Strony

środa, 4 lipca 2012

Czy możliwe jest powstrzymanie Sahary?

Człowiek aby przeżyć musi uprawiać ziemie. W bardzo wielu przypadkach prowadzi to do jej degradacji. W obliczu pojawiającego się wyżu demograficznego, coraz większe obszary są przeznaczane na pola uprawne. Podobnie jest w Sahelu, który jest krainą graniczącą od północy z Saharą, a od południa z sawanną leśną przechodzącą w strefę lasów równikowych. Życie w tej jakże gorącej krainie silnie związane jest z porą deszczową. Trwając jednak tylko 2-3 miesiące przynosi na krótko ukojenie dla mieszkańców, podczas gdy przez kolejne 10 miesięcy nie spada z nieba nawet kropla deszczu. Rosnąca liczba ludności i niestabilność polityczna tylko potęgują problemy mieszkańców, którzy i tak borykają się na co dzień z niedożywieniem i chorobami.

Związanym z problemem głodu w tym rejonie, jest problem pochłaniania przez Saharę kolejnych rejonów. Od momentu pojawienia się wielkiej suszy w latach 60. XX wieku, która w kolejnych dwóch dziesięcioleciach wciąż się powtarzała, Sahara objęła swym zasięgiem pas o szerokości 100 – 150 km na południe.

Z myślą o cierpiących mieszkańcach, a także o ekologicznym aspekcie tego zjawiska, powstał projekt o nazwie Wielki Zielony Mur. Według planów do 2025 roku ma powstać olbrzymi pas drzew o szerokości 15 km oraz długości ponad 7500 km. Pas ten będzie przebiegać około 100 km na południe od Sahary. Jest on największym projektem tego typu na kontynencie.

Projekt ma być wcielony we wspomnianym wcześniej Sahelu, który jest pasem o szerokości średnio 500 km. Jest to region, na którym uprawia się ziemię dzięki krótkim dwu lub trzy miesięcznym opadom. Roczne opady wynoszą około 200 – 400 mm. Jest to ilość opadów, wystarczająca dla wzrostu drzewa. Na północy Sahelu jest ich niewiele ze względu na krótszy okres deszczowy, a co za tym idzie mniejsze ilości opadów. Jednak na południu, gdzie opadów jest wystarczająca ilość, występujące drzewa powinny być częstym widokiem.

Niestety taki krajobraz niemalże całkowicie zanikł. Drzewa zostały wycięte na opał, a ziemia bez drzew i szaty roślinnej bardzo szybko jałowieje. W wyniku wciąż wzrastającego wyżu demograficznego zjawisko nabrało tylko tempa. Duży udział w wyniszczaniu terenu miał nadmierny wypas bydła, a także wypalanie traw. Gleby Sahelu jak każde gleby sawannowe będąc bardzo wrażliwe na erozję szybko pustynnieją. Kilkanaście lat temu susze złagodniały, a opady stając się regularne i obfite spowodowały wycofanie się Sahary o kilkadziesiąt kilometrów na północ. Jednak trzeba brać pod uwagę możliwość jej powrotu w każdej chwili. Trzy lata temu i przed rokiem opady znów były poniżej normy. Zbiory były niewielkie, a bydło masowo zabijano. Kolejny rok mieszkańcy będą borykać się z brakiem żywności. Kryzys będzie trwał co najmniej do najbliższej pory deszczowej.

Inną przyczyną występowania głodu wśród mieszkańców tej krainy są szybko rosnące ceny zbóż na świecie, a przez ostatnie kilka lat Sahel stał się ich importerem. Wyjałowiona ziemia nie wykarmi wszystkich swoich mieszkańców nawet w latach gdy nie dokucza susza. Sahel bez problemu powinien wykarmić swoich mieszkańców, korzystając z południowych ziem, jednak pojawiające się susze i pustynnienie obszaru powoduje głód, a co za tym idzie konflikty społeczne. Właśnie dlatego powstaje Wielki Zielony Mur.

Projekt został zgłoszony w 2005 roku podczas szczytu Wspólnoty Państw Sahelu i Sahary. Do programu zgłosili się: Senegal, Mauretania, Mali, Burkina faso, Niger, Nigeria Czad, Sudan, Etiopia, Erytrea oraz Dżibuti. Koszt projektu okazał się olbrzymi (kilka miliardów dolarów). Niewielki fundusz zapewniła Unia Afrykańska. Jednak wsparcie otrzymano z Globalnego Funduszu Środowiskowego, który wspomógł projekt o 115 mln dolarów. Wkrótce pojawiają się także niezobowiązujące deklaracje ze strony wielu państw. Z czasem dowiemy się, które obietnice zostaną spełnione. Przygotowania do rozpoczęcia projektu już się rozpoczęły. W Senegalu w eksperymentalnej szkółce hoduje się setki tysięcy sadzonek. Posadzono je w ziemi rok temu, około 100 km na południe od rzeki Senegal. Po drugiej stronie tej rzeki jest już Sahara.

Senegalczycy od kilku lat sadzą drzewa. Nie są osamotnieni w swym problemie. Od lat pomagają im francuscy botanicy i gleboznawcy. Z francuskich i oenzetowskich funduszy realizowane są różne programy. W zalesieniu rejonu istotne znaczenie ma wybór gatunku drzew. Szuka się gatunków lokalnych, które dobrze znoszą długie susze i krótkie okresy wilgotne, a także odpornych na choroby. Drzewa te powinny dawać opał, a także stanowić surowiec dla tradycyjnej medycyny afrykańskiej. Ważne jest także aby użyźniały glebę dostarczając rozmaitych związków niezbędnych do wzrostu okolicznej szaty roślinnej.

Pod uwagę bierze się następujące gatunki drzew: Acacia senegal, Boscia senegalensis, a także Faidherbia albida. Wszystkie te gatunki dobrze znoszą upały. Acacia senegal występuje w całym Sahelu. Jest drzewem oferującym wiele wartościowych produktów np. guma arabska. Osiąga wysokość około 5-6 metrów. Podobne rozmiary w idealnych warunkach osiąga Boscia senegalensis. Jednak w surowych warunkach Sahelu dorasta do około dwóch metrów. Wykazuje właściwości odstraszające owady, a także antybakteryjne oraz stanowi źródło opału i paszy dla zwierząt. Najważniejszy jest jednak fakt, że posiada jadalne owoce, nasiona, liście i korzenie. Największe nadzieję pokłada się przede wszystkim w Faidherbia albida. Jest to olbrzymie drzewo osiągające wysokość dwudziestu pięciu metrów. Ciekawym zjawiskiem jest zrzucanie przez to drzewo liści w porze wilgotnej, a zielenie w porze suchej. Dzięki temu przynosi cień w gorących miesiącach, a w porze deszczowej poprzez opadające liście dostarcza wielu substancji mineralnych niezbędnych do wzrostu upraw. Zanim pojawili się kolonizatorzy drzewa te występowały powszechnie w krajobrazie Sahelu. Po latach wycinania tego gatunku próbuje się od nowa je wprowadzać na pola uprawne i nie tylko.

Wielu naukowców negatywnie wypowiada się na temat Wielkiego Zielonego Muru i o innych podobnych projektach. Bardzo ciekawie wypowiada się na ten temat Chris Reij, profesor nauk leśnych z Vrije Universiteit Amsterdam. Spędził on trzydzieści lat w krajach Sahelu i miał okazje zaobserwować postępowanie mieszkańców i trud hodowania sadzonek na tak surowych obszarach. Uważa on, że zamiast przeprowadzać programy sztucznego zalesienia obszaru, należałoby zaopiekować się roślinkami, które same się zasiały i wykiełkowały. Często właśnie takie siewki traktuje się jak niepotrzebne chwasty i usuwa. Jeśli otoczono by je należytą opieką niemalże wszystkie by przetrwały i wzmocniły ziemie.

Na południu Nigru, Mali i Burkina Faso mieszkańcy bez pieniędzy i pomocy z zewnątrz zadrzewili miliony hektary pól. Profesor Reij wspomina jak po dziesięciu latach nieobecności powrócił do południowego Nigru. Zapamiętał tą krainę jako rejon suchy, porastany przez kolczaste krzaki. Krajobraz jaki zobaczył był zupełnie inny, zielony porastający bujnie roślinnością. Okazało się, że mimo suchego klimatu to mieszkańcy zupełnie przypadkowo stali się nie tylko rolnikami, ale także leśnikami. Ci, którzy nie całkowicie wyeliminowali drzewa z pól uprawnym, mieli lepsze zbiory. Niedługo później znaleźli swych naśladowców. W Nigerii tak nie postępowano i, mimo korzystniejszego klimatu niż w południowym Nigrze, ziemia nadal była jałowa i spalona słońcem. Wtedy też zrozumiano, że nie w klimacie tkwi problem, a w sposobie prowadzenia upraw.

Uważam, że pieniądze jakie przeznaczono na program Wielki Zielony Mur powinno się przeznaczyć na inne cele związane z zapobieganiem pustynnienia obszarów Sahelu, na przykład na edukację ludności związaną z ochroną młodych drzewek i wpływem drzew na uprawy. Profesor Chris Reij podaje rozsądne argumenty i ciekawe przykłady, mówiące o tym, że problem jest w myśleniu człowieka. Mimo to mam nadzieję że projekt przynajmniej w części się powiedzie. A pieniądze, czas i trud wielu ludzi nie pójdzie na marne. Ponieważ, jak się wypowiada Reij – na przeludnionej Ziemi każdy hektar ziemi rodzącej płody jest na wagę złota.

Jolanta Kiciak

Na podstawie: Andrzej Hołdys, Wielki Zielony Mur, „Wiedza i życie”, nr 5/2012, s. 42 – 47

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz