce po zdjęciu maseczki.

I tu drobny test. Gdzie w tej chwili znajduje się Wasza maseczka, którą macie zamiar za niedługo założyć? Jeżeli macie ją na twarzy, to czy po zdjęciu zamierzacie ją wyrzucić/wyprać czy użyjecie jej jeszcze raz? Często chowacie maseczkę do torebki kieszeni, po czym ponownie ją zakładacie? Jak długo nosicie jedną maseczkę? Wymieniacie ją na nową po godzinie?

Spodziewam się jakie będą odpowiedzi. Sama przez długi czas nie byłam bez skazy, ale zmieniłam swoje działanie. To jak się obchodzicie z Waszymi maseczkami, czy nosicie i zdejmujecie je wielokrotnie wycierając wszystko po drodze (nie mówię tylko o dłoniach) ma zasadnicze znaczenie dla Waszego bezpieczeństwa. Takich badań jeszcze nie ma, ale mam nadzieję, że jakiś zespół podejmie się wyzwania i sprawdzi jaki wpływ na zdrowie ma nieprawidłowe użytkowanie maseczki.

Jeszcze na deser parę kwestii dotyczących diagnostyki SARS-CoV-2.

PCR nie jest testem diagnostycznym – służy tylko do badań naukowych.

PCR od wielu lat jest testem diagnostycznym i stosowano go m.in. do badań kryminalistycznych, testów na ojcostwo, diagnozowania nowotworów jak również predyspozycji genetycznych do rozwoju określonych nowotworów, badań alergologicznych czy do badania zakażeń innymi wirusami. Wirusy powszechnie diagnozuje się przy użyciu tej metody (12).

Dwa wymazy tego samego dnia – jeden pozytywny, drugi negatywny. Testy kłamią!

Należy zacząć od tego, że prawidłowy wynik testu zależy od poprawnego pobrania materiału. Sam wymaz można wykonać źle. Na tyle źle, że wynik wyjdzie fałszywie ujemny. Transport w nieprawidłowych warunkach również może wpłynąć na wynik testu. Test jest najczulszy przy wykonaniu wymazu między 7 a 14 dniem od zakażenia. Po tym czasie możemy uzyskać wynik fałszywie ujemny. Sam test przebiega w ten sposób, że sprawdza się obecność kilku genów nowego koronawirusa (a jest ich szereg, m.in.: N, E, S, RdRp oraz ORF1ab) (4). Geny te są specyficzne tylko dla SARS-CoV-2. Jak to możliwe, że mamy taką pewność? Gdy wybuchła pandemia naukowcy z całego świata zaczęli badać sekwencję nukleotydową wirusa (RNA tego wirusa) nukleotyd po nukleotydzie. Mając pełną sekwencję wyizolowanych wirusów porównywali je między sobą oraz z innymi wirusami. Możliwe jest to właśnie dzięki nauce i dzieleniu się wiedzą – wyniki wszystkich tych badań są zdeponowane w bazie danych dostępnej dla naukowców na całym świecie. W ten sposób wyodrębniono fragmenty, które występują tylko i wyłącznie w SARS-CoV-2. W samym teście PCR mamy kontrolę pozytywną (próbę zawierającą te znane, wybrane, sekwencje SARS-CoV-2), kontrolę negatywną (próbę, gdzie na pewno nie ma RNA tego wirusa) i dodatkowo kontrolę przebiegu samej reakcji w tej analizie (mówi nam o tym czy analiza przebiegła prawidłowo i czy sam test jest ważny). Próby pacjentów są porównywane z kontrolami. Jeżeli, któryś z genów w próbie pacjenta się nie pojawia, test jest powtarzany. Wyniki są ponadto konfrontowane z wywiadem lekarskim. Wirus stale mutuje, dlatego badanie jego sekwencji jest stale przez naukowców wykonywane. Wykorzystanie w PCR kilku genów wirusa daje możliwość uzyskania rzetelnego wyniku. Mutacje nie następują na tyle szybko, aby wszystkie sekwencje się zmieniły, a wynik w tym przypadku wyszedł fałszywie negatywny.

Masz podejrzenie zakażenia wirusem to zrób sobie test na przeciwciała, zamiast PCR.

To bardzo mylne stwierdzenie. Testy serologiczne można wykonać w określonym czasie. Zbyt późne lub za szybkie wykonanie testu da nam fałszywie ujemny wynik. W takich testach sprawdza się obecność kilku przeciwciał IgM, IgA i IgG. Przeciwciała są produkowane przez nasze komórki układu odpornościowego (limfocyty B), gdy ten pozna wirus i zacznie się przed nim bronić. Przeciwciała mają pomóc w lokalizacji wirusa. Przyczepiają się swoiście do danego białka wirusa, przez co dają organizmowi znać, gdzie należy kierować odpowiedź układu immunologicznego i co dokładnie zniszczyć. Sprytny ten nasz organizm 😊.  IgM i IgA są przeciwciałami powstałymi w początkowej fazie infekcji i są wykrywalne ok. 6-8 dnia od zakażenia. Przeciwciała IgG są przeciwciałami związanymi z tworzeniem pamięci immunologicznej i wykrywalne są ok. 10 dnia od zakażenia. Przeciwciała te powinny pozostać w organizmie ozdrowieńców dłużej (obecnie szacuje się, że min. 4 miesiące). Tak więc wykonanie testu do ok. 6 dnia od zakażenia może nam dać wynik fałszywie ujemny. Testy te służą do szybkiego diagnozowania, nie są jednak testami potwierdzającymi zakażenie. Tu wymagana jest analiza Real Time PCR. Warto wspomnieć, że na rzetelność testów serologicznych ma wpływ szereg czynników. Po pierwsze testy te (szczególnie testy tzw. płytkowe/kasetkowe) nie są zbyt czułe (organizm musi wytworzyć dużą ilość przeciwciał, aby zostały one w tym teście wykryte). Można trafić na tzw. okno serologiczne, czyli moment kiedy przeciwciała nie są jeszcze wykrywalne (jest to możliwe, bo z reguły pacjenci nie są pewni dokładnie kiedy się zarazili), więc nie trudno tu o wyniki fałszywie ujemne. Ogromna ilość czynników może wpłynąć na wynik testu serologicznego np. zażywana w suplementach diety biotyna (na wzrost włosów i paznokci). I moim zdaniem najważniejsze – testy te oparte są na białkach znajdujących się na powierzchni wirusa (wtedy przeciwciała znajdujące się we krwi pacjenta przyłączają się specyficznie do tych białek, które zawiera komercyjny test). Niestety te białka, o które opiera się wykrywanie przeciwciał przeciwko SARS-CoV-2, znajdują się w obszarze wirusa, który najczęściej i najszybciej ulega zmianom. To znaczy, że w wyniku mutacji wirus ten może zawierać na swojej powierzchni już inne białka, zatem nasz organizm zacznie wytwarzać trochę inne przeciwciała przeciwko białkom wirusa i obecne testy nie zdołają tych przeciwciał wykryć. Obecne testy pozwalają wykrywać przeciwciała przeciwko 2-3 fragmentom białka wirusa SARS-CoV-2, jednak prawdopodobieństwo zajścia mutacji we wszystkich tych białkach jest dość duże. Dlatego testy serologiczne wspomagają tylko diagnozowanie zakażenia SARS-CoV-2 i wymagają szczegółowego wywiadu z pacjentem. Ich zastosowanie jest w pełni uzasadnione przy badaniu jaka część populacji uległa już zakażeniu, jak również w ustaleniu wskaźnika zapadalności czy śmiertelności. Mogą być również ważnym narzędziem w badaniu odporności populacji czy testowaniu szczepionek (3).

SARS-CoV-2 na stałe wpisał się naszą teraźniejszość i przyszłość. Musimy nauczyć się z nim żyć, dlatego pełna i rzetelna wiedza na jego temat da nam poczucie sprawczości w ochronie przed zakażeniem. Zachęcam też do tego, aby uwierzyć w diagnostykę, która przy tak krótkim czasie od rozpoczęcia pandemii jest naprawdę na wysokim poziomie i stale się rozwija. Ważne, żeby była wykonywana przez specjalistów i w parze z kompleksowym wywiadem lekarskim.

Bądźcie ostrożni i uważnie analizujcie informacje jakie do Was napływają. Zwracajcie również uwagę na charakter całej informacji/wypowiedzi, nie na wyrwane z kontekstu półzdania. Czepianie się wyrwanych z kontekstu zdań i dorabiane do nich fake teorii to prawdziwa plaga. Gorąco zachęcam do promowania faktów. Walka z szumem informacyjnym i fake newsami jest coraz trudniejsza.

Jak wspomniałam wyżej, autorytetom coraz ciężej dotrzeć do odbiorców. Obecne wymogi stawiane naukowcom są bardzo wysokie, przez co wyścig o pieniądze na badania, wyniki oraz o punkty trwa. Prawdę mówiąc autorytety często nie mają już sił walczyć z szerzącą się nieprawdą. Często słyszałam „nie mam już sił z tym walczyć, bo nie ma sensu”. Ja wierzę, że sens uświadamiania jest. Wierzę, że takie rzetelne dane pomogą szczególnie tym, którzy szumie informacyjnym są bardzo zagubieni i czują strach. Mam również nadzieję, że osoby bezmyślnie szerzące pseudofakty zatrzymają się i zaczną brać odpowiedzialność za to co rozpowszechniają. W tych trudnych czasach szczególnie trudno uwierzyć w prawdę.

Jestem otwarta na dyskusję.

Dr Aleksandra Kurzyńska

 Źródła:

16 komentarzy:

  1. Dlaczego nie mówi się ile osób umiera na raka, dlaczego umierają tylko osoby powyżej 60+, dlaczego osoby umierające zawsze mają choroby współistniejące,dlaczego nie mówi się ile osób umiera chorych tylko na covid i dlaczego ta kwarantanna wygląda tak źle że dziś mamy 10 tyś zachorowań

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dane podawane przez Panią/Pana są niepełne. W mediach i Internecie codziennie podaje się ile osób umarło, w jakim regionie i w jakim wieku. Dzisiaj w TV olsztyńskiej podano też ile osób zmarło i ile wśród nich miało choroby współistniejące. Ostatnie pytanie jest dobre, szczególnie na ten czas. Można samemu sobie na nie odpowiedzieć przeszukując Internet, czytając komentarze, słuchając wiadomości itp. Proszę określić mniej więcej ile osób nie stosowało się i nie stosuje się do zaleceń. Ile jest masowych imprez pomimo takiej sytuacji. Gdybyśmy wszyscy podjęli próbę ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa, proszę mi wierzyć, nie było by tak źle. Jeżeli nadal będzie wiele osób unikających obostrzenia, nie przestrzegających zasad higieny oraz dystansu społecznego będzie tylko gorzej. Proszę naprawdę to wszystko przemyśleć i wspierać tę puki co nierówną walkę. Pozdrawiam serdecznie, dr Aleksandra Kurzyńska

      Usuń
    2. O umierających na raka mówi się, stale. Bardzo często od lat widzę informacje, zbiórki pieniędzy, rózne dane co do przyczyn informacje o nowych lekach, terapiach itd. I do od wielu lat.

      Usuń
    3. Przede wszystkim rak nie zaraża! Porównywanie raka z covid to jakby porównywać statystyki Hiv i śmierci w wypadkach samochodowych... I owszem o raku mówi się dużo! Wszędzie!
      Tak nie zaraża, HIV trzeba się postarać żeby złapać.. No a covid niestety można dostać od sąsiada z bloku przechodząc obok niego na klatce więc jest różnica..

      Usuń
  2. Umierają nie tylko osoby 60+ o czym jest już mnóstwo informacji i umierają też osoby, które nie mają chorób współistniejących. Podawane jest to w danych statystycznych w naszym województwie. Dlaczego nie mówi się o zmarłych na raka? Otóż też się o tym mówi i pisze. Sam o tym pisałem dziesiątki razy. Problem w tym, że zdiagnozowane zachorowanie na raka jest zwykle leczone, co najmniej kilka miesięcy. (Są oczywiście przypadki szybszej śmierci.) Leczenie trwa czasem latami, bo śmierć powoduje dopiero wznowa, przerzuty itd. Poza tym rodzajów raka są tysiące. Przy okazji warto wspomnieć, że choroby nowotworowe też są często wiele lat bezobjawowe i wiele osób dowiaduje się o nich, gdy objawy wystąpią (a wtedy jest często za późno na powodzenie leczenia), albo przez przypadek, czy podczas badań profilaktycznych. Dlaczego nie podaje się statystyk zgonów na raka? Ależ podaje się. Łatwo je znaleźć wpisując odpowiednie frazy w Google. Jeden z przykładów. Według raportu „Health at a Glance 2019” w Polsce na 100 tys. osób na raka chorują 254 osoby.
    W naszym kraju z powodu nowotworów złośliwych na 100 tys. populacji umiera statystycznie 237 osób. I proszę sobie teraz porównać te dane z covid. Poza tym pani doktor w powyższym tekście nie mówi, że covid powoduje "wymieranie gatunku" i, że jest chorobą wyjątkowo śmiertelną. I o ile w przypadku raka są jednak znane już metody leczenia (mniej lub bardziej skuteczne) o tyle leczenia covid po prostu nie ma. W jednym i drugim przypadku niesłychanie ważna jest jednak profilatyka. W przypadku raka badania, w przypadku covida to co jest wyżej napisane. Skończy się bowiem wreszcie tak, że umieralność na covid będzie wyższa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie dziękuję za ten cenny i trafny komentarz oraz poświęcony jemu czas. Im większa nasza świadomość, tym większe szanse na poprawę obecnej sytuacji. W przypadku COVID brak profilaktyki będzie znacznie szybciej przynosić śmiertelne konsekwencje. Zdrowy rozsądek i te kilka prostych zasad (maseczka oraz z wiązana z nią i nie tylko higiena, a także dystans społeczny) mogą naprawdę poprawić sytuację. Serdecznie pozdrawiam, dr Aleksandra Kurzyńska

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam wysłuchać ciekawe zestawienie danych na temat grypy i COVID19 USA.
    https://youtu.be/dzs0NfM1jBs

    OdpowiedzUsuń
  5. Odniosę się do otrzymanego biuletynu WHO pt. „Infection fatality rate of COVID-19 inferred from seroprevalence data”.
    Praca ta odnosi się do badań, raportów itp. dotyczących serologicznych analiz związanych z COVID19 (jaka część populacji posiada przeciwciała przeciwko SARS-CoV-2, ile osób podczas badań było aktywnie chorych, ile wytworzyło pamięć immunologiczną). Porównano m.in. SZACUNKOWE dane odnośnie % populacji, który wytworzył przeciwciała i wskaźnik śmiertelności we wskazanych grupach. Pominięto badania dotyczące dzieci. W oparciu o te badania podano wskaźnik śmiertelności od 0.09%, 0.20% do 0.57% w trzech badanych lokalizacjach. W dyskusji określono go jako 0,09%.
    Dlaczego w artykule znajdziecie Państwo wskaźnik śmiertelności dla COVID19 wynoszący 3-4%? Dlaczego na oficjalnej stronie WHO taki on nadal pozostaje?
    1) Wskaźnik ten odnosi się do liczby zgłoszonych zgonów podzielonej przez zgłoszone przypadki. To są przypadki potwierdzone testem PCR.
    2) Testy serologiczne pozostawiają duży margines błędu (% wyników fałszywie pozytywnych jak i fałszywie dodatnich jest zbyt duży, aby na ich podstawie stawiać rozpoznanie). W związku z tym dane te mają opierać się na przypadkach potwierdzonych przez PCR.
    3) Testy serologiczne są ważne. Mówią nam jaki % populacji prawdopodobnie przeszedł już zakażenie i wskazuje jaka część populacji mogła wykształcić swoistą odporność na wirusa.
    Dane WHO pozostały bez zmian, ponieważ przedstawione dane i wyliczenia są szacunkowe, oparte na mniej specyficznych analizach i pozostawiają spory margines błędu. Są to jednak istotne dane.
    Pojawiły się również inne teksty mówiące o zbyt małej liczbie osób przepadach. Sugeruje się, że liczba zakażonych jest niedoszacowana i jeżeli przebadano by wszystkich to ten wskaźnik śmiertelności byłby jeszcze niższy. Zapewne tak. Proszę jednak zwrócić uwagę, że takie niedoszacowania są powszechne we wszystkich chorobach zakaźnych. Przykładowo sięgając chociaż 10 lat wstecz i docierając do dnia dzisiejszego nikt nie szedł z bólem głowy, stawów, mięśni, stanem podgorączkowym, katarem i kaszlem od razu do lekarza i prosił o wymaz. Większość szła i idzie do apteki i kupuje, następnie przyjmuje leki na grypę i to działa. Tylko ciężkie przypadki trafiają do szpitala i te przypadki są główną grupą przebadaną i zdiagnozowaną.
    Podsumowując, dane będą ulegać uaktualnieniu, mogą się zarówno zmniejszyć jak i zwiększyć. Co my mamy z tymi danymi zrobić? Brać pod uwagę i być ostrożnym. Przestrzegać wszystkich zasad sanitarnych. Jak sięgam pamięcią, Państwo zapewne też, nie słyszałam o sytuacji by w wyniku grypy czy innych wirusów, brakowało respiratorów w szpitalach. Pamiętajcie też o tym, że na grypę leki mamy dostępne na każdym rogu. Na COVID19 nie mamy – zostaje nam tylko prewencja.
    Dane dotyczące problemów w diagnostyce nowotworów i innych chorób są zatrważające. Dezinformacja powoduje strach, a strach skłania ludzi do odkładania badań i konsultacji lekarskich. Niestety prawdopodobne jest, że odnotujemy wzrost śmiertelności w grupach osób chorych na raka i innych chorób przewlekłych - to będzie nieswoiste, społeczne, powikłanie w wyniku COVID19.

    Stąd rzetelna wiedza i zgodne z prawdą informacje powinny być rozpowszechniane, aby bez wyjątku, wszyscy dbali o zdrowie swoje i innych. Wierzę, że jeżeli wszyscy zaczniemy stosować się do zaleceń, osoby przewlekle chore nie będą bały się iść zbadać. Życzę wszystkim zdrowia i wytrwałości w tym trudnym czasie. Jeżeli pojawią się jakieś wątpliwości, proszę zamieśćcie je Państwo tu. To ważne!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z Pani wypowiedzią .Jeżeli chodzi o ludzkie zachowania to po prostu nie używając brzydkich słów ręce opadają.Życzę Pani dużo zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  7. Człowiek czerpiący wiedzę z jednego źródła staje się ograniczony. A jak Pani to skomentuje? https://www.youtube.com/watch?v=zbCiG-S0lm8 Pozdrawiam Grzegorz Bielawski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry, niestety film jest już niedostępny. Pozdrawiam

      Usuń
  8. Dzien dobry. Przyznam, że w najbliższym czasie nie będę mogła zapoznać się z pełną treścią tego spotkania. Składanie grantu i praca w tej chwili zajmują mi 100% czasu. Jeżeli będę tylko miała taką możliwość, to zapoznam się z treścią tego spotkania. Jednak na tę chwilę szybko przeswietliłam osoby biorące udział w tym spotkaniu. I celowo napisałam "spotkaniu", bo ciężko mówić o debacie, o poszukiwaniu najlepszych rozwiązań w tematyce COVID19, jeżeli spotyka się grono prezentujące tylko dany nurt. W tym przypadku antykowidowcy i antyszczepionkowcy. Cóż, tu Panie Grzegorzu, najczęściej ludzie czerpią wiedzę z jednego źródła, do tego mało wiarygodnego. Każdy ma prawo do swojego zdania, jednak najprościej jak tylko mogę i w dobie tego co się dzieje w kolejkach karetek do szpitali i w samych szpitalach, warto się zastosować do obecnych zaleceń. Jeżeli nie sięga się po szeroką wiedzę, to chociaż, w tym przypadku szczególnie, w oparciu o logikę i własne dobro. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry, a propos spotkania, uczestnicy debaty nie poszukują jak to Pani określa - rozwiązań. Jest to obiektywna debata prowadząca do tego, że słuchacze mają szansę wyciągnąć wnioski sami oczywiście, że sami posiadają pewną obiektywną wiedzę w temacie. Uczestnikami debaty są naukowcy praktycy mający własne doświadczenia, którymi dzielą się ze słuchaczami. Z pani tekstu zrozumiałem, że Pani już dawno ugotowała zupę nie włączając ognia pod płytą. Proszę mi darować tą małą złośliwość, ale akurat takie porównanie nasunęło mi się po przeczytaniu Pani tekstu. Ale nie będę już zawracał Pani głowy skoro ma Pani ważniejsze zadania. Życzę powodzenia. Żegnam Panią. Koniec

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzień dobry, aby mówić o obiektywizmie należy brać pod uwagę wszelkie zmienne. Chce zapoznać się z tematem bliżej, muszę jednak mieć na to czas. Puki co mam obowiązki, z których muszę się wywiązać. Może mi Pan nie wierzyć, ale obecnie mam niewiele czasu dla rodziny, a jeszcze mniej na sen. Nie mam zamiaru "gotować zupy" bez włączania ognia. Nie chciałam, aby tak mnie zrozumiano. Poddałam tylko wątpliwości wspomniany przez Pana obiektywizm i szumnie nazwaną debatę, ponieważ osoby zaproszone do tego spotkania są reprezentantami jednej strony. Tyle zdążyłam sprawdzić. Nie chciałam też zostawiać Pana wpisu bez komentarza, aby nie poczuł się Pan zignorowany. Jestem ciekawa treści zawartych w tym spotkaniu i punktu widzenia tej strony. Chcę skonfrontować to z tym co wiem i wyciągnąć wnioski z czym się zgadzam, a co widzę inaczej. Nie chcę jednak robić tego "po łebkach". Aby się wypowiadać na dany temat trzeba mieć czas by zgłębić temat rzetelnie. Tak funkcjonuję, tym kieruję się w nauce. Jeżeli jest Pan również taką osobą i oczekuje Pan obiektywizmu to wierzę, że Pan jeszcze tu zajrzy. Jeżeli nie, jest to Pański wybór, ma Pan do tego prawo. Proszę jednak wtedy nie mówić o obiektywnym podchodzeniu do sprawy. Pozdrawiam i życzę zdrowia w tym trudnym czasie.

    OdpowiedzUsuń